Nie ogarniam rzeczywistości. Ciągle coś się dzieje, ciągle nie mam na nic czasu, prawie ciągle w biegu i stresie.
Ten rok zaczął się bardzo źle, chorobami, wizytami w szpitalu. Do tego doszły problemy z pracą a o problemach z dorastającymi dziećmi już nie wspomnę...
Niemal do końca marca żyłam w ciągłej gonitwie - dom, praca, dom, praca, czasem wolne. Nie było czasu porządnie odpocząć, bo w wolnym dniu nadrabiałam wszystkie narosłe zaległości.
Z początkiem kwietnia miałam tydzień wolnego, ale wiązało się to z zabiegiem męża, a więc znów jeden cały dzień spędzony w szpitalu, drugi na zakupach, trzeci na myciu okien.... potem święta i powrót do utartego schematu praca, dom, praca, dom...
Przez to wszystko jestem do tyłu z krzyżykami. Wprawdzie z SAL-ami jestem prawie na bieżąco, to nie wiem jak udało mi się ukończyć miarkę i zrobić metryczkę. Słoneczniki leżą nie ruszone od grudnia, dla córki miałam haftować panterę, koraliki leżą i się kurzą, a do 18 maja muszę wyhaftować urodzinowy obrazek dla kolegi męża....
Trochę za dużo jak na dwie ręce i 24h dobę w której czasem trzeba iść do pracy na 9-10h...
Dlatego muszę z czegoś zrezygnować....
Z racji tego, że kolejny raz zawaliłam "Całoroczną Zabawę Wyzwaniową" u Hanulka postanowiłam, że zrezygnuję właśnie z tego. Inny powód rezygnacji to taki, że nie mam czasu na wymyślanie/projektowanie nowych hafcików czy wyszukiwanie czegoś ciekawego w internecie...
Dziś już 12 kwietnia, a ja kwietniowe wyzwanie ciągle mam jeszcze w głowie zamiast na tamborku...
Do Hani napisałam już w piątek maila z wyjaśnieniem dlaczego muszę zrezygnować...
Jest mi przykro, że nie będę brać udziału w dalszej zabawie, ale będę kibicować pozostałym uczestnikom.
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za Wasze odwiedziny na blogu i komentarze. Jest mi niezmiernie miło, że tu zaglądacie i że podobają się Wam moje prace.
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli.
Rozumiem Cię. Kiedy mamy dom, rodzinę, pracę to trudno jest znaleźć czas na nasze przyjemności. Chciało by się brać czynny udział w wielu projektach, ale doba jest za krótka. Życzę zdrowia i zakończenia problemów, a czas spędzony z xxx był przyjemnością.
OdpowiedzUsuńTak ja Ty jestem zabiegana do granic możliwości i dlatego nie biorę udziału w żadnych tego typu zabawach, choć czasami bardzo mnie kusiło. Wiem jednak, że nie byłabym w stanie się wywiązać z zobowiązań, a dotrzymywanie danego słowa wiele dla mnie znaczy. Rozumiem Twoją decyzję i wcale Ci się dziwę. Czasami trzeba podjąć ,,męską decyzję'' :) Życzę Ci spokojniejszych, mniej zabieganych dni.
OdpowiedzUsuńIskierko, rozumiem Cię doskonale! Mam podobnie :)) Do zabaw zapisuję się z wielką rozwagą, bo zdaję sobie sprawę z ograniczeń czasowych.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci spokoju i mniej zabiegania.
Przerabiam w tym roku to samo - ciągle ktoś w domu jest chory, był nawet szpital :( Nie dziwię się, że masz dość.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci ogarnięcia wszystkiego i zwolnienia tempa.
Niestety, gdy się pracuje, to tak jest :( Musiałam kiedyś zrezygnować z wyszywania (całkowicie) na kilka miesięcy. Pisałam książkę, więc każdy mój dzień wyglądał podobnie - o 6 pobudka, do 14 lub 15 w pracy, a potem do 23-24 pisanie... w Święta też :( Gdy przyszły zimowe ferie, to spaliśmy po 4 godziny - tyle trwała korekta i skład... masakra :( Czasem trzeba z czegoś zrezygnować :( Albo - inaczej rozłożyć priorytety...
OdpowiedzUsuńJa rowniez nie zapisuje sie juz na zabawy salowe ani zadne inne bo nie ogarnelabym.. zdecydowanie mamy za malo czasu na nasze ukochane przyjemnosci. Takie to nasze zycie, czas nas goni, problem za problemem i za cos trzeba zyc wiec w wiekszosci trzeba sie poswiecac pracy. Nie dziwie sie ze rezygnujesz i popieram postawe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Iskierko. Czasami trzeba z czegoś zrezygnować, by móc w miarę normalnie funkcjonować. Zyczę Ci by wszystko się poukładało po Twojej myśli.
OdpowiedzUsuńWiele z nas ma zapewne podobnie...czasu na przyjemności, hobby często jak na lekarstwo. Nie ma co się zabijać, w końcu to ma być przyjemność, a nie kolejny stres, bo termin goni. W końcu wyjdziesz na prostą i będzie w miarę normalnie ;), bo kobieta zawsze ma milion rzeczy do zrobienia :) Trzymaj się ciepło!
OdpowiedzUsuńUłożysz sobie wszystko spokojnie i wrócisz z podwójną siłą do swoich przyjemności.Nie warto sie tak "zaharowywać", bo tylko w frustrację można popaść. zdrówka życzę dla Ciebie i dla rodzinki i spokoju :)
OdpowiedzUsuńmam bardzo podobnie wiec rozumiem w 100% a moze i wiecej :)
OdpowiedzUsuńnie łap wszystkich srok za ogon a bedziesz bardziej zadowolona :)
powodzenia :)
Kochana, rozumiem cię i powiem ci, że nie powinnaś czuć się winna, bo nie zdążasz w terminie. Wyszywanie nie miało być chyba przyjemnością, a nie pracą na akord. Dobrze zrobiłaś odpuszczając to z czym wiesz, że nie zdążysz. Miałaś trudny początek roku. Narobiło się, a do tego jeszcze praca na etat. Takie życie daje mocno w kość. Szczególnie jak człowiek nie może odpocząć.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, aby sytuacja wróciła do normy i abyś zaznała należnego spokoju przy haftach.
Pozdrawiam ciepło :)
Już kiedyś czytałam ten wpis..czemu go nie skomentowałam? Szczerze mówiąc nie pamiętam...ale wiem jak to jest..nic się nie przejmuj..tym bardziej, że z tego co wiem, to optymistyczne przebłyski w postaci nowej zabawy też są:) No cóż..to tylko zabawy, poczekają..może kiedyś..:)
OdpowiedzUsuń