niedziela, 29 maja 2016

Obrazki spersonalizowane

W tym tygodniu udało mi się spersonalizować wszystkie haftowane obrazki, zarówno te na zamówienie jak i te na prezent.
Pokażę wszystkie po kolei. A zatem do dzieła :)
W TYM poście pokazywałam Wam metryczkę, która powstawała dla mającej się narodzić córeczki mojego brata. Wtedy mi się nie spieszyło, bo termin porodu był na 20 maja. Metryczka została ukończona pod koniec marca:
W takim oto stanie powędrowała do koszyczka w oczekiwaniu na dzidziusia. Dzidziuś był wyjątkowo terminowy.
Zosia urodziła się zgodnie z oczekiwaniami, czyli 20 maja o 4.50 rano.
Wzrost 57cm, waga 2740g.
Długa po tacie, szczupła po mamie :D
Mogłam wziąć się do pracy i wyhaftować na metryczce odpowiedni napis.
Taką czcionkę sobie wybrałam:
 A tak prezentuje się całość (jeszcze nie wyprana, nie wyprasowana i bez ramki):

W TYM poście chwaliłam się kolejną metryczką, tym razem robioną na zamówienie. Metryczka robioną była z przerwą spowodowaną naszym nagłym wyjazdem do Polski, ale po przyjeździe została przeze mnie ukończona i czekała na napisy:
Na te napisy czekała kilka dni, bo najpierw nie miałam weny a później trzeba było wybrać czcionkę i miejsce wyhaftowania poszczególnych napisów.
Po konsultacjach z zamawiającą również i ta metryczka została spersonalizowana i teraz wygląda tak:
Obie metryczki grzecznie czekają aż kupię odpowiednie ramki. Dopiero wtedy powędrują do prania i prasowania.

Kolejne obrazki które czekały na spersonalizowanie to moje misie z bukietem. Pokazywałam je ostatnio.
W sumie powstały 3, dla trzech pań opiekunek:
Niemal jeden dzień spędziłam z ołówkiem w ręku, przy pomocy którego na kartce w kratkę próbowałam zrobić odpowiednie napisy. Oto wynik tego projektowania:
Uprzedzając pytania odpowiem, że tak, będzie jeszcze jeden obrazek z Misiem. Dla Pani Dyrektor. Ale niestety skończyły mi się 2 kolory, a nie chciałabym by ten ostatni miś czymkolwiek różnił się od 3 pozostałych.
Tak więc będzie chwila przerwy w "produkcji" miśków.

Ale żeby nie było, że próżnuję, o nie. Oprócz miśków dla pań musiałam zrobić coś jeszcze dla koleżanek i kolegów z grupy mojej córki.
I tu pochwalę się autorskim pomysłem na... no właśnie, jeszcze tak do końca nie wiem czy będą to minikarteczki z wierszykiem, czy zawieszki do torebki z poczęstunkiem. Mam jeszcze miesiąc na przemyślenia. Niemniej hafcik w tym temacie już jest:
Kwiatuszek wzięty ze wzoru Hello Kitty znalezionego gdzieś w czeluściach internetu. Kolorystyka pomysł własny, również napisy "Olivia - 4 lata" to mój własny pomysł.
Takich hafcików postało w sumie 10:
Sprostowanie - na powyższym zdjęciu widać 11 hafcików, ale ten pierwszy całkiem z brzegu, mający inne kolory i niesymetryczne napisy to kwiatek "na próbę".
Póki co hafcik czeka na pomysł wykorzystania oraz na pranie.
Oj będzie się prało i prasowało w najbliższych dniach ;)

Tradycyjnie już dziękuję Wam wszystkim za Wasze komentarze. Cieszę się bardzo, że tu zaglądacie, czytacie i komentujecie.
Niezmiernie jest mi milo gościć Was na moim skromnym blogu.
Serdecznie pozdrawiam





poniedziałek, 23 maja 2016

Mały miś, wielkie prucie

Moje dwa miśki udało mi się skończyć już we wtorek, ale nadal są bez napisów:
Postanowiłam zrobić trzeciego, bo okazało się że są nie tylko dwie opiekunki, ale i stażystka. A i pani dyrektor też chyba trzeba coś dać.
I teraz mam mały dylemat, czy trzeciego dać pani dyrektor, czy stażystce, która w końcu też zajmuje się moim dzieckiem...
Na razie trzeciego miśka mam tyle:
Byłoby więcej, ale piątek i sobota nie służyły haftowaniu a dziś zaliczyłam wieeeelkie prucie, bo się w główce misia pomyliłam o 1 (słownie: jeden) krzyżyk i całą głowę trzeba było pruć...
W zasadzie to nie wiem, czy nie powstanie jeszcze jeden misiek...
Na razie w planach mam skończenie trzeciego miśka oraz zrobienie napisów do dwóch metryczek i trzech miśków. I w planach mam zrobić to wszystko do następnej niedzieli...
Chodzi mi jeszcze jedna rzecz po głowie, odnośnie pożegnania z przedszkolem, ale najpierw musi mi się sprecyzować a potem napiszę wam czy coś z tego wyszło ;)

Agnieszka Wardzińska - na stałe mieszkam w NL i często widzę jak ci co pracują cały tydzień zawodowo wykonują jakieś drobne prace w ogrodzie właśnie w niedziele. Większość sklepów w niedzielę jest nieczynna (dotyczy małych miejscowości), ale od niedawna w każdym mieście otwarty jest jeden market, co roku inny. Oprócz tego w drugi dzień świąt czy to Bożego Narodzenia czy Wielkiej Nocy, czy właśnie Zielonych Świąt otwarte są wszystkie markety ogrodnicze i budowlane, bo wiedzą, że ludzie mają wtedy wolne i chętnie przyjdą na zakupy. Kościoły tez są, ale nie tak tłumnie odwiedzane jak w Polsce. Co kraj to obyczaj.
Izabela Hebda - pewnie tak jak zazwyczaj - w kupioną w sklepie ramkę do zdjęć ;)
Szarlotka - dziękuję
Ann_Margaret - ostatnio zwolniłam, ale i tak przy 4 letnim dziecku wyszywa mi się szybko. No ale ja nie pracuję więc i czasu mam więcej ;)

Wszystkim serdecznie dziękuję za pozostawione komentarze. Pozdrawiam

niedziela, 15 maja 2016

Miś z bukietem razy dwa

Na początek muszę Wam serdecznie podziękować za Wasze słowa współczucia i otuchy pozostawione pod poprzednim postem.
Każda śmierć jest tragedią dla najbliższych osób, niestety ci, którzy zostają muszą nadal żyć swoim życiem. Czas goi rany, smutek z czasem przemija, a po każdej, najczarniejszej nawet nocy wstaje nowy dzień.
Czas więc wracać do haftów ;)
W poprzednim poście pokazywałam ukończoną metryczkę. Miałam wyhaftować tylko napisy, ale jakoś nie mam weny do wyszukania pasującego alfabetu. Odłożyłam więc ją chwilowo, czekając na wenę.
Wróciłam do Miśka z niebieskimi kwiatkami, którego udało mi się ukończyć w piątek:
 Zaraz też zaczęłam haftować kolejnego Miśka, bo już pisałam, że będą to prezenty na zakończenie przedszkola. Tyle miałam drugiego Miśka do dzisiejszego poranka:
Dziś była bardzo spokojna niedziela i miałam duuuużo czasu na hafciki. Pogoda za oknem nie zachęcała do spacerów - było na przemian słońce i deszcz, a do tego ziiiiimno. Siadłam więc do porannej kawy z tamborkiem w ręku i oto rezultat:
Tyle udało mi się zrobić w jeden dzień, bez przekładania tamborka :)
Jutro u nas Tweede Pinksterdag czyli drugi dzień Zielonych Świątek - dzień wolny od pracy. Zero stresu, że ktoś idzie do pracy/szkoły i trzeba posiłki robić na konkretną godzinę. Pogoda zapowiada się podobna do dzisiejszej więc jest szansa na to, że Miśka jutro skończę ;)
Napisy oraz pranie i oprawianie Miśków zostawiam sobie na koniec.

Jeszcze raz dziękuję za odwiedziny oraz za pozostawione komentarze.
Pozdrawiam serdecznie

wtorek, 10 maja 2016

Show must go on....

W środę 27.04 rano, gdy cała Holandia zaczynała świętować Dzień Króla ja odebrałam telefon i usłyszałam słowa mamy, w które nie mogłam uwierzyć - "Tata nie żyje"...
Tato chorował na małopłytkowość, od początku listopada niemal cały czas przebywał w szpitalu. Dwa dni wcześniej moja mama usłyszała od lekarza prowadzącego, że dla mojego taty nie ma już nadziei, że leczenie nie daje rezultatów, że jego organizm już nie reaguje na leki i że mamy się przygotować na najgorsze...
Ja nie zdążyłam się przygotować :(

Nie wiem, co było dalej. Nie pytajcie mnie jak spędziłam kilka kolejnych dni. Jak przez mgłę pamiętam 13h jazdy do PL, załatwianie formalności, spęd rodziny i pogrzeb...
Musiałam się jednak obudzić z letargu, bo mama mnie potrzebowała. Zresztą nie tylko ona...
Jak mówią słowa piosenki zespołu Queen - Show must go on...

Dzień po pogrzebie, w niedzielę 1 maja mój syn kończył 16 lat i trzeba było jakoś zorganizować mu urodziny... I tu muszę wspomnieć, ze moja teściowa stanęła na wysokości zadania i zorganizowała małe, skromne przyjęcie urodzinowe:
Tydzień później, po kolejnych 17 h jazdy byliśmy już w swoim domu. Wakacje się skończyły, czas wracać do codzienności...

Przed wyjazdem haftowałam metryczkę. Wyjeżdżając zostawiłam ją w takim stanie:
Króliczkowi brakowało kilku krzyżyków i trzeba było dokończyć kontury.
Dla mojego zdrowia psychicznego, mój mąż kazał mi zabrać ze sobą do Polski jakiś hafcik. Chodziło o to, żeby nie myśleć, żeby czymś się zająć...
Jako że metryczka była prawie na ukończeniu to istniała obawa, że skończę ją w godzinę. Napisy i tak musiałyby poczekać do powrotu do domu.
Wzięłam więc ze sobą inny, przygotowany wcześniej hafcik:
Tego misia mam w planach zrobić 2 razy - to będzie pamiątka dla opiekunek z przedszkola córki.
Faktycznie podczas pobytu w PL znalazł się czas na hafcik:























Nie haftowałam codziennie, ale bywały wieczory kiedy miałam ciszę, spokój i odrobinę czasu dla siebie.
Po powrocie do domu postanowiłam skończyć metryczkę:
 Zbliżenie:
Zostały jeszcze napisy, ale muszę najpierw znaleźć odpowiednią czcionkę. Jutro Olivia idzie do przedszkola więc mam nadzieję, że uda mi się wyhaftować imię i datę urodzenia.

Dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze. Pozdrawiam