środa, 18 lutego 2015

Dwa dni dla koralików

Znowu dopadła mnie choroba... od niedzielnego późnego wieczora niemal zamieszkałam w toalecie, w poniedziałek nie poszłam do pracy, za to pól dnia kursowałam między łóżkiem a łazienką....
We wtorek było już lepiej ale odkryłam ze to n ie choroba, a uboczny skutek tabletek na ból stawów....
Na szczęście wszystko już doszło do normy i od wtorku w miarę normalnie funkcjonuję, a jutro wracam do pracy.
Postanowiłam odpocząć od krzyżyków i wrócić do mojej "rozgrzebanej" koralikowej pracy. Korzystając z okazji ze mąż w pracy a trójka dzieci w szkole/przedszkolu rozłożyłam się z koralikami.
Haftowałam dwa dni, po 4h dziennie i mogę pochwalić się jednym ukończonym skrzydłem:
Zbliżenie:
Zaczęłam już też haftować koraliki przy drugiej dłoni:
Czeka mnie jeszcze dużo pracy, ale mam nadzieję, że znów trafi się jakiś wolny i spokojny dzień, w którym będę mogła rozłożyć się z koralikami ;)

Dziękuję Wam serdecznie za wszystkie komentarze pozostawione pod poprzednim postem.
Pozdrawiam

niedziela, 15 lutego 2015

Cynamon

W ciągu weekendu powstał kolejny maly salowy hafcik. Tym razem z SAL-u Herbs & Spices:
 A tak prezentuje się dotychczasowa całość:
Oczywiście zignorowałam dzielenie kratek na dwa kolory i dlatego białe kwiatuszki z bliska wyglądają dość dziwnie. Ale wg mnie całość prezentuje się całkiem dobrze.

burana25 - ja też brałam udział w takiej nieudanej zabawie. Po wyhaftowaniu pomarańczy posłałam kanwę dalej i słuch o niej zaginął. Nie tylko nie wróciła, ale też nie przysłano mi żadnej z kolejnych kanw... Tak więc moja praca poszła na marne, ale cieszę się, że był to tylko 1 hafcik, a nie cała kompletna kanwa...
Joanna Trąbała - zawsze możesz do nas dołączyć. Zapraszam albo na bloga SAL Cytrusowo-Warzywny albo na grupę facebookową o tej samej nazwie.
Weronika Mieczkowska - możliwe że jest błąd, ale tak jest w oryginalnym wzorze. Przypuszczam, że chodzi konkretnie o nazwę warzywa a nie o ilość. Rozumiem twoją koleżankę, bo czasem to też chętnie rzuciłabym pracę byle dziecko nie łapało co chwila chorób. No ale niestety tak się nie da....
Hanulek - dziękuję, postaram się nie przegapić następnego terminu ;)
Dziękuję wszystkim za wszystkie wasze komentarze. Jest mi niezmiernie miło, że zaglądacie i komentujecie. I że podobają Wam się moje prace, które czasem niestety nie są idealne, albo nie wychodzą tak, jakbym sobie tego życzyła.
Pozdrawiam serdecznie

sobota, 14 lutego 2015

Zabawa Wyzwaniowa - Luty

W grudniu zapisałam się na Całoroczna Zabawę Wyzwaniową organizowana przez autorkę bloga Niteczki Hanulka. Pierwszym wyzwaniem był temat miłości czyli "Kocham Cię Kochanie Moje"
Niestety, perturbacje chorobowe sprawiły, że nie wyrobiłam się w terminie. Byłam nawet święcie przekonana, że zabawa trwa do 15 lutego... Nie mogę więc zgłosić mojej pracy do Wyzwania, ponieważ linkowanie postów skończyło się 10 lutego, a dziś jest już 14.
Nie wiem nawet, czy jeszcze będę mogła brać udział w dalszej zabawie...
Mimo wszystko pokażę wam co zrobiłam w ramach wyzwania.
Na początku powstał hafcik - serce z inicjałami:
Inicjały to pierwsze litery naszych imion. Bez żadnej daty, bo rocznicę ślubu mamy dopiero we wrześniu, a serduszko miało być prezentem na Walentynki.
Nie chciałam robić z tego haftu kolejnego obrazka i dlatego postanowiłam uszyć poszewkę na jasiek do naszej sypialni. Jako że krawcowa ze mnie raczej marna, męczyłam się z tą poszewką kilka dni - wszystko oczywiście w tajemnicy przed mężem.
Tak oto po wielu próbach powstała poszewka na jasiek:
Idealna nie jest, ważne że mężowi baaaardzo się podoba ;)
Pozdrawiam serdecznie

piątek, 13 lutego 2015

Pomarańcze i Por...

miesiącu lutym w SAL-u Cytrusowo-Warzywnym do wyhaftowania była druga połowa pomarańczek oraz por. 
I oto efekty:
1. Cytrusy, czyli Pomarańcze:
Haftowałam je po raz drugi, wg mnie wyszły zdecydowanie lepiej, ale... nie chciałabym haftować ich po raz trzeci. Przynajmniej nie w najbliższej przyszłości
2. Warzywa czyli Por:
I cała SAL-owa kanwa:
Wydaje mi się, że kolory jasnej części pora za bardzo zlewają się ze sobą i z tłem, no ale widać tak musi być. Przyznam się, że kompletnie zignorowałam fakt, ze gdzieś tam są kratki dzielone na dwa kolory, a już kontury to kompletnie moja inwencja twórcza. Szczególnie w zielonej części pora....
Obie kanwy powędrowały do koszyczka, a na tamborku kolejny SAL...

Dziękuję za Wasze komentarze.
Faktycznie kwiatuszek to prymulka, na co niestety nie wpadłam. Miarka z Królewną Śnieżką idzie szybko, bo miałam dosyć dużo wolnego czasu.
Choroby chyba w końcu odpuściły. Ja wróciłam do pracy, Olivia do przedszkola. Mąż też zaczął pracować, ale jego czeka zabieg... czyszczenia zatok nosowych - nic przyjemnego....

Pozdrawiam serdecznie

piątek, 6 lutego 2015

Kwiatowy kalendarz - Luty

Postanowiłam na kilka dni odłożyć haftowanie Królewny Śnieżki. Nie dlatego, że mi się znudziła, nie. Po prostu wczoraj skończyłam haftować pierwszą część wzoru. Pozostawiłam hafcik w takim stanie:
Dopiero teraz widać pięknie układającą się suknię. Teraz do zrobienia została górna część sukienki, gorsecik i twarz Śnieżki. Ale na razie przerwa.
Dziś postanowiłam wrócić do rozpoczętego kwiatka z Kwiatowego kalendarza. Jako, że miałam wolny dzień w pracy to udało mi się hafcik dokończyć i tak oto lutowe kwiatuszki w całej krasie:
Pytanie mam takie - co to za kwiat? Żonkil? Krokus?
Jako że haftując styczniowy kwiatuszek nie trzymałam się ściśle legendy kolorystycznej to teraz też sama dobrałam brakujące muliny. Wyszło odrobinę blado, ale tylko na zdjęciu. Na żywo wygląda to lepiej.
oczywiście tradycyjnie się pomyliłam i musiałam improwizować, bo na prucie było już niestety za późno. Ale wydaje mi się, że wybrnęłam z opresji ;)
Teraz na tamborku druga połowa SAL-owych pomarańczy. Może uda mi się je do niedzieli skończyć.
Jutro będzie mniej czasu na hafciki. O 11.00 mąż ma wizytę u laryngologa, a że ma spore problemy z zatokami i gardłem to chyba szybko z gabinetu nie wyjdziemy.
Oprócz tego będę nalegać, by rodzinny osłuchał moją najmłodszą latorośl, bo w środę w przedszkolu zaczęła gorączkować i strasznie kaszleć... Może to tylko kolejna infekcja, ale to nie może być tak, żeby 2,5 letnie dziecko w ciągu półtora miesiąca było 3 razy chore... Może dostaniemy antybiotyk, a może coś na uodpornienie... Zobaczymy

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze. Bardzo motywują mnie do dalszej pracy.
Pozdrawiam Was serdecznie.

poniedziałek, 2 lutego 2015

Długi, wolny poniedziałek...

Pamiętacie film "Nie lubię poniedziałku"? Poniedziałek z zasady jest szczególnie ciężkim dniem. Przeważnie jest tak, że niedziela jest ostatnim wolnym dniem - po urlopie, po weekendzie a nawet po chorobie. I zaraz potem trzeba wracać do szarej rzeczywistości, do pracy/szkoły... Trudno się przestawić...
Mój poniedziałek też miał być własnie takim dniem - pierwszy dzień pracy po 2 tygodniach chorobowego, z pewnością na 6.00 rano i z pewnością do 16.30...
Na szczęście mój grafik został zmieniony i poniedziałek okazał się dla mnie jeszcze kolejnym dniem wolnym od pracy zawodowej ;)
Postanowiłam wykorzystać ten fakt i cale wolne spożytkować na moje hobby.
Plusem było to, że mała poszła do przedszkola, a mąż wziął się za przygotowywanie obiadu - dla mnie niejadalnego (fasolka po bretońsku - nienawidzę fasoli pod żadną postacią). Dla mnie był w lodówce pyszniutki śląski żur z soboty - mniam ;)
No, dobra ale miało być o hobby, a nie o jedzeniu ;)
Postanowiłam skorzystać że najmłodsza i najbardziej ciekawska latorośl przebywa w przedszkolu wyciągnęłam swój warsztat koralikowy i przez kolejne 3-4h cierpliwie naszywałam koralik za koralikiem. W ten oto sposób od wczorajszego dnia kiedy było tyle:

 

Przybyło ładnych kilka rzędów koralików i teraz Duch Feniksa wygląda tak:























Po odebraniu dziecka z przedszkola przerzuciłam się na krzyżyki i dorobiłam Królewnie Śnieżce trochę sukni:
Jeszcze trochę i połowę wzoru (kartki ze wzorem) będę miała za sobą ;)

Dziękuję Wam wszystkim za przemiłe komentarze. Macie racje - dość dużo przybyło, ale to tylko dlatego, że nie pracowałam i praktycznie nie wychodziłam z domu. Każdą wolna chwilę spędzałam z tamborkiem w ręku ;)
Pozdrawiam serdecznie

niedziela, 1 lutego 2015

Na przestrzeni tygodnia....

Sporo się działo przez ten tydzień. Córcia mi wyzdrowiała i poszła do przedszkola, za to ja padłam kompletnie. Owszem, funkcjonowałam jakoś, troszkę haftowałam, coś tam pichciłam, ale najszczęśliwsza byłam jak nie musiałam wychodzić z łóżka...
Niestety choroba dopadła też mojego męża - we wtorek całkiem stracił głos i od tej pory byliśmy w domu we dwójkę. Troszkę mi to skomplikowało moje plany hafciarskie. Nie mówię, że mąż mi przeszkadza albo zabrania haftować. Nie, nic z tych rzeczy. Ciężko mu tylko zrozumieć, że można mieć 3-4 albo i więcej zaczętych prac i nie pogubić się co, komu i na kiedy ;)
A teraz pokażę Wam moje tygodniowe postępy hafciarskie.
1. Królewna Śnieżka:
Tydzień temu pokazałam Wam tyle:
A stan na wczoraj wygląda tak:
Dziś przybyło żółtej sukience szerokości, ale do jej końca jeszcze troszkę zostało.
2. Zaczęłam lutowy kwiatek z Kalendarza Kwiatowego:
Tylko tyle, bo nie chciało mi się szukać kolorów w moich zapasach muliny.
3. Zaczęłam SAL "4 Pory Roku":
Tu też niewiele, bo chciałam tylko zaznaczyć początek i założyć tamborek. Jak już nałożyłam tamborek to musiałam, no po prostu MUSIAŁAM postawić kilka krzyżyków...
4. Powstał haft na Lutowe Wyzwanie u Hanulka:
Na razie tylko tyle mogę Wam pokazać, bo z tego hafciku musi powstać coś użytkowego. I tu będzie chwilowy problem, bo... mąż jest w domu, a hafcik miał być walentynkowym prezentem....
No cóż, jakoś będę sobie musiała z tym fantem poradzić i to szybko, bo Hanulek ogłosiła już Wyzwanie Marcowe...
5.Dziś w końcu znalazłam wolną chwilę, a nawet dwie, by wrócić do koralików.
Ostatnio Duch Feniksa wyglądał tak:
 Dziś w kilka godzin przybyło koralików i teraz wygląda tak:
Niestety to drugie zdjęcie robiłam już po 22.00 i przy sztucznym oświetleniu niezbyt ciekawie to wygląda....
Ale ważne że coś przybyło.

Dziękuję Wam wszystkim za życzenia zdrowia. Do zdrowia niemal wróciłam już w 90%. Jeszcze zapycha mi się nos, a to co z niego wychodzi to... błeeeeeeeeee. Ale jestem dobrej myśli - katar trwa przecież "tylko" tydzień ;)

Pozdrawiam serdecznie wszystkich