Po skończeniu Księżniczki chciałam od razu zabrać się za herbatki i kawusie, ale okazało się, ze nie mam ich wydrukowanych. Niestety przy wciąż chorym, a co za tym idzie marudnym dziecku nie mogłam nawet pomarzyć o włączeniu kompa. Wobec tego zaczęłam robić coś innego, coś, co miałam zrobić już baaardzo dawno temu, a co wciąż odkładałam na bliżej nieokreślone "PÓŹNIEJ"....
Gdzieś w listopadzie 2012 w grupie fb kupiłam czarną kanwę. Cieszyłam się jak dziecko, bo moje nastolatki zażyczyły sobie taki oto obrazek:
Oczywiście nie w całości - córka chce tygrysa, syn lwa. Niestety pantera nie załapie się do kompletu, bo po pierwsze nikt jej nie chce, a po drugie... nie ma tyle kanwy.
Obiecałam dzieciom, że KIEDYŚ te obrazki powstaną i teraz chyba już nadeszło to KIEDYŚ...
Nie miałam co haftować, a czarną kanwę i odpowiednie mulinki miałam już przygotowane więc wypadało zabrać się do pracy.
Na szczęście każda "głowa" jest na osobnej kartce. To zdecydowanie ułatwia podzielenie tego obrazu na części. Na pierwszy ogień poszedł lew:
Zaczęłam haftować. Po paru krzyżykach stwierdziłam, że coś jest nie tak.... Nie dość, że miałam problem z trafieniem igłą w odpowiednie miejsce, to jeszcze mulina ściągała kanwę i w miejscu wkłucia robiły się dziury. Sprułam i zaczęłam jeszcze raz. To samo. Znów sprułam i wtedy do mnie dotarło, ze przecież ta kanwa jest rzadsza niż te, które używam normalnie i że muszę ponownie wyszywać trzema nitkami.
Obróciłam więc kanwę o 180 stopni i zaczęłam po raz trzeci..
Mało brakowało, a robótka poleciałaby w kąt, ale syn przyuważył, że w końcu zabrałam się za lwa i bardzo prosi, bym nie przestawała....
Ale jak tu haftować, jak krzyżyki wychodzą nierówno????
Osobiście mi się to nie widzi. Po raz pierwszy haftuję na czarnej kanwie, ale krzyżyki wychodzą tak, jakby w ogóle był to mój pierwszy haft w życiu!!!
Naciąganie kanwy na tamborek niewiele daje, bo ona jest wiotka i jakimś sposobem wysuwa się spod tamborka. Jak zrobię luźniej to nici "wiszą", a jak przyciągnę to w miejscach wkłucia robią się dziury...
Po prostu czarna rozpacz......
No chyba, że to ja nie potrafię haftować na czarnej kanwie, bo na Waszych blogach i fb widziałam niejedną piękną pracę wykonaną właśnie na czarnej kanwie... Więc w czym problem?
A syn prosi - Mamo, nie przestawaj.....
Mam nadzieję, że po praniu wszystko się jakoś wyrówna i będzie dobrze...
Powiem Wam w sekrecie, że powoli ruszyły przygotowania do nowego, ogromnego wręcz projektu:
Nie mogłam się powstrzymać i wydrukowałam sobie schemat Słoneczników, który zajmuje - bagatela - 15 kartek A4:
W wolnych chwilach przygotuję sobie kanwę i będę kompletować muliny, a teraz wracam do SAL-a herbaciano-kawowego ;)
Justyna Grabarek - do tego akurat zestawu dołączona jest mulina Anchor, ale normalnie haftuję DMC. Kiedyś haftowałam też Ariadną. Swoje prace ZAWSZE po skończeniu piorę i to w pralce i jeszcze nigdy żadna mulina mi nie zafarbowała.
Kasia Krzyżyk - nic tylko kupić zestaw i haftować ;)
Bluebru nete - na zestawie pisze Aida 16
Promyk - właśnie dlatego uparłam się haftować tę oryginalną Księżniczkę,
Beaśka - tak, kamień z serca że kawa się sprała...
Wszystkim dziękuję za wyrazy uznania. Są naprawdę budujące i dodają skrzydeł :)
Pozdrawiam wszystkich bez wyjątku.