W temacie drutów ostatnio mam zastój. Niedługo minie miesiąc do chwili, kiedy ostatnio miałam druty w ręku. Wszystko przez przedświąteczne remonty, przygotowania, zakupy, prezenty.
Ale coś tam jednak powstało, choć nie wszystko udało mi się skończyć - stąd tytułowa połowa sukcesu.
Gdzieś we wrześniu 2019 pokazywałam wam czapkę zrobioną kłosami dla mojej mamy na zamówienie. Generalnie czapki miały być dwie, pasujące do 2 różnych kurtek. I były.
Jedna bordowa i jedna czarna.
Bordowa zrobiona była z akrylu podwójną nitką motywem w kłosy:
Czarna była z pojedynczej nitki Drops Karisma wg wzoru
Winter Twist ze strony Dropsa:
Wzór piękny, choć wymagający. Niestety jakoś mamie nie pasował...
Po czasie powiedziała, że mnie przeprasza ale obie czapki podarowała swojej siostrze.
I poprosiła, by zrobić jej jedną, czarną, najlepiej w kłosy. No to zrobiłam, tym razem a Drops Alaska podwójną nitką:
Tym razem "modelka" była na miejscu więc po trylionie przymiarek zarówno wielkość obwodu jak i wysokość czapki została zaakceptowana.
Mama poprosiła jeszcze o jakiś komin/otulacz na szyję. Wymyśliłam że zrobię jej coś innego niż zrobiłam do tej pory i na YT znalazłam dokładny tutorial na piękny
Otulacz z trójkątnym klinem:
Oczywiście moja mama nie byłaby sobą, gdyby do robótki nie wtrąciła swoje 3 grosze. Nie miałam zamiaru się z nią kłócić, więc zrobiłam dokładnie tak jak sobie życzyła i golf w tym otulaczu jest o połowę krótszy niż być powinien. Klient nasz pan.
Dziś, dosłownie dopiero dziś zabrałam się za zszywanie czegoś, co juz dawno miało być poduszką:
Oba kółka powstawały na przełomie sierpnia i września ubiegłego roku, a ja jakoś nie miałam weny, żeby je pozszywać do kupy. Miała być z tego poduszka dla mojej chrześnicy, a że moja mama szuka już możliwości powrotu do Polski musiałam w końcu to skończyć, bo ileż można...
Niestety nie wszystko wyszło tak, jak to sobie wymarzyłam:
Zakupiony specjalnie na tę okazję wkład okazał się zbyt mały. Niestety tu w Niderlandach wszystkie "niepotrzebne sklepy" są zamknięte, a na dodatek ten konkretny nie prowadzi sprzedaży wysyłkowej... Poduszka wyszła nieco koślawa, ale za to ma piękne pompony wyprodukowane przez moją mamę:
Powiem wam jeszcze czego nie udało mi się sfinalizować...
Otóż Makowa Panienka choć już skończona to nadal leży i prosi się o porządne blokowanie i pozszywanie... Może w przyszłym tygodniu mi się uda...
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję za Wasze odwiedziny