niedziela, 20 lutego 2022

Po stawie pływa i kaczka się nazywa

Może to trochę dziwny tekst na temat posta, ale wszystko wam objaśnię dalej.

Dziś będzie o kolosie. 

Pokazywałam go trochę ponad miesiąc temu i do dziś sporo przybyło. 

Co niedzielę sobie siedzę i dłubię, choć nie zawsze tyle ile bym chciała. I tak o ile przez pierwsze dwie niedziele przybyło niewiele, to tydzień temu już całkiem sporo. 

Aplikacja pokazała, że w niedzielę postawiłam 1204 krzyżyki i obraz prezentował się tak:

Przy okazji zdecydowałam się na małą zmianę na krośnie. Musiałam przestawić sortery do igieł. Wcześniej wyglądało to tak:
Jak widzicie tablet jest tak powieszony, że zastawia mi widok na niektóre igły. Miałam też problem z sięgnięciem po konkretne kolory, bo nie widziałam co biorę.
Teraz wygląda to tak: 
I teraz jest zdecydowanie wygodniej...
Dziś przybyło też dosyć dużo krzyżyków, bo aż całe 1088 i tym samym udało mi się prawie skończyć kolejną stronę:
Prawie, bo do całej strony brakuje dosłownie kilku krzyżyków:
Strony zobrazowane są przy pomocy pomarańczowych przerywanych linii.
A tak prezentuje się na apce to, co już za mną:
Zapytacie - a gdzie tytułowa kaczka?
No jak to gdzie? Pływa po stawie, o tu w tym miejscu:
Może na kanwie jeszcze jej tak dokładnie nie widać, ale na apce już tak. I to jest właśnie magia pikselozy. Nikt z nas nie lubi pojedynczych krzyżyków, większość z nas chętnie by je zastąpiła innym kolorem. Ale dopiero po fakcie, z odległości widać piękno tego obrazu...

Teraz jeszcze się wam przyznam, że po 4 latach w końcu poszłam zmienić okulary na mocniejsze. Miałam możliwość przetestowania okularów zmiennoogniskowych. O ile czytał się dobrze, a haftowało jeszcze lepiej to niestety stwierdziłam że to nie są okulary dla mnie i poszłam je po wymienić na takie normalne. Ja wiem, że to może tylko kwestia przyzwyczajenia, ale po tygodniu noszenia miałam ich serdecznie dość. 
Teraz mam 2 pary okularów. Jedne do normalnego funkcjonowania a drugie specjalne do czytania i robótek ręcznych. I choć muszę pamiętać o zmianie okularów jeśli muszę czytać lub haftować, ale wiem, że w normalnych okularach wystarczy spojrzeć w bok/górę/dół bez przekręcania głowy....

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu i Wasze komentarze.
Meri - na szczęście mój kot nie interesuje się pomponami (jeszcze) i skarpetkami :D
Pozdrawiam serdecznie


niedziela, 6 lutego 2022

Pomponiki

Ostatnio mi jakoś nie po drodze z robótkami. Nie, żebym nic kompletnie nie robiła, bo coś tam jednak przybywa, ale raczej mizernie. Jak tylko przysiądę do haftu to coś się dzieje - a to zadzwoni telefon, a to kurier z paczką zapuka, a to dziecię woła "mamo pomóż". 

Filiżanek w zamyśle miało być sztuk 6 i miałam je skończyć przed 1 lutego. Tymczasem stan na dziś to prawie 4. Prawie, bo w jednej brakuje kilkunastu krzyżyków. 

W kolosie w ciągu 2 tygodniu przybyło niecałe 1000 krzyżyków. Nie ma się czym chwalić.

Wybitnie było mi ostatnio z haftem nie po drodze. 

Ale jak już wspomniałam na początku posta coś tam jednak powstało. Tyle, że nie w temacie haftu.

Pamiętacie może jeszcze, że we wrześniu ubiegłego roku w TYM poście chwaliłam się ukończoną chustą? Kto nie pamięta lub chce sobie przypomnieć to wyżej jest link.

Chusta początkowo nie dawała się ogarnąć, ale potem poleciało jak z bicza strzelił. Do kompletnego ukończenia brakowało jeszcze pomponów.

I tu miałam OGROMNE obawy. Pomponów, a raczej pomponików o średnicy 5cm miało być aż 23 sztuki i trochę to przerastało moje możliwości. Nie miałam pomysłu, w jaki sposób zrobić tyle pomponików i nie zwariować...

Przejrzałam internety w poszukiwaniu inspiracji i oczywiście się nie zawiodłam. 

Zakupiłam sobie "przyrząd do robienia pomponów", czyli takie oto ustrojstwo:

Do tego znalazłam świetny filmik na YT jak tego używać i poleciało.
Moje pomponiki mają 5,5 cm średnicy, bo tyle ma to czerwone, najmniejsze kółeczko. W dwa popołudnia powstała cała masa puchatych kuleczek:
Na początku po prostu je robiłam o odkładałam, ale potem zaczęłam je od razu przyszywać do chusty:
Pompony ponaszywane są wzdłuż jednego z krótszych boków w miejscu rzędów ażurowych. Po jednym pomponie przyszyłam też na początku i końcu tego boku. Potem stwierdziłam, że to za mało i dorobiłam jeszcze jednego pomponika i przyszyłam go do 3 rogu chusty.
Tak więc moja chusta jest odrobinę inna niż ta na stronie Dropsa - moja ma 24 pomponiki ;)

Po przyszyciu wszystkich pomponików przeżyłam chwilę grozy, bo okazało się, że w jednym miejscu ostatniego rzędu puściła nitka i że za moment wszystko może się spruć! 
Na szczęście udało mi się w porę to wyłapać i naprawić.

A tyle mi zostało z włóczki użytej na chustę:
To u góry to Drops Kid-Silk kolor nr 18 zielone jabłuszko (zakupione 125g), a to poniżej to Drops Baby Alpaca Silk kolor 7820 zielony (zakupione 300g)..
Obie włóczki rewelacyjne.

Teraz muszę znaleźć czas na pochowanie wszystkich nie potrzebnych nitek oraz na wypranie i zblokowanie chusty.
Jak już tego dokonam, to się Wam niezwłocznie pochwalę ;)

Kochane moje dziękuję Wam za odwiedziny i pozostawione komentarze.
Promyk - miałam go zawiesić w sypialni, ale po Twoim komentarzu stwierdzam, że tam to tylko ja go będę oglądać... Chyba jeszcze przemyślę tę sprawę ;)
Sylwia Murzynowska - ja też miałam takie plany, ale z tymi weekendami też nie zawsze wychodzi. W soboty rzadko kiedy mam czas na dłuższe przesiadywanie nad haftem, bo jak nie zakupy to sprzątanie czy wyjazd z dzieckiem do polskiej szkoły. Bardziej już te niedziele, o ile nie ma niespodziewanych gości ;)
Anna Myślak - nie chodzi o wyścigi, ale po prostu chciałabym go już mieć na ścianie i haftować następny ;)
Malgorzata Zoltek - ja wszystko haftuję w ten sposób - każdą metryczkę, każdy motyw samplera. Tak już mam, że haft trzymam bokiem a schemat prosto :D