sobota, 24 maja 2014

Dlaczego tak szybko....

Wiele osób mówi mi, że od jakiegoś czasu mam nagłe przyspieszenie w haftowaniu, a jeszcze tak niedawno marudziłam, że nie mam czasu....
No tak, macie rację. Od pewnego czasu wyrabiam się ze wszystkim w terminie, a nawet czasem jestem krok do przodu. Dlaczego tak jest? Jeśli to kogoś interesuje to już wyjaśniam.
Jak zapewne wiecie z tego bloga, w lipcu 2012 urodziłam córeczkę - trzecie z kolei dziecko. Pozostała dwójka to już nastolatki (obecnie 17 i 14 lat). W październiku 2012 na krótko wróciłam do pracy, by wreszcie w styczniu 2013 znaleźć w miarę stałą pracę. I wtedy się zaczęło - praca od 7.30 do 16.30 przez 5 dni w tygodniu i tylko weekendy wolne. Wieczorami zabawa z córeczką, chwilka czasu na haft, komputer i czas do  łóżka, bo rano o 6.00 pobudka. Z racji że mój mąż też pracował to do opieki nad córcią przyjechała moja mama, potem na krótko teściowa i znów mama. I tak to miało trwać aż do sierpnia tego roku, kiedy to ja miałam mieć 3 tygodnie urlopu głownie po to, by przyzwyczaić dziecko od przedszkola.
Niestety tydzień przed Wielkanocą okazało się, że nie ma dla mnie w chwili obecnej pracy...
Jako że mieszkamy w Holandii wiele spraw jest tutaj zupełnie inaczej rozwiązanych niż w Polsce. I tak oboje z mężem nie mamy umów stałych, tylko czasowe. Z racji tego w okresach gdy pracy jest mniej to takie osoby jak my idą na jakiś czas na bezrobocie. Powiem szczerze, że tym razem spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba i potrzebowałam trochę czasu, żeby się z tym oswoić...
W związku z moim bezrobociem mama wróciła do Polski, a ja zajmuję się domem i dziećmi. Mam też zdecydowanie więcej czasu na haft, bo córeczka coraz więcej zajmuje się sobą.
Ot i cała tajemnica ;)
Po drugie już wiem, że z dniem 7 lipca wracam do dawnej pracy. Niestety urlopu w sierpniu już mieć nie będę....
Właśnie dlatego teraz mam takie przyspieszenie, bo chcę zrobić dużo, bardzo dużo, ile się da. Chcę skończyć pozaczynane zabawy jak SAL Koktajlowy, Sal z Imbryczkiem w Tle czy Sal Różowa Księżniczka, żeby potem móc spokojnie haftować SAL Herbaciany/Kawowy i zacząć jakiś większy projekt, np Słoneczniki, które dosłownie za mną chodzą ;)
No i z racji tego, że już wiem kiedy wrócę do pracy musiałam w przyspieszonym tempie zorganizować mojemu dziecku przedszkole, by się przyzwyczaiło do innych dzieci, opiekunek no i oczywiście do innego języka.... Tak więc na razie Olivia chodzi do przedszkola 3 razy w tygodniu po 5h.
Na szczęście nie ma aż tak źle, Olivia chętnie chodzi do przedszkola, bawi się z innymi dziećmi, choć nie zawsze chce się ze mną rozstać. Ale jestem dobrej myśli. Przynajmniej na razie, bo od 1 lipca niestety będzie musiała chodzić do przedszkola 5 dni w tygodniu i zostawać tam od 7.00 do 16.45....
Tak więc przez najbliższy miesiąc teoretycznie będę miała dużo więcej czasu na haftowanie i inne hobby. Teoretycznie, bo praktycznie różnie z tym bywa, ale staram się chwytać za robótkę w każdej wolnej chwili.
To tyle. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam tym mało hafciarskim wywodem ;)))
W następnym poście będzie więcej o krzyżykach i innych miłych rzeczach ;))

Pozdrawiam serdecznie

5 komentarzy:

  1. Ja do pracy wracam w sierpniu ale i tak nie mam zbyt dużo czasu na hafty bo na mojego małego działają jakoś tak dziwnie bo jak tylko zobaczy że wyciągam hafty od razu słyszę mama pobaw się ze mną. Tylko sprzątać mogę w spokoju bo wtedy zajmuje się sobą tak że nawet zapominam iż mam dziecko. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę powodzenia w przyzwyczajaniu Olivii do przedszkola, do lipca powinna się oswoić :) Korzystaj z czasu na robótki :) Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mała da sobie radę :) i Ty również :) Będę mogła kiedyś poprosić o pocztówkę z Holandii, zbieram pocztówki z różnych stron świata :) mam nawet z Afryki i Istambułu, Japonii i inne, z Holandii jeszcze nie :3 i fajnie by było :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz Iskierko - bo nie wiem jak masz na imię - jak czytałam tego posta to w połowie jakbym siebie widziała - choć chłopów mam już dorosłych i babcią już jestem od trzech lat - ale realia życia za granicą niestety takie są ale ty na pewno dasz radę ja w to wierzę bo już ze zdjęcia widać że jesteś stanowcza więc wszystko się ułoży tylko w odpowiednim momencie - znam życie na tyle że wiem co pisze , co do sali musisz je skończyć bo ja tak kocham haft krzyżykowy tyle że już ślepawa jestem a słoneczniki kochana to już dwadzieścia lay przymierzam się wyhaftować - jakoś mi zawsze coś na drodze może dzięki tobie jakoś się zmobilizuję - może ? tak że głowa do góry wszystko będzie dobrze i serdecznie ci dziękuję za odwiedziny - z nadzieją że nie pierwsze i nie ostanie buziaki ślę Marii /// a wiatraki holenderskie może wreszcie wyhaftuję

    OdpowiedzUsuń
  5. No to jest szansa że niedługo nie będę o krok za Tobą :)))

    OdpowiedzUsuń