niedziela, 20 sierpnia 2017

Sal Victorian Garden - etap 2

Na początku lipca, w TYM poście pokazywałam Wam postępy w Sal-u Victorian Garden:
Pisałam też, że chciałabym skończyć drugą stronę tego HAED-a zanim pojedziemy na wakacje. Niestety, pomimo najszczerszych chęci nie udało mi się wtedy skończyć wg planu.
Kiedy 16 lipca wyjeżdżaliśmy busem do Polski mój haft pozostawiony w domu wyglądał tak:
Widać, że niewiele przez te dwa tygodnie przybyło. Słoneczna pogoda zdecydowanie nie sprzyjała haftowaniu. Było też kilka imprez na okoliczność końca szkoły, który u nas wypadał w piątek 7 lipca. Najpierw był szkolny piknik zorganizowany właśnie w ostatni szkolny piątek, a potem jeszcze koleżeńskie spotkanie plastyczne:
Jak widać na załączonym obrazku dziewczynki (w sumie było ich 4) były bardzo kreatywne ;)
Potem była jeszcze kontrola mojej nogi. Lekarz stwierdził, że powoli mogę już wracać do pracy. Powoli, to nie znaczy, że zaraz jutro i na 8h stania czy chodzenia. Powiedział, że wyjazd na wakacje to dobry pomysł, bo będę mogła ćwiczyć chodzenie. Byle bym zbytnio nie przemęczała tej nogi...
 No i zostało najważniejsze przed wyjazdem - PAKOWANIE.
Do walizki (a raczej do podręcznej torby) zapakowałam inny haft. Jaki, to wam napiszę w następnym poście.
Z wakacji wróciliśmy w czwartek 3 sierpnia, dokładnie o 4 rano. Pomijając już fakt, że najpierw trzeba było się wyspać (4 rano - środek nocy) to nie od razu miałam głowę do tego, żeby zabrać się za jakiekolwiek hafty.
Najpierw trzeba było odrobinę "odgruzować" dom... umyć okna, przebrać pościel, wyeksmitować pająki... i pomóc najstarszej córce w wyprowadzce... Znalazła sobie wreszcie małe studio (po naszemu kawalerkę) w pobliskim miasteczku i wyprowadziła się.
Ona musi poznać smak samodzielnego życia, a my może przestaniemy się przez nią kłócić...
Summa summarum kolejna strona Victorian Garden powstawała w wielkich bólach. Do napisania jakiegokolwiek posta też ciężko było mi się zabrać. I chociaż na Wasze blogi zaglądałam codziennie, to żadko zostawiałam tam swój komentarz...
Ale dziś w końcu udało mi się postawić ostatnie krzyżyki drugiej strony HAED-a. Zaraz oczywiście musiałam go sfotografować:
Kanwa wymiętolona, dopiero co zdjęta z tamborka. Górne okno wygląda na krzywe, ale to tylko złudzenie optyczne - pofalowanie materiału :)
Dwie całe strony, czyli gdzieś tyle całości co na poniższym zdjęciu:
Jestem szczęśliwa ale i zmęczona tą pikselozą...
Teraz dla odpoczynku wracam do mojego wakacyjnego haftu, którym pochwalę się już wkrótce.

Bardzo dziękuję że mnie odwiedzacie i komentujecie.
Szczególnie dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Sprawiłyście że czuję się dumna z wykonania tego haftu. Mam bardzo mało haftów z passe i chyba czas to zmienić....
Niestety mój mąż nie nadaje się na "oprawcę" obrazów ;D
Pozdrawiam serdecznie

11 komentarzy:

  1. pięknie przybywa :) trzymam kciuki za dalsze postępy

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny obraz powstaje :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny jest ten obraz. Kibicuję z całego serca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny haft 😀 Dobrze, że z nogą już dobrze. I wiesz co? złapałam się na tym, że wchodząc na blogi czułam zawód, że nie ma Twoich wpisów. Bardzo lubię je czytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię podziwiać Twoje piękne hafty. Świetne postępy.

    OdpowiedzUsuń
  6. No pięknie przybyło. Już widać efekt :) Czekam na kolejną odsłonę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Postępy widać, a to najważniejsze! pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajnie Ci idzie :) Haft prezentuje się ślicznie :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Wychodzi fajnie ten obraz, :) kolejny kroczek do przodu, aż zazdroszczę Ci tej wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń