niedziela, 30 sierpnia 2015

Słonecznikowy tydzień

Tydzień, bo jak już pisałam w poprzednim poście w zeszłą niedzielę wróciłam do słoneczników. "Porzucone" słoneczniki wyglądały tak:

Przez ten tydzień udało mi sie zrobić dosyć dużo, bo haftowałam niemal codziennie i to czasem przez 4h bez przerwy.
A więc teraz postępy:
- wtorek:
- piątek:
- niedziela (czyli dziś):
Haftuję oczywiście w towarzystwie "Lost-ów", których udało mi się obejrzeć już całe dwa sezony :) Przyznam, że to super tak łączyć oglądanie z haftowaniem :)
Teraz niestety postępy będą mniejsze, bo mam w planach mały hafcik prezentowy więc następuje zmiana priorytetów ;)

Anek73 - właśnie dlatego je haftuję - są PRZEŚLICZNE!!!
Maggy Rdest - właśnie, co się odwlecze, to nie uciecze. Ja owoce zaczynałam dwa razy - raz jako RR, wyhaftowałam pomarańczki i posłałam je w świat. Mija rok od tego czasu i nic, ani zwrotu kanwy ani innej do dalszego haftowania... Drugie zaczęłam jako SAL i już wiem, że jak skończę to będę miała niesamowitą satysfakcję. No i będą MOJE, tylko MOJE ;)
Zaklęta Igiełka/Ulcia - zapewne jeszcze kiedyś wrócisz do SAL-u. Ja staram sie korzystać z wolnego czasu, bo wiem, że on w każdej chwili może się skończyć. Ale przyznam się szczerze, że pomysłów w głowie na różne dzieła (pozakrzyżkowe) mam tyle, że właściwie to mogłabym już do emerytury nie pracować zawodowo ;)
Wszystkim dziękuję za przemiłe komentarze i kibicowanie w moich robótkach :)
Pozdrawiam serdecznie :)



wtorek, 25 sierpnia 2015

Powrót do... Słoneczników ;)

Jak już wiecie teraz jestem bez pracy i mam duuuuzo czasu na robótki. Dlatego udało mi się wreszcie dotrzymać SAL-owych miesięcznych terminów.  Skończyłam SAL "Herbs & Spices" i jestem do przodu z SAL-em "Cztery Pory Roku".
W ciągu minionego weekendu, a głównie soboty wyhaftowałam już z wyprzedzeniem motywy z SAL-u Cytrusowo-Warzywnego:



I tym sposobem obie kanwy na kolejne hafciki mogą poczekać do października.
Przejrzałam resztę moich robótek i zapragnęłam wrócić do Słoneczników...
Nie wiem, czy pamiętacie jak w grudniu 2014 roku chwaliłam się, że wreszcie zaczęłam je haftować. W TYM poście chwaliłam się, że skończyłam pierwsze 1,5 kartki (wow, jaki sukces). Był początek stycznia a ja miałam wtedy ogromna nadzieję, że pogodzę ten haft z planowanymi SAL-ami, wyzwaniami i pracą zawodową. Chciałam haftować metodą Kasi z bloga "Życie nitką malowane" czyli przeznaczyć 3 dni/wieczory na jeden hafcik, potem 3 kolejne na następny i tak dalej, i tak dalej. I może by mi się to udało, jakby nie proza życia codziennego, czyli problemy, choroby i temu podobne.
Kto czyta tego bloga to wie o czym mówię.
Koniec końców Słoneczniki mimowolnie stały się UFO-kiem i nadszedł czas, żeby je "odkurzyć".
Odkurzanie zaczęłam w niedzielę i już wtedy okazało się, że niestety nie mam koloru potrzebnego na tło. Zużyłam przy innym projekcie. Zostawiłam więc tła tyle ile miałam i zajęłam się listkami i kwiatkami.
Pisałam kiedyś, że spróbuję haftować te słoneczniki stronami, czyli będzie parkowanie nitki na brzegu kartki. Nigdy tak wcześniej nie haftowałam więc czas spróbować.
I tak po 2 i pól dnia haftowania mogłabym się pochwalić 3 ukończonymi kartkami. Mogłabym, bo zabrakło mi na tło i ta 3 kartka nie jest przecież do końca wykrzyżykowana...
Tak wygląda to, co już mam:
 Zdjęcie zrobiłam korzystając z faktu, że muszę przełożyć tamborek na początek 4 kartki.
Tu widać, że te 3 kartki to niestety kropla w morzu...
 Zważywszy, że większość materiału jest poskładana i poprzypinana agrafkami...
Ale co tam, byle do przodu ;)

Dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze pod ostatnim postem.
Anek73 - ja myślę, że u mnie właśnie teraz są te "lepsze czasy", bo jak znajdę pracę to znowu będzie lipa z wolnym czasem :)
Ulcia - no nie mam pojęcia gdzie jest mięta ;)
Sylwia Murzynowska - trochę mi się już te ziółka "przejadły", kontury i inne hafciarskie ściegi mnie dobijały i chyba dlatego MUSIAŁAM z tym skończyć ;)
Niestety tradycyjnie na ramkę to ten hafcik sobie troszkę poczeka... jak prawie wszystkie haftowane na mój własny użytek ;)



sobota, 22 sierpnia 2015

Ziółka w natarciu

Zawzięłam się i postanowiłam skończyć SAL "Herbs & Spices"...
Ostatnio miałam problemy z tymiankiem. Nie umiałam sobie poradzić z jego listkami i zostawiłam go takiego w połowie niedokończonego. W czwartek zacisnęłam zęby i skończyłam tymianek:
a przy okazji i szafran:
Po czym doszłam do wniosku, ze tak naprawdę to nie opłaca się odkładać robótki, do której ukończenia pozostaly dwa mało skomplikowane elementy i tak w piątek powstała bazylia:
a zaraz po niej oregano:
TA DAM!!!
Zdjęcie robiłam niemal zaraz po zdjęciu z tamborka, więc kanwa trochę wymięta, z odbitą na materiale obręczą tamborka.
Jestem niezmiernie szczęśliwa, że ziółka mnie nie pokonały, chociaż niektóre nieźle dawały w kość. I teraz tak sobie patrzę na efekty i jakoś nie mogę uwierzyć, że to już wreszcie koniec ;)

Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Bardzo mnie cieszy, że mija praca Wam się podoba.
Maggy rdest - to nie żadna turboigiełka, to zwyczajny nadmiar wolnego, nieomal niczym niezakłóconego wolnego czasu...

Pozdrawiam

piątek, 21 sierpnia 2015

SAL "Cztery Pory Roku" - Jesień

Skończyłam Jesień. To trzeci obrazek haftowany w tym SAL-u i muszę przyznać że najlepiej i najszybciej mi się go haftowało. Nie wiem czy to sprawa kolorów czy też mniejsza ilość pół krzyżyków.
Tak wygląda obrazek bez konturów:
A tak z konturami:
A tak w towarzystwie Lata i Wiosny:
Stosunkowo szybko się haftowało (2-3 dni), stosunkowo mało pomyłek, choć i tu zaliczyłam prucie bo w największym liściu zamiast 721 wzięłam 722 czy na odwrót - już nieważne.
Ważne, że pięknie wygląda ;)

Vipek - dziękuję. Ja jakoś do audiobooków nie potrafię się przekonać. Może kiedyś...
Agnieszka D. - szkoda, ale rozumiem - kontury nieźle potrafią dać w kość ;)
Anek73 - muszę korzystać póki mam wolne. Intensywnie szukam pracy i w każdej chwili mój wolny czas może się skończyć ;)
Maggy rdest - do dzieła!!

Pozdrawiam

czwartek, 20 sierpnia 2015

Kwiatowy kalendarz - sierpień

W ciągu ostatnich kilku dni zrobiłam hafciki z dwóch kolejnych terminowych SAL-i. Dziś pochwale się tym, który powstał jako drugi, z tego względu, że ten ma wcześniejszy termin publikacji.
Tak więc na pierwszy ogień pokazuję kolejny kwiat z Kwiatowego kalendarza:
Według mnie jest to Irys.
A tak kanwa prezentuje się w całości:
Przepraszam za ten odciśnięty na kanwie tamborek, ale mam jakiś taki dziwny egzemplarz ;)
Cieszę się, że jeszcze 4 kwiatuszki i będzie całość.

U nas w Holandii od niedzieli niestety chłodno i mokro. Wykorzystałam ten czas na hafciki, ale nie tylko....
Wzięłam przykład z Ani z bloga Przystanek Kłodzko i postanowiłam nadrobić zaległości serialowe.
Najbardziej chciałam zobaczyć serial z 2004 roku "LOST: Zagubieni".
Kiedy TV Polska emitowała ten serial niestety jakoś nie mogłam obejrzeć go w całości. Albo praca, albo dzieci, albo jakieś wyjście do rodziców/teściów/znajomych. Oglądałam więc co 2-3 odcinek i próbowałam zgadnąć o co w tym filmie chodzi...
Później wyjechaliśmy do Holandii i już nie wróciłam do kolejnych sezonów. A że film mnie zaintrygował postanowiłam wreszcie obejrzeć go w całości i na spokojnie. Brak pracy i kilka deszczowych dni były ku temu znakomita okazją. I tak sezon pierwszy mam już za sobą.
Nie wiem co będzie dalej, bo od wczorajszego popołudnia jest ciepło na dworze. Mam nadzieję, ze 1-2 odcinki dziennie będę mogła w spokoju zobaczyć ;)

Renka - muszę się przyznać, że nie chciało mi się ruszać swoich "czterech liter" do sklepu po tusz i jednak haftowałam z tableta ;)
Anek73 - no właśnie, ja też nie pracuję więc korzystam. Ale z zimą jeszcze poczekam ;)
Magda - zdrowia życzę
Magdalena Betlej - myślę, że po wzorek wystarczy się ładnie uśmiechnąć do autorki SAL-u (Katarzyna z bloga Krzyżykowe szaleństwo)  ;)
Anna S - w zasadzie lubię każdą porę roku, po pewnymi warunkami ;)

Pozdrawiam

niedziela, 16 sierpnia 2015

A u mnie już JESIEŃ...

Po odłożeniu ziółek z SAL-u "Herbs&Spices" miałam zacząć kolejnego SAL-owego kwiatka, ale niestety skończył mi się tusz w drukarce.... Mogłabym haftować z laptopa/tabletu, ale wtedy musiałabym kołkiem siedzieć w domu, a przy tak ładnej pogodzie aż żal nie wyjść na dwór.
Zdecydowałam się więc na SAL "4 Pory Roku"
Najpierw powstał napis:
Później wzięłam się za jesienne liście:
 I zbliżenie:
Byłoby tego więcej, jednak pomyliłam odcienie na liściach i musiałam dość sporo spruć. A wszystko przez "Harrego Pottera i Księcia Pół-krwi". Zapatrzyłam się po prostu ;)
Dziś już przybyło więcej, ale efektami pochwalę się następnym razem :)

Odnośnie Waszych komentarzy - dziewczyny, idzie mi tak szybko bo niestety znowu jestem bez pracy (pisałam o tym jakiś czas temu). Mam więc bardzo dużo wolnego czasu, który trzeba jakoś spożytkować. Siedzę więc przeważnie w ogrodzie i sobie haftuję.
Mam dużo pomysłów na inne projekty jak kartki okolicznościowe, koraliki a nawet szycie, ale niestety są to rzeczy, które raczej trzeba robić pod dachem, a mnie szkoda lata i wolnych dni na siedzenie w domu...

Pozdrawiam serdecznie

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

SAL "Herbs & Spices"

W piątek wróciłam do ziół z SAL-u "Herbs & Spices". Na początek zabrałam się do skończenia rozmarynu, w którym kiedyś tam zabrakło mi kolorów:
Później przyszła pora na koraliki, które naszyłam w miejsce french-knotów. A musiałam to zrobić w w/w rozmarynie oraz w:
- czerwonej papryce:
- estragonie:
Zastanawiałam się które ziółko haftować następne na tak zapełnionej już kanwie:
I doszłam do wniosku że już czas na napis. W sobotnie wczesne popołudnie zaczęłam więc walkę z krzyżykami i konturami:
Niestety więcej nie udało mi się zrobić, bo krojąc kiełbasę do żuru dość mocno skaleczyłam się w paluch i miałam niemały problem z zatamowaniem krwi. Plaster nie chciał się trzymać bo szybko przesiąkał a jałowy opatrunek przyklejał sie do rany i próba jego zmian y skończyła się kolejnym krwawieniem i bólem. Dałam więc sobie spokój.
Napis dokończyłam w niedzielę przy okazji haftując też wanilię i imbir

Tak prezentuje się całość:
Przyznam się, że ziółka mnie wciągnęły i przyszło mi do głowy, żeby machnąć jeszcze te 4 pozostałe i tym samym zakończyć zabawę. I się przeliczyłam....
Tymianek dał mi w kość, a raczej jego listki haftowane metodą "LAZY DAISY STITCH" czyli takimi fajnymi pętelkami.... Nijak mi te pętelki nie chcą wychodzić. Próbuję i próbuję i nic...
Zła i zmęczona wrzuciłam kanwę do koszyczka z robótkami.
Chyba jednak muszę odpocząć od ziółek....

Dziękuję za uznanie odnośnie pomidorów. Błędu może i faktycznie nie widać, ale ja o nim wiem ;))
Może z biegiem czasu zapomnę ;)

Pozdrawiam serdecznie

piątek, 7 sierpnia 2015

I dwa pod znakiem pomidora

Oj, dał mi ten pomidor w kość...
Po pierwsze kolory zupełnie nie przypominały kolorów pomidora i miałam wiele wątpliwości przy każdym kolejnym wcieleniu. Pomidorki w ogóle nie przypominały prawdziwych pomidorów. Miałam nadzieję, że to sie zmieni gdy dodam tło i zielone elementy...
Niestety wtedy właśnie okazało się, że walnęłam byka i nie bardzo da się go poprawić bez prucia niemal całego motywu....
Udało mi sie troszkę z tego wybrnąć, ale i tak jeden z pomidorów ma odrobinę kanciaste kształty ;)
Generalnie choć cieszyłam się na inne niż zielony kolory, to uważam, że ten akurat motyw niezbyt mi wyszedł.... Zdjęcie też do najpiękniejszych nie należy...
Na szczęście w otoczeniu innych warzyw moje pomidorki nie wyglądają już tak koszmarnie....

Macie rację - cytrynki są naprawdę super, jak żywe. Dziękuję za uznanie.
Anek73 - dokładnie i coraz bardziej się z tego cieszę.
Promyk - owszem są czasochłonne, bo wymagają skupienia uwagi na co rusz to innym symbolu czyli kolejnym odcieniu żółci, ale w 2-3 dni da się zrobić ;)
Anna - dziękuję, ale po prostu mam czas i nic innego do roboty ;)

Pozdrawiam serdecznie



środa, 5 sierpnia 2015

Trzy dni pod znakiem cytryny

Spędziłam trzy dni nad cytrynkami z SAL-u Cytrusowo-Warzywnego. Nie były to pełne 3 dni, bo większą część poniedziałku poświęciłam na porządki w domu - umycie wszystkich okien, wypranie i powieszenie firanek, odpajęczenie domu i takie tam. Ale późnym popołudniem mogłam już spokojnie sobie dłubać.
A dłubałam zawzięcie cichutko klnąc pod nosem na kilka odcieni żółtego zaznaczonego w schemacie kilkoma symbolami od których wypatrywania bolały oczy.
Ale chociaż środek drugiej cytryny to moja własna inwencja twórcza to udało mi się cytrynki skończyć i jestem zadowolona:
Coraz bliżej końca:
Dziękuję za wszystkie odwiedziny i przemiłe komentarze. To taki balsam na serduszko.
Basia Basia - ja większość haftów pakuję w ramki. Przeważnie te co robię na zamówienie bądź w prezencie, bo moje prywatne to chwilowo siedzą w szufladzie i czekają na zmiłowanie (czytaj: ramkę)
Dziękuję za zaproszenie na blog :)

Pozdrawiam