poniedziałek, 11 października 2021

Odkurzamy krzyżyki

Nie wiadomo kiedy i jak skończyło się lato... Jeszcze niedawno latałam w sandałkach i krótkich spodniach, a tu nagle trzeba zakładać jeansy, pełne buty i cieplejsze kurtki. Ani się obejrzymy a trzeba będzie wyciągnąć z szafy czapki i rękawiczki....

Brrrr, wolę o tym nie myśleć. Chwilowo czekan na zmianę czasu na zimowy, bo mam dość ciemnych poranków.

Jedyny plus jesieni i nadchodzącej zimy to zdecydowanie więcej czasu na hafciki. Na takie "większe" hafciki. Na HAED-y...

Powiecie że haftować można wszędzie i zawsze i to jest prawda. Zdecydowanie jednak HAED-y lepiej haftuje się na krośnie. A że krosno duże to nie bardzo można je wystawić na ogród czy wziąć w podróż. Dlatego moje krosno odstało swoje w kącie...

Ale wreszcie nadszedł czas, by je z tego konta wyciągnąć, odkurzyć i zaczac stawiać kolejne krzyżyki.

Ostatnio gdy go pokazywałam na blogu było tak:

Potem, jeszcze przed wakacjami przybyło kilka krzyżyków i krosno powędrowało do konta na dłużej.
Teraz powolutku przybywało krzyżyków i nagle okazało się, że mam kolejną stronę:
Na apce wygląda to tak:
Tu już przygotowania do haftowania kolejnej strony:
Musiałam zrobić sobie podziałkę bo gubiłam się w rzędach.
I ostatnie zdjęcie - stan na dziś:
No może nie tak całkiem na dziś, bo zdjęcie zrobiłam tydzień temu w niedzielę. W tę niedzielę nic nie przybyło. Mieliśmy gości i nie było jak wyciągnąć krosna.
Mam nadzieję, że teraz powolutku w weekendy będzie tych krzyżyków przybywać. Wprawdzie do grudnia nie uda mi się wyhaftować całości (a taki miałam zamiar), ale  pewnością będzie wtedy grubo ponad 50%.
Wróciłam też do mojej "czekaczki", bo znów zaczęliśmy jeździć do polskiej szkoły. Do budynku nadal zakaz wstępu, więc znów siedzę i dłubię koniki:
Od ostatniej soboty przybyło zdecydowanie więcej tego tła na końskimi łbami, ale nie mam aktualnego zdjęcia. Teraz znów będzie 3 tygodnie przerwy w tym hafcie, bo kolejne zajęcia dopiero 30 października. Mam nadzieję, że jeszcze 2 takie soboty i hafcik będzie można odhaczyć ;)

Dziękuję za odwiedziny na moim skromnym blogu.
SylwiaB - dziękuję, ale muszę ci powiedzieć że jeszcze nie tak dawno też mówiłam, że nie umiem robić na drutach....
meri - ja wolę sobie tego nie wyobrażać :D
Promyk - dziękuję za zrozumienie ;) Ale pomponiki jednak zrobię, tylko nie wiem kiedy... Zima długa, pewnie na wiosnę się zabiorę :D
Meggie - tego jeszcze nie wiem, dopiero się okaże czy cieplutka;)

Pozdrawiam 





3 komentarze:

  1. O tak lato zdecydowanie za szybko minęło. U nas jeszcze w miarę ciepło ale poranki chłodne.Widok z okna po małej przerwie znów pięknie rośnie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas już po pierwszych przymrozkach i sezon na skrobanie szyb rano w aucie już otwarty :)Masz rację, jesień i zima zdecydowanie sprzyjają haftowaniu. Powodzenia w powrocie do kolosa. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też ubolewam że lato się skończyło, to moja ulubiona pora roku. Widoku za oknem pięknie przybywa, a koniki są urocze. Pozdrawiam cieplutko:-)

    OdpowiedzUsuń