niedziela, 26 czerwca 2016

Powolutku do przodu

Miałam się dziś pochwalić oprawionymi miśkami oraz tym, co jeszcze powstało w związku z ukończeniem przez moje dziecię przedszkola. Miałam, ale jak zwykle bywa nie wyszło.
Miśki wprawdzie już wyprane, ale wciąż jeszcze nie oprawione.
Poprawka - jeden oprawiony i już nawet podarowany, bo okazało się, że stażystka kończy wcześniej i pożegnanie robiła już w piątek. Musiałam więc jednego miśka oprawiać na szybko i oczywiście zapomniałam zrobić  mu zdjęcia...
Gapa ze mnie...
Przy okazji prania i prasowania Miśków wyprane i wyprasowane zostały moje Słoneczniki:
Prawda że lepiej się prezentują?
Teraz zwinięte w rulonik grzecznie czekają na podróż do Polski.
Ja tymczasem skończyłam jeden z serii Home Sweet Home. Tak wyglądał we wtorek po zdjęciu z tamborka:
Zaraz oczywiście zabrałam się za drugi:

 Od wtorku do dzisiejszego wieczora mam tyle:
I oba razem:
Bardzo wdzięczny wzorek i naprawdę szybko się go robi. Oczywiście jeśli ktoś/coś nie przeszkadza ;)

Monika Blezień - dziekuję
Anek73 - mam wzór malw :)

Bardzo wam dziękuję za wszystkie komentarze. Potraficie dać kopa do dalszej pracy. Jesteście najlepszy motywatorem do krzyżykowania, a że ja uwielbiam haft krzyżykowy to niejedna jeszcze praca powstanie.

Pozdrawiam serdecznie

niedziela, 19 czerwca 2016

Zauroczył mnie jeden wzór...

Gdy skończyłam Słoneczniki to mi trochę ulżyło. Jeden zaplanowany haft ukończony.
Czas wrócić do pozostałych.
Na pierwszy ogień poszedł ostatni (jak na razie) misiek dla przedszkolanek. Tym razem z przeznaczeniem dla dyrektorki:
Wszystkie obrazki zostały ładnie przycięte na odpowiednią wielkość. Kupiłam już nawet ramki, ale żeby je oprawić muszę je wyprać, żeby je wyprać muszę je obszyć i to najlepiej maszynowo, a żeby je obszyć... to muszę wyciągnąć z szafy maszynę do szycia, a żeby to zrobić, to muszę pozbyć się dziecka i to najlepiej na kilka godzin :)
Tak więc Miśki poczekają do środy, bo wtedy moje dziecię idzie na 5h do przedszkola.
Mam nadzieję, że te 5h mi wystarczy, bo ostatnimi czasy z maszyną mi nie po drodze. Powiem więcej - ona mnie nie lubi ;)
W planach więc szycie, a potem pranie i to takie konkretne - 4 Miśki, haft na zawieszki, 2 metryczki no i oczywiście Słoneczniki.

Pisałam już chyba, że w najbliższym czasie wyjeżdżamy do Polski na wakacje. Tym razem nie będziemy korzystać z usług żadnej firmy przewozowej, a pojedziemy własnym transportem. Korzystając z okazji odwiedzimy kilka osób. I wymyśliłam sobie, żeby nie jechać z pustymi rękami. A co może dać w prezencie hafciarka? No oczywiście - dzieło własnych rąk ;)
Jakiś czas temu na fb zauroczył mnie pewien obrazek. Wg mnie najbardziej nadający się na prezent, gdy się idzie do kogoś w gości po raz pierwszy. Przekopałam internet i znalazłam wzór prawie bez problemu:
Gorzej było z rozpiską kolorystyczną, ale i tą znalazłam:
Oba zdjęcia pochodzą z Pinterest i Gallery.ru
Wczoraj ucięłam kanwę, zrobiłam przegląd mulin i dziś zaczęłam:
Zmieniałam jeden kolor, bo akurat nie miałam potrzebnego numeru. Dałam więc podobny i widzę że pasuje.
Bardzo szybko się haftuje ten wzorek i z pewnością powstanie jeszcze kilka takich samych.

Bardzo, bardzo wam dziękuję za pozostawione komentarze. I macie rację - Malwy będą pasować IDEALNIE ;)

Pozdrawiam serdecznie

wtorek, 14 czerwca 2016

Muszę, bo się uduszę ;)

Tradycyjnie już posty piszę w niedzielę, po skończeniu tygodniowego haftowania.
Ale dzisiejszy post musiał, no naprawdę MUSIAŁ powstać, bo jestem z siebie dumna niesłychanie.
Dlaczego?
Ano dlatego, że właśnie dziś jest ten dzień, w którym postawiłam ostatni krzyżyk w moich Słonecznikach!!!
Dla porównania moja praca i zdjęcie oryginału:

Zaczęłam je haftować dokładnie 24 grudnia 2014 roku. I wreszcie dziś, po prawie 18 miesiącach pracy mogę pochwalić się całością. Jestem mega zadowolona.
Dla porównania Irysy haftowałam prawie 17 miesięcy, a więc bardzo podobny czas.
Warto dodać, że w obu pracach miałam bardzo duże przerwy, podczas których powstało dużo innych haftów.

Co teraz na tamborku?
Ano po kolei - dorobić 1 misia, wrócić do Tęczowej i do Widoku z Okna, wyhaftować pamiątkę ślubną, może pamiątkę na chrzest i pewnie "po drodze" wiele innych hafcików.
Jak oprawię moje Słoneczniki to będę miała fajny komplet:























I tak się właśnie zaczęłam dziś zastanawiać czy do tego kompletu Irysy+Słoneczniki nie wyhaftować jeszcze tego:
Jak myślicie? Będzie pasować? ;)

Dziękuję Wam wszystkim za doping, jakim były Wasze komentarze. Szczególnie te, pod ostatnim postem. To dzięki nim tak szybko mi poszło :)
Ewa Staniec-Januszek - dziękuję kobieto że aż tak we mnie wierzysz. Muszę cię jednak trochę rozczarować, bo choć maszynę do szycia mam, to jakoś nie pałamy do siebie miłością wzajemną :D

Pozdrawiam serdecznie

niedziela, 12 czerwca 2016

Ostatnia prosta

Dałam ostatnio czadu ze Słonecznikami i muszę się pochwalić, że bardzo dużo przybyło.
Tydzień temu obraz wyglądał tak:
Po dwóch dniach ostatni kwiat zakwitł na kanwie:
A po kolejnych 4 mogłam się pochwalić skończoną kolejną stroną - przedostatnią:
Dotarłam do górnej krawędzi obrazu i wyhaftowałam 3/4 z reszty tła które mi jeszcze zostało.
Zbliżenie:

Jestem z siebie dumna - BRAWO  JA :D
Jak widać na powyższych zdjęciach odkładałam haftowanie ostatniego kłosa jak długo się dało.
Ale w końcu nadszedł ten dzień, że i tego kłosa trzeba było zacząć robić.
Więc zaczęłam, ale niestety nie skończyłam, bo w czasie meczu Polska-Irlandia trzeba było kibicować, a nie haftować ;)
Oto efekty:
Tak więc tym sposobem jestem już na ostatniej prostej. Mam nadzieję, że za tydzień będę się chwalić skończonym obrazem.

Krzyżykowe szaleństwa - ja osobiście wolę tło haftować od razu. Przy Irysach też haftowałam od razu. Nie wyobrażam sobie, żebym teraz musiała znów wracać na dół obrazu by haftować tło. A tak widzę przynajmniej, że naprawdę docieram do końca.
Ewa Staniec-Januszek - też myślałam o poduszkach, ale z kolei nie wiem czy sobie poradzę z szyciem....
Agnieszka Wardzińska - myślałam raczej o poduszkach bardziej spersonalizowanych - z imionami młodych
Małgorzata Zoltek - poduszka na obrączki to fajna rzecz, ale nie wiem w jaki sposób można wykorzystać ją po uroczystości... tego się raczej na co dzień nie używa, obawiam się że pójdzie w szafę i tyle będzie z prezentu.

Dziękuję za wszystkie komentarze i za wasze rady odnośnie prezentu.
Pozdrawiam  serdecznie

niedziela, 5 czerwca 2016

Wróciłam do Słoneczników

Ostatnio trochę się "zamisiowałam". Czas od tego odpocząć. Wprawdzie czeka mnie haftowanie jeszcze jednego misia, ale to później. Później też będzie hurtowe pranie i prasowanie.
Na razie postanowiłam wrócić do moich Słoneczników.
Gdy je ostatnio pokazywałam wyglądały tak:
Po całych dwóch dniach pracy (poniedziałek i wtorek) przybyło trochę z tej strony:
Dużo tła, jeden cienki listek i jeden cały kolor z kłoska.
W tym momencie przyznam się, że ten kłosek to mi trochę krwi napsuł, oj napsuł. I dam sobie rękę uciąć że coś tam w nim namieszałam, ale pruć nie będę.
Niech myślą, że tam tak miało być ;)
A tu już dzisiejsze zdjęcia:
Dojechałam sobie skosem dużo tła do góry. Chciałam dociągnąć do górnego brzegu, ale skończyło mi się pasmo muliny i nie chciałam zaczynać kolejnego. Postanowiłam za to skończyć ten zaczęty kwiat i tym samym odłożyć już na bok wszystkie niepotrzebne muliny. Niestety nie wyszło, dziecko mi się pochorowało i niemal całą niedzielę przesiedziało u mnie na kolanach...
No ale i tak dużo przez ten tydzień zrobiłam. Tam u góry widać już koniec haftu - zostało dokładnie 20 rzędów.
Zdjęcie większej całości (reszta pospinana agrafkami):
Plan sobie wymyśliłam taki, żeby te Słoneczniki skończyć do końca czerwca, no najpóźniej do 5 lipca. Czemu tak? A tak, bo 8 lub 9 lipca wyjeżdżamy na dwa tygodnie do Polski. Jedziemy ochrzcić małą Zosię i przy okazji uporządkować sprawy po tacie.
No i właśnie plan jest taki, że wezmę skończone Słoneczniki do Polski, żeby mi je tam oprawił ten sam "oprawca", który robił Irysy. Będzie wtedy ładny komplet.
Do haftowania wezmę ze sobą Tęczową Różę, a jak wrócimy to wezmę się ostro za Widok z Okna.
Takie są plany, ale jak wiadomo plany sobie, a  życie sobie.
Oprócz tych planów muszę dokończyć te prezenty dla przedszkolanek - czyli jeszcze jeden misiek do wyhaftowania, pranie, prasowanie, oprawianie, zrobienie zawieszek/kartek dla dzieci na pożegnanie, a na końcu czeka mnie jeszcze wyhaftowania czegoś na prezent ślubny dla chrześnicy...
I tu mała zagwozdka, bo nie mogę wyhaftować im obrazu na ścianę. Moja ciocia już im taki obraz wyhaftowała, a po co im dwa. Muszę wymyślić coś innego. Mam czas do końca września ;)

Dziękuję Wam serdecznie za wasze komentarze. Może to śmieszne, ale mnie jakoś nie wydaje się, że igła "pali" mi się w ręku. Ja mam czasem wrażenie że stoję z robotą w miejscu, bo mało przybywa... Że siedzę w domu, "nic" nie robię i nawet haft mi powoli idzie...
A po Waszych komentarzach aż się serce raduje, że jednak coś widać :)
Dziękuję kochani.

Pozdrawiam serdecznie