Najpierw dostałam wiadomość, że od czwartku zaczynam nową pracę, potem rozchorowało mi sie dziecko, nastepnie poległam ja...
W miedzyczasie jeszcze oczywiście zabrakło mi muliny i musiałam na szybko zamówić.
W czwartek moja metryczka wyglądała tak:
Niby już skończone, ale widać, że gdzieś tam jeszcze coś brakuje. Bylam w 100% pewna, że metryczka poleży sobie do wtorku, a ja w międzyczasie zacznę inną robotkę.
Ku mojej radości w sobotę po powrocie z pracy okazało się, że rano listonosz dostarczył przesyłkę i moglam robić dalej.
Niestety czylam się tak źle, że marzyłam tylko o ciepłym łóżeczku, a moja ząbkująca córcia też nie pozwalała chwycić za robótkę.
Dziś jednak wróciłam do żywych i skończyłam oba buciki
Jutro będe projektować napis. Muszę też dobrze go rozplanować na kanwie, żeby nie bylo tak, jak ostatnim razem....