niedziela, 24 czerwca 2012

Obrus w różyczki

Gdy po ślubie zamieszkałam z mężem u jego rodziców zapragnęłam jakoś ozdobić nasze cztery ściany. Mieliśmy własny malutki pokoik w którym brakowało typowych "damskich" akcentów.
Zresztą teściowa nie była wielkim fanem różnego rodzaju serwetek. Obrus miala jedynie na stole w dużym pokoju. Moje haftowane serwetki kuchenne powedrowały więc do kartonu w oczekiwanieu na "lepsze czasy" czyli własne mieszkanie.
My mieliśmy na stoliku jakiś jeden kupny obrusik i pomysłałam wtedy, że fajnie by było wyhaftowac sobie coś na zmianę.
Znalazłam piękny wzór w różyczki i zaczęłam haftować.
Haftowanie obrusa zajęło mi strasznie dużo czasu. Bardzo czesto więc robótka lądowała w kącie. Żeby jednak było widac efekty pracy postanowiłam dorobić pasujące do kompletu serwetki.
Tym sposobem najpierw powstały 3 serwetki

Obrus powstał na samym końcu.
Właściwie nigdy go nie dokończyłam, bo w zamierzeniu było wyhaftowanie różyczek także na jego środku. Niestety, na to nie starczyło mi juz ani czasu ani cierpliwości.
Cały komplet prezentuje się tak:
Czasem jednak zastanawiam się, czy nie spruć obrusa, a materiału nie wykorzystać do innych haftów.
Dlaczego? Ano dlatego, że obrusa używałam sporadycznie, a teraz właściwie już nie używam go w ogole z tej proste przyczyny, że robiony byl na wymiar konkretnego stołu. Po kilku przeprowadzkach wciąż okazuje się, że jego wymiart nie pasuje na żaden stolik.
Tak więc obrus wraz z innymi starymi haftami powedrował do skrzyni na strychu...

2 komentarze: