Byłoby pewnie więcej, bo miałam całą niedzielę wolna i mogłabym haftować, gdyby nie fakt, że moja corka po dlugich naleganiach wymogła na mnie naukę haftu krzyżykowego. Musiałam więc pokazać jej jak się haftuje i znaleźć proste wzory na początek.
Zaczęła od wyhaftowania jednym kolorem motylka, później tego samego motylka haftowała już wg kolorów. Póżniej uparła się na delfinka. Sam haft wyszedł jej dobrze, gorzej z konturami delfinka...
A teraz kończy pomarańczkę:
Trudno powiedzieć, na ile starczy jej zapału. Narazie jej się to bardzo podoba i bardzo sie do haftowania rwie. A ja dzięki niej pozbywam się resztek starych mulinek i ścinków bardzo starej kanwy....
Piękne te irysy!
OdpowiedzUsuńa córeczka zdolna po mamusi:-) widać niedaleko pada jabłko od jabłoni:-)
pozdrawiam:)
Twoja córka doskonale sobie radzi :)))
OdpowiedzUsuńIrysy są cudne - nie mogę się doczekać całości. A córeczka zdolna! Bardzo ładnie jej wyszły te hafty.
OdpowiedzUsuńWitaj imienniczko:) Wow twój blog to istna skarbnica wiedzy i pięknych dzieł:)
OdpowiedzUsuńSuper obrazek postanie.
OdpowiedzUsuńMamy podobne zainteresowania - zapraszam do mnie.
Pozdrawiam Iza N-P.
chica111.blogspot.com