piątek, 28 września 2018

"Zaś kwiotki"...

...powiedział mój mąż gdy zobaczył co haftuję...
Mój mąż jest Ślązakiem z Radzionkowa, takim z krwi i kości. Zawsze się śmiejemy że on to nawet polskiego nie zna dobrze, ale za to "śląski perfect". W jego ustach zabrzmiało bardziej jak "fiotki", czyli po naszemu kwiatki...
Ano haftuję "kwiotki". A czemu tak wyszło? Ano wszystkiemu winne wakacje - trzeba było coś zabrać ze sobą na wakacje do Polski . Coś niezbyt dużego, ale też i żadną drobnicę. Wybór padł na "kwiotki", które miałam w planach na bliżej nieokreślone "kiedyś".
Jak już jednak wiecie, akurat podczas wyjazdu nie udało mi się zacząć tego co ze sobą zabrałam. Jednak skoro już się namęczyłam i wzór wybrałam, skoro już miałam przygotowany materiał i wyszperane tudzież zakupione muliny to szkoda mi było ten projekt odkładać.
I tak od razu po powrocie z Polski korzystając z reszty wakacji, oraz z faktu że moja mama zajmuje się moim dzieckiem przystąpiłam ochoczo do pracy. A oto pierwsze efekty:
Tydzień później miałam już połowę haftu za sobą:
Pod koniec sierpnia haft był gotowy:
Magnolia. Prawda, że piękna? Tylko fotki robione w nieodpowiednim oświetleniu...
Haftowało się wyjątkowo szybko i od razu postanowiłam wyhaftować następny z serii. Tym razem wybór padł na Kwiat Wiśni. Tu odsłona pierwsza:
I znów jak poprzednio - bardzo szybko sie haftowało. Tylko teraz niestety już mniej czasu było. Podgoniłam trochę w miniony weekend - niemal całe dwa dni miałam tylko na własne hobby. W niedzielę wieczorem Kwiat Wiśni wyglądał tak:
Przepraszam za jakość zdjęć, ale w dzień nie mam czasu robić fotek. Szczególnie jeśli wiąże się to ze zdejmowaniem tamborka.
Do dnia dzisiejszego troszkę już przybyło, ale to może pokażę w momencie przekładania tamborka. Chciałabym szybko skończyć ten haft i zabrać się za następny - tym razem za Kwiat Jabłoni...
Mam w planach oprawić wszystkie trzy w jednakowe ramki i zawiesić na ścianie salonu

Vipek - u mnie raczej robótka jako "czekaczka" się nie sprawdzi. Za dużo bambetli do rozkładania. Wybiorę raczej książkę - w końcu po coś się do tej biblioteki zapisałam...
Elżbieta K - czekam na twój grafik ;)
Agata - chyba coś w tym jest, bo powoli ogarniam. Nawet bez planera ;)
Lidzia - bo ja to tak falami - 9 lat temu zaczęłam go odwiedzać jak przygotowywałam syna do komunii a córkę do bierzmowania. Trwało to tak ze 3 lata. Potem przeważnie jeździłam w drugim kierunku, do Aalsmeer (albo nie jeździłam wcale). Teraz znów sie zapowiadają 3 lata... Może się jednak gdzieś kiedyś spotkamy ;)

Dziękuję Wam za wszystkie wspaniałe komentarze. Dziękuję też tym, co zaglądają i nie komentują. Pozdrawiam

4 komentarze:

  1. Tez je robilam i rzeczywiście szybko powstają
    życzę powodzenia z ostatnim

    OdpowiedzUsuń
  2. piekne kwiatki i niesamowite tempo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I całe szczęście, że nie zarzuciłaś projektu - te dwa hafty są piękne i będzie cudowny tryptyk!:)

    OdpowiedzUsuń