czwartek, 28 czerwca 2012

Niedokończone prace

Fajnie sie czyta komentarze o tym, że hafty sa śliczne a kolory idealnie dobrane. To sprawia, że człowiek nabiera większej pewności, że to co robi ma sens.
Są jednak takie robótki, które latami leżą w szafie i nikt nie ma ochoty ich dokończyć.
I właśnie ja też mam taką robótkę.
Więc żeby nie bylo, że są same sukcesy chcę pokazać wam też i porażki.
Kilka lat temu (może nawet 10) moja tesciowa miala iść na komunię do syna szwagierki. Chciałam jej zrobić małą niespodziankę i w tajemnicy wyhaftować piekną pamiątke dla tego chłopca.
Niestety, mialam bardzo mało czasu i bardzo dużo obowiązków. W efekcie niespodzianka się nie udała, a mnie pozostała kanwa z niedokończonym wzorem:
Dobrze, że nie chwaliłam się wszystkim swoją robótką, bo teściowa mialaby do mnie pretensje ;)
Niestety, obrazek chyba nigdy nie bedzie skończony, bo niemal całkowicie o nim zapomniałam i to pomimo tego, że od momentu jego rozpoczęcia ja sama byłam już na dwóch komuniach i mogłam mieć oryginalny prezent....

Drugą moją niedokończoną pracą jest obraz jaki miał powstać ze wzoru wziętego z "Haftów Polskich". Zobaczyłam go u cioci w gazecie i bardzo m i się spodobał. Gazetę wypożyczyłam od niej, zakupiłam kanwę wraz z potrzebną muliną i rozpoczęłam haftowanie. 
Niestety z powodu chronicznego braku kasy w tym okresie kupiłam tylko po 1-2 szt muliny z każdego koloru. Resztę miałam dokupować z biegiem czasu i postępów w haftowaniu.
Obraz rozpoczęłam haftować gdzieś w okolicach maja 2006 roku. Byłam wtedy bez pracy, mialam dużo czasu. Kilka miesięcy później pracę znalazłam i niedokończony obraz powędrował do szuflady.
W czerwcu 2007 roku wyjechałam za pracą do Holandii. Miał byc to wyjazd w celach zarobkowych, od kilku miesięcy do roku czasu... Różne zawirowania i przypadki sprawiły, że wraz z mężem i dwójka dzieci zostaliśmy w Holandii na stałe.
Przez te 5 lat na robótce przybyło kilkadziesiąt krzyżyków. Nie z braku czasu, a raczej z braku muliny....
Zaczęłam wyszywać mulinami Anchor i Aridna, a tutaj mam dostęp jedynie do DMC, co kolorystycznie niemal w ogóle się nie pokrywa.
Obecnie obraz wygląda tak:

Ostatnio moja mama wyszła z propozycją zakupienia mi muliny w Polsce i przywiezienia jej w sierpniu. ja jednak straciłam już serce do tej robótki. Szczególnie, że to co już wyhaftowalam nijak nie pokrywa się kolorystycznie z oryginalnym obrazkiem, jak na przykład fioletowa, a nie niebieska woda w strumyku...
Dla porównania wstawiam oryginał:

I tak obraz nadal mieszka w szufladzie i chyba już tam pozostanie na zawsze....

1 komentarz:

  1. hafcik komunijny wyszedl pieknie,ja na Twoim miejscu wykorzystalabym go jako prezent.Na pewno bedziesz miala jeszcze komunie w rodzinie...co do orla,kazdy ma jakiegos ufoka i nie dziwie sie,ze trudno Ci do niego wrocic,kiedy cos nam sie nie podoba...tez mam jeden taki hafcik zaczety,w ktorym nie podobaja mi sie kolory...nie wiem czy do niego wroce,moze kiedys,zobaczymy...dlatego nie bede namawiala Cie na jego ukonczenie,moze z czasem sama bedziesz miala ochote go skonczyc...

    OdpowiedzUsuń