środa, 20 stycznia 2021

Czas przewinąć kanwę...

Wreszcie nadszedł dla mnie ten dłuuugo oczekiwany moment. Mogę się pochwalić ukończoną kolejną "kolumną" krzyżyków w moim kolosie:

To zdjęcie pochodzi sprzed tygodnia, ale wybaczcie że chwalę się dopiero dziś. Ostatnio jestem zdecydowanie mało rozgarnięta i na wszystko brakuje mi nawet nie czasu, a chęci

Jestem dumna z siebie, że tak szybko mi poszło, jednocześnie zdaję sobie sprawę, że to nawet nie połowa obrazu... Ale podobno nie od razu Kraków zbudowano, więc nie odpuszczam i lecę dalej.

Musiałam przewinąć kanwę, bo okazało się, że mam za krótkie rączki i nie dam rady haftować powyżej tego, co już zrobiłam.

Zwinęłam więc moje postępy, a stan na dziś wygląda tak:

Połowa kolejnej strony.
Idzie szybko, nawet już mam nawinięte wszystkie potrzebne igły, a niektóre kolory nawet na 2 igły...
Jak na razie pandemia mi sprzyja, bo chociaż w miarę normalnie pracuję, czyli muszę wychodzić z domu i moje dziecko w miarę normalnie chodzi do szkoły to te nasze wyjścia i powroty są wspólne. Przed pracą odstawiam córkę do szkoły, po pracy ją odbieram i odpadają mi dodatkowe wyjazdy po dziecko do szkoły czy na basen... A nie ukrywam, że jest mi to na rękę ;)


 

piątek, 15 stycznia 2021

Połowa sukcesu

W temacie drutów ostatnio mam zastój. Niedługo minie miesiąc do chwili, kiedy ostatnio miałam druty w ręku. Wszystko przez przedświąteczne remonty, przygotowania, zakupy, prezenty.

Ale coś tam jednak powstało, choć nie wszystko udało mi się skończyć - stąd tytułowa połowa sukcesu.

Gdzieś we wrześniu 2019 pokazywałam wam czapkę zrobioną kłosami dla mojej mamy na zamówienie. Generalnie czapki miały być dwie, pasujące do 2 różnych kurtek. I były.

Jedna bordowa i jedna czarna. 

Bordowa zrobiona była z akrylu podwójną nitką motywem w kłosy:

Czarna była z pojedynczej nitki Drops Karisma wg wzoru Winter Twist ze strony Dropsa:
Wzór piękny, choć wymagający. Niestety jakoś mamie nie pasował...
Po czasie powiedziała, że mnie przeprasza ale obie czapki podarowała swojej siostrze.
I poprosiła, by zrobić jej jedną, czarną, najlepiej w kłosy. No to zrobiłam, tym razem a Drops Alaska podwójną nitką:
Tym razem "modelka" była na miejscu więc po trylionie przymiarek zarówno wielkość obwodu jak i wysokość czapki została zaakceptowana.
Mama poprosiła jeszcze o jakiś komin/otulacz na szyję. Wymyśliłam że zrobię jej coś innego niż zrobiłam do tej pory i na YT znalazłam dokładny tutorial na piękny Otulacz z trójkątnym klinem:
Oczywiście moja mama nie byłaby sobą, gdyby do robótki nie wtrąciła swoje 3 grosze. Nie miałam zamiaru się z nią kłócić, więc zrobiłam dokładnie tak jak sobie życzyła i golf w tym otulaczu jest o połowę krótszy niż być powinien. Klient nasz pan.

Dziś, dosłownie dopiero dziś zabrałam się za zszywanie czegoś, co juz dawno miało być poduszką:
Oba kółka powstawały na przełomie sierpnia i września ubiegłego roku, a ja jakoś nie miałam weny, żeby je pozszywać do kupy. Miała być z tego poduszka dla mojej chrześnicy, a że moja mama szuka już możliwości powrotu do Polski musiałam w końcu to skończyć, bo ileż można...
Niestety nie wszystko wyszło tak, jak to sobie wymarzyłam:
Zakupiony specjalnie na tę okazję wkład okazał się zbyt mały. Niestety tu w Niderlandach wszystkie "niepotrzebne sklepy" są zamknięte, a na dodatek ten konkretny nie prowadzi sprzedaży wysyłkowej... Poduszka wyszła nieco koślawa, ale za to ma piękne pompony wyprodukowane przez moją mamę:

Powiem wam jeszcze czego nie udało mi się sfinalizować...
Otóż Makowa Panienka choć już skończona to nadal leży i prosi się o porządne blokowanie i pozszywanie... Może w przyszłym tygodniu mi się uda...

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję za Wasze odwiedziny








niedziela, 10 stycznia 2021

Sal z Kakao w tle - motyw przedostatni

Dziś jest odpowiedni czas na pokazanie naszych SAL-owych postępów. I tutaj muszę się przyznać, że gdyby nie Edyta, która wczoraj podesłała zdjęcie swoich postępów to ten post ukazałby się ze sporym opóźnieniem. Bo ja ostatnio znów nie ogarniam rzeczywistości. Dopiero początek roku, a ja już zaliczyłam nerwówkę. Ale o tym może w innym poście. Teraz chwalimy się naszymi hafcikami!

Jako pierwsza tym razem była Małgosia z bloga Magiczny Świat Krzyżyków, która swoja pracę podesłała już w grudniu! Ma dziewczyna tempo:

Druga była Cytrulina, którą znamy z bloga Cytrulina Hand Made:
Kolejna uczestniczka - Edyta z bloga Szafirowy Zakątek przysłała swoje zdjęcie dosłownie wczoraj i dzięki temu przypomniała mi o tym, że powinnam napisać posta:
Dziękuję Edytko za przypomnienie!
Dziś dostałam email od Agaty z bloga Robótkowy (i nie tylko) kuferek Meri. Agata jest mocno spóźniona, ale dzielnie nadrabia. Z racji tego, że posiada wzór na własność to haftuje motywy w zupełnie innej kolejności. Oto jej postępy:
Trzymam kciuki aby dotrwała do końca.
I jak zawsze na końcu moje "arcydzieło":
Za miesiąc spotkamy się z naszym SAL-em po raz ostatni. Muszę się przyznać, że trochę będzie mi tego naszego comiesięcznego haftowania brakowało. Ale niestety, chwilowo nie jestem w stanie ogarnąć terminowości haftowania czy publikowania wzorów. Za dużo w tej chwili mam na głowie. 
Może teraz ktoś inny zorganizuje jakąś zabawę, znajdzie wzór który mnie zachwyci i podejmę się wyzwania. Na razie priorytetem jest Widok z Okna, którego postępy już nie długo doczekają się publikacji.
Widziałam na Waszych blogach że pokazujecie plany na rok 2021. Moim głównym planem jest ukończenie Widoku. A wszystko co wyskoczy "w trakcie" będzie miłą odskocznią ;)

Dziękuję za wszystkie Wasze życzenia noworoczne złożone zarówno tu jak i na Waszych blogach czy na fb. Bądźmy dobrej myśli, zaszczepmy się i pozostańmy w zdrowiu - tego sobie i Wam życzę