środa, 30 grudnia 2015

I znów rok datę zmienia....


Niech się spełnią sylwestrowe życzenia, 

te łatwe i te trudne do spełnienia. 
Te duże i te całkiem małe, 
te mówione głośno lub wcale. 
Niech się spełnią wszystkie krok po kroku. 
Tego Wam Wszystkim życzę w 2016 Roku!!!


Życzenia składa ISKIERKA  z rodziną

poniedziałek, 28 grudnia 2015

SAL Kwiaty przez cały rok - KONIEC

Udało mi się skończyć kolejny SAL. Mowa o SALu "Kwiaty Przez Cały Rok" zorganizowany przez Kasię z bloga Krzyżykowe szaleństwo.
Do wyhaftowania zostały mi dwa kwiatki - listopadowy i grudniowy. W listopadzie niestety nie wyrobiłam się w terminie, swojego kwiatuszka nie mogłam więc podlinkować. za to pochwalę się nim teraz:
Co to za kwiatuszek? Stawiam że to Aster, ale czy ja wiem? O ile szybko się go haftowało to kontury były koszmarem. Ale na szczęście mam to już za sobą. Zmieniłam tylko jedną literkę w napisie. Literka "V" na moim hafcie jest szeroka na 2 kratki, natomiast w oryginale ma szerokość 1 kratki. Mnie to jakoś nie pasowało podczas haftowania i zrobiłam po swojemu ;)
A teraz grudzień, tym razem w terminie:
Jeśli grudzień, to z pewnością jest to Jemioła ;)
I teraz pełny kalendarz, czyli wszystkie 12 kwiatów razem:
Tym samym SAL uważam za zakończony.
Mam jednak mały dylemacik... Otóż na oryginalnym obrazku w środku pomiędzy kwiatowymi kwadratami jest coś w rodzaju rozetki. Zastanawiam się nad tym czy ja wyhaftować czy nie...
Oryginał wygląda tak:
Zanim wsadzę w ramkę to jeszcze nad tym pomyślę ;)

Miałam jeszcze napisać, że wyniki z badania biopsji mojej tarczycy na szczęście nie wykazały żadnych niepokojących zmian. Cierpię "tylko" na niedoczynność tarczycy i właśnie jestem na "prochach". Dostałam małe niebieskie tabletki (nie, to nie wiagra ;) ) o nazwie THYRAX DUOTAB no i w lutym muszę zrobić badanie krwi i zgłosić się na wizytę kontrolną. Powiększonej części tarczycy na szczęście nie muszę operować, ale jeśli bardzo bym chciała, to mogę. Oczywiście za odpowiednią opłatą :D

Anek73, Jadwiga Król - mój na ramkę to sobie trochę poczeka. Nawet nie mam pomysłu ;)
Szarlotka, Danusia, Promyk - dziękuję
Maggy Rdest - powiem szczerze, że najbardziej z tego obrazka podoba mi się jesień i jakoś tak najszybciej mi się ją haftowało. Przy zimie dużo musiałam pruć i nie wiem czy to pośpiech czy zwykłe gapiostwo
Agnieszka Wardzińska - ja od paru lat mieszkam w Holandii, którą z racji padającego bardzo często deszczu mój tata nazwał Krainą Deszczowców. Nie będzie przesady w tym, co powiem, ale jak zaczyna padać śnieg to Holendrzy cieszą się jak małe dzieci ;)
Malgorzata Zoltek - jak znajdziesz czas to i ty swoje skończysz.
Anja - tak, jestem ogromnie dumna. Obawiam się tylko ze w tutejszych sklepach nie znajdę ramki na wymiar i kolejny obrazek będzie czekał na podróż do PL...

Dziękuję za wszystkie komentarze. Pozdrawiam

sobota, 26 grudnia 2015

SAL "Cztery Pory Roku" - ZIMA

Ja się pytam, gdzie ta ZIMA??? Kalendarzowa zaczęła się 21 grudnia, astronomiczna - 22 grudnia. Prawdziwa, ta biała i mroźna ZIMA coś w tym roku się spóźnia. Boże Narodzenie wygląda wręcz jak Wielkanoc - temperatury na plusie a zamiast śniegu i mrozu hula wiatr i pada deszcz. Taka wiosenno-jesienna pogoda. Na szczęście z przejaśnieniami.
Ja skończyłam swoją Zimę dopiero co, grubo spóźniona. Niestety tak mi się w tym roku ułożyło, że na kilka dni przed Wigilią miałam bardzo mało czasu na krzyżyki i obrazek na którego wyhaftowanie przeznaczyłam 2 dni, faktycznie haftowałam 5 dni...
Zaczęło się dnia 17 grudnia, kiedy mój mąż wreszcie znalazł pracę. Przez to (a może dzięki temu) ja w tym roku zostałam kompletnie sama ze wszystkimi przygotowaniami do świąt. Zawsze było tak, że mąż w jakimś stopniu mi pomagał, starsze dzieci też. W tym roku niestety nikt. Mąż właśnie zaczął pracę. Syn pomimo ferii świątecznych miał staż - począwszy od 21 grudnia aż do Wigilli w godzinach od 9.30 do 17.30 (w samą Wigilię do 14.00), a najstarsza córka wyprowadziła się już na początku grudnia i choć zapowiedziała że na Wigilii będzie u nas, to niestety nie mogłam liczyć na jej pomoc. Przyjechała ze swym chłopakiem na 15 minut przed planowaną kolacją...
Jak widać nie miałam tak naprawdę ani jednego dnia, by usiąść i spokojnie zrobić ten obrazek. A ile razu się pomyliłam i prułam to już nie wspomnę...
Ale już jest, skończyłam go, jestem niezmiernie szczęśliwa. Oto mała fotorelacja:
- 21.12 miałam tyle:
- 22.12 juz tyle:
- 25.12 tyle:
Niestety nie wyrobiłam się w terminie wyznaczonym przez realizatorkę SAL-u, ale mówi się trudno. Tak bywa. Za to dziś spokojnie mogę pochwalić się całością:
SAL "Cztery Pory Roku" uważam za zakończony ;)

Dziękuję Wam wszystkim za wspaniałe życzenia świąteczne. Oby i mnie i Wam się wszystkie spełniły.

Pozdrawiam

czwartek, 24 grudnia 2015

Boże Narodzenie 2015



Z okazji Świąt Bożego Narodzenia
życzę Ci nadziei, własnego skrawka nieba,
zadumy nad płomieniem świecy,
filiżanki dobrej, pachnącej kawy,
piękna poezji, muzyki,
pogodnych świąt zimowych,
odpoczynku, zwolnienia oddechu,
nabrania dystansu do tego, co wokół,
chwil roziskrzonych kolędą,
śmiechem i wspomnieniami.
Wesołych świąt!

Iskierka z rodziną

poniedziałek, 14 grudnia 2015

SAL Choineczka - koniec

Wprawdzie termin ukończenia choineczki mija jutro, ale ja postanowiłam pozszywać moją choineczkę już dziś. Po pierwsze musiałam odpocząć od ślubnej pary a po drugie bałam się, że jutro mogę nie zdążyć, bo przy 3,5 letnim dziecku różnie bywa.
Teraz czas na małą sesję zdjęciową. Próbowałam pokazać jak zszywałam poszczególne części, ale niestety mój telefon (a raczej aparat fotograficzny w telefonie) pozostawia wiele do życzenia. Dlatego pokażę Wam tylko jedne zdjęcie - te które wyszło mi najlepiej:
Części każdej z gwiazdek zszywamy jak biscornu. Ja zawsze przed rozpoczęciem zszywania zaglądam na TEN tutorial. Obrazowo wszystko dokładnie wytłumaczone i sfotografowane. Polecam.
Przyznam się, że w połowie zszywania dużej gwiazdki przypomniało mi się, że warto czymś tę gwiazdkę ozdobić - coś w formie bombek. I musiałam się trochę namęczyć, by na rogach poprzyszywać koraliki.
Oto pierwsza, największa gwiazdka:
Przy drugiej już byłam mądrzejsza i koraliki poprzyszywałam PRZED rozpoczęciem zszywania.
Tutaj dwie gwiazdki -  duża i średnia:
Najmniejsza gwiazdka nie doczekała się niestety osobnej sesji zdjęciowej, bo musiałam szybko łączyć wszystko w całość. Inaczej córcia rozniosła by mi gwiazdeczki po całym domu. Nie było czasu na jakieś super zdjęcia. Zdążyłam zrobić tylko dwa, tak na szybko:



Za to później, gdy mała poszła grzecznie spać mogłam spróbować zrobić inne zdjęcia:


Niestety w chwili obecnej nie mogę obiecać zdjęć lepszej jakości. Wybaczcie.

Jeszcze raz dziękuję za Wasze komentarze. We wtorek 22 grudnia idę do lekarza to się dowiem co mi właściwie dolega.
A jutro wracam do metryczki, bo napisy muszę jakoś wkomponować....
Pozdrawiam

czwartek, 10 grudnia 2015

Urodzinowe Candy u Ignezji

Zgłosiłam się do zabawy urodzinowej u Ignezji z bloga "Robótkowy Świat Ignezji".
Autorka Candy kusi wspaniałymi nagrodami, więc warto się zgłosić.
A oto banerek:

Jeśli chodzi o moje robótki to pani młoda ma już twarz i prawie całe włosy, ale zdjęcia będą w kolejnym poście;)

Jadwiga Król - mnie też lekarka sugerowała Hashimoto, ale dopiero biopsja wykaże co się tam dzieje...
Ignezja - wzajemnie tobie też życzę dużo siły i zdrowia
Lawendowa Kraina Robótek - mnie dobija fakt, że cały ten rok jest taki... problemowo-chorobowy
Magdalena Betlej - mnie też zawsze wszystkie wyniki wychodziły idealne. Dopiero jak zaczęłam się uskarżać na bóle gardła promieniujące aż do zębów i uszu to lekarz się tym zainteresował i dał skierowanie na usg tarczycy... No i się zaczęło
Danusia - leczenie podejmę, boję się tylko żeby to nie było coś więcej i żeby operacja nie była konieczna...
Katarzyna G. - powiem ci szczerze, że powoli zapisuję sobie na telefonie alarmy-przypomnienia, a na większe zakupy chodzę z karteczką...

Powtórzę to, co pisałam wczoraj - Bardzo Wam wszystkim dziękuję za komentarze pod moim poprzednim postem. Takie duchowe wsparcie daje wbrew pozorom dużo pozytywnej energii, za którą Wam bardzo serdecznie dziękuję.
Zdaję sobie sprawę, że każda z nas ma swoje problemy dnia codziennego, zdrowotne czy inne. I cieszę się bardzo że możemy się nawzajem wspierać. Przynajmniej wirtualnie :)

Pozdrawiam Was serdecznie


środa, 9 grudnia 2015

Dwoje bez głowy....

Dwoje bez głowy, czyli moja haftowana młoda para....
Ostatnio pokazywałam początek ramienia pana młodego:
Od tego czasu sporo przybyło. Tak wyglądało wieczorem 1 grudnia:
Bezgłowy pan młody ;)
A tak dziś rano:
I tak oto tytułowi bezgłowi ;) Ale widać już zalążki twarzy młodej pani, a dziś troszkę popracowałam i te twarz mam już w całości. Zdjęcia nie mam, bo już mi się nie chciało tamborka zdejmować...
Pewnie zauważyłyście te puste miejsca na robótce... to ten kolor który mi się skończył i którego jeszcze nie kupiłam....
Jeśli nic mi nie przeszkodzi ( i dojdą nici) to MOŻE do niedzieli skończę...

To, że młoda para jest bez głów to można jeszcze jakoś wytłumaczyć, ale dlaczego ja ostatnio mam wrażenie że tracę głowę to ciężko wytłumaczyć ... 
Chodzę rozkojarzona, wiecznie śpiąca. Tzn wieczorami spać nie umiem. Kładę się mniej więcej o tej samej porze, czyli o północy i są dni kiedy wiercę się do 1-2 w nocy, a rano powieki mam jak sklejone i ciężko mnie dobudzić. Bywam totalnie zamulona i nie wiem co miałam zrobić. Ostatnio stanęłam w sklepie na środku i nie potrafiłam sobie przypomnieć po co przyszłam - oczywiście nie kupiłam najważniejszej rzeczy. Brakującą mulinę zamawiam od 2-3 tygodni i zawsze mi się o niej przypomni jak już wyłączę komputer...
Dziś po raz pierwszy w życiu nie zaciągnęłam hamulca ręcznego w samochodzie i samochód mi najzwyczajniej w świecie odjechał!!! Na moje ogromne szczęście rzecz miała miejsce w bocznej uliczce, a samochód miał skręcone koła i przejechał tylko w poprzek zatrzymując się przy przeciwległym krawężniku.... żadnych rys, zadrapań, stłuczek...
Chyba mam już dość problemów w tym roku, za dużo wszystkiego. Ja mam wciąż nie zdiagnozowaną tarczycę - dziś byłam na kolejnym pobraniu krwii, USG i punkcji, a mój tata drugi raz w ciągu miesiąca poszedł leżeć do szpitala, bo mu zanikają czerwone płytki krwi...
I jak tu nie być rozkojarzonym????

Bardzo Wam wszystkim dziękuję za komentarze pod moim poprzednim postem. Takie duchowe wsparcie daje wbrew pozorom dużo pozytywnej energii, za którą Wam bardzo serdecznie dziękuję. Dzióbek mi się uśmiechał przy ich czytaniu. Jesteście kochane.

Pozdrawiam Was serdecznie

wtorek, 1 grudnia 2015

Listopadowy kwiatek

Dziś powinnam opublikować zdjęcia listopadowego kwiatka z SAL-u Kwiatowy Kalendarz. Powinnam, ale tego nie zrobię, ponieważ kwiatek jeszcze nie powstał, mam tylko wydrukowany schemat...
Priorytetem dla mnie była i jest ciągle pamiątka ślubna, która i owszem "idzie" do przodu, ale do końca wciąż jeszcze daleko... Mam nadzieję, że organizatorka SAL-u mi  to wybaczy...
Na dodatek w ciągu ostatniego tygodnia miałam zdecydowanie mniej czasu na haft, co nie znaczy że wcale nie haftowałam...
Najpierw musiałam zrezygnować z opieki przedszkolnej dla Olivii - powodem jest niestety brak pracy. Po co płacić za przedszkole jak rodzice są w domu... To znaczy, tak całkiem to nie zrezygnowaliśmy, bo mała ma opłacone przez gminę "zajęcia" językowe. To 10h tygodniowo, czyli w każdą środę i w każdy piątek będę ją zaprowadzać (a raczej zawozić) do przedszkola na 5h...
Potem pomagałam najstarszej latorośli (18 lat) w przeprowadzce do czegoś w rodzaju akademika.
Następnie trzeba było pomóc mężowi w odnowieniu pokoju córki, by mógł zamieszkać w nim syn. Przy okazji trzeba było pilnować małej, bo spacerowała po krętych schodach na górę i na dół. Raz do tatusia, raz do mamusi :D
Na dwa dni (czwartek i piątek) poszłam do pracy, która (niestety) okazała się pracą niemal akordową, ponad moje możliwości fizyczne za (niestety) marne pieniądze i z perspektywą pracy zmianowej również w weekendy. Zrezygnowałam. Wolę weekendy spędzić w rodziną, nawet na sprzątaniu mieszkania :)
No i ostatnie - od czwartku Olivia marudzi, gorączkuje, kaszle i znów marudzi i znów gorączkuje....
Dziś byłyśmy u lekarza - zapalenie gardła. Dostała antybiotyk na 7 dni, a to oznacza, że jeszcze trochę pomarudzi...
Ach, zapomniałam jeszcze o jednym... mąż dziś zaczął odnawianie pokoju syna, by przygotować go dla Olivii. To znów wiąże się z koniecznością pilnowania małej bo ona bardzo lubi "pomagać" tatusiowi :D

Dziś więc post nierobótkowy i niezdjęciowy. Postaram się następnym razem to nadrobić ;)

Moje kochane, ja bardzo wam dziękuję że wierzycie w moje możliwości hafciarskie. Powiem tak - faktycznie do 26 grudnia jest jeszcze sporo czasu i są dosyć spore szanse na wyhaftowanie tej pamiątki. No ale samo wyhaftowanie to jeszcze nie wszystko - pranie, prasowanie, oprawienie no i dostarczenie...
To ostatnie jest trochę problematyczne, bo my niestety ale na ślub nie pojedziemy. Dlaczego? Kwestia finansowa, niestety....

Pozdrawiam serdecznie

niedziela, 22 listopada 2015

Porwałam się z motyką na słońce....

Mowa o pamiątce ślubnej... Wzór jest mało czytelny, a na dodatek różyczki są tak "spikselowane", że niemal co kratka to inny kolor. Niemal za każdym razem gdy już wydawało mi się że kończyłam kwiatek okazywało się, że gdzieś coś pominęłam, że jeszcze jeden krzyżyk innego koloru.... Były takie momenty, że niemal chciało mi się płakać nad tym haftem....
Zanim zaczęłam haftować to zamówiłam brakujące muliny. Doszły po 3 dniach i wtedy okazało się, ze mam za mało jednego odcienia żółci. Nie chciałam zamawiać jednej mulinki więc postanowiłam wstrzymać się z zamawianiem.
Na zdjęciu widać "dziury", gdzie zabraklo koloru.
Żeby jednak nie stać w miejscu, bo termin goni, to zaczęłam od innej strony - od dołu sukni panny młodej. Przy okazji zaczęłam też ten zwój papieru na którym miały być obrączki. I tu znowu pauza - zabrakło dwóch kolorów na suknię:
I tu mała ciekawostka - suknia panny młodej jest cieniowana. Niby biała, a jednak nie. Na jej kolor i cienie składają się dwa kolory - 762 i 3865, z czego jeden symbol to wyłącznie 3865 a drugi to połączenie po jednej nitce 762 i 3865:
Musicie mi wierzyć na słowo, bo na zdjęciu niewiele widać....
Kolory doszły, więc wzięłam sie za wypełnianie pustych plam. Zanim jednak zaczęłam haftować świecznik zabrakło kolejnych kolorów i znów musiałam zamówić...
Na dzień dzisiejszy obrazek wygląda tak:
Skończone 2 strony wzoru, z czterech. I już wiem, że nie wyrobię się z terminie jaki sobie wyznaczyłam, czyli do końca listopada. Nie zdążę, a jeszcze trzeba wyprać, wyprasować i oprawić. Nie zdążę... :(
Na domiar złego przy zamawianiu popełniłam błąd i zamiast 745 zamówiłam 746 :(
Jeszcze zbliżenie na kwiatki:
Na różyczkę składa się kilka kolorów, w tym po 3 odcienie żółtego i fioletowego oraz wspomniane wyżej dwa kolory z sukni panny młodej...
I jeszcze świecznik oraz początek ramienia pana młodego:
Teraz kolej na tło dookoła świecznika, czyli w górę haftu :)

Cieszę się że czekacie na pokaz zszytej choineczki, ale ta niestety musi poczekać jeszcze troszkę...

Pozdrawiam wszystkich i dziękuję ze mnie odwiedzacie i komentujecie :)


niedziela, 8 listopada 2015

Choinka w częściach...

Ten post jest spóźniony co najmniej o 4 dni... Jakoś nie mogłam zmobilizować się do zgrania i opisania zdjęć czy w ogóle do napisania posta.
Za to teraz jest czas na to, by pochwalić się hafciarskimi postępami.
W poprzednim poście pokazałam jaką pamiątkę ślubu wybrałam do wyhaftowania dla mojego brata. Wtedy już haft był zaczęty, ale brakowało mi kolorów i stanęłam w miejscu:
Kolory takie, że na białej kanwie niewiele widać, ale postęp był.
W oczekiwaniu na muliny postanowiłam dokończyć moją choineczkę, którą zaczęłam równo 1 listopada. Pierwsze dwa "piętra" haftowało się niemal błyskawicznie. Może dlatego, że gwiazdki były małe a wzory nieskomplikowane.
Po 2 dniach miałam tyle:
Dwa przody i jeden tył.
Tu już przecięte kwadraciki:
Po kolejnych dwóch dniach miałam już wszystkie elementy:
Przyznam się, że ostatnia gwiazdka dała mi trochę popalić. Dwa-trzy razy pomyliłam się we wzorze i musiałam pruć. Ale na szczęście to mnie nie zraziło i teraz mam piękną choineczkę w 6 pięknych częściach:
Na zszycie i wypełnienie musi trochę poczekać, bo SAL kończy się dopiero 15 grudnia, a ja mam inne priorytety ;)
Zdradzę wam, że muliny doszły i pamiątka ślubna w toku :)

Dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze. Cieszę się, że i Wam podoba się ten wzór. Żałuję tylko, że jest on mało czytelny i muszę się sporo namęczyć by odcyfrować niektóre symbole. I nawet to, że jest kombinacja kolorów z symbolami też niewiele pomaga. Ale damy radę ;)

Pozdrawiam serdecznie

wtorek, 3 listopada 2015

Pamiątka ślubna

Niestety, ale chwilowo wszystkie projekty wędrują do mojego koszyczka z haftami, bo mam jeden bardzo pilny hafcik, a mianowicie pamiątkę ślubna dla mojego brata.
Pamiątka wyskoczyła nagle i niespodziewanie. Brat z narzeczoną planowali ślub na 2017 rok, ale na początku października okazało się, że narzeczona jest w 8 tygodniu ciąży....
Obie mamy stanęły na wysokości zadania i ruszyła ślubna machina....
Termin wyznaczono na 26 grudnia i powoli wszystko zaczynają dopinać na ostatni guzik. Na dniach powinnam dostać zaproszenie i nie pozostało mi nic innego jak na szybko wyhaftować pamiątkę dla nowożeńców.
Długo się nad nią zastanawiałam, długo szukałam. Dostałam mnóstwo wzorów. Wreszcie zdecydowałam - będę haftować to:
Spodobało mi się, bo ma taką delikatną kolorystykę. I z pewnością będzie pasować do każdego wnętrza.
Kanwa obcięta i sfastrygowana, muliny przyszykowane, schemat (trochę mało czytelny - niestety) wydrukowany:
Teraz czas wsiąść się do pracy, bo grudzień niedaleko...

Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione komentarze. Witam także na moim blogu nowe osoby. Skorzystam z wolnego czasu i zajrzę też do Was ;)
Dla niezdecydowanych - choineczkę bardzo szybko się robi, pokażę Wam moje postępy w następnym poście ;)

Pozdrawiam  wszystkich


sobota, 31 października 2015

SAL Choineczka

W zasadzie to obiecałam sobie, że chwilowo nie zapiszę się już na żaden SAL. No tak, obiecanki-cacanki a głupiemu radość. Na blogu Karoliny znalazłam informację o nowej super fajnej zabawie i oczywiście musiałam zajrzeć do źródła, czyli do organiozatorki zabawy, którą jest Iwona z bloga "Pomieszane-poplątane".
Zabawa nazywa się SAL Choineczka, a efektem końcowym ma być takie oto cudeńko:

Choineczka jak biscornu. Może wisieć (foto 1) lub stać (foto2). Czyż to nie jest piękne?
U mnie haftów typowo bożonarodzeniowych brak, więc postanowiłam zrobić sobie taką oto śliczną ozdobę.
Na dodatek okazuje się, że do jej wykonania nie trzeba żadnych specjalnych materiałów. Wystarczą skrawki kanwy (a tych u mnie pod dostatkiem) oraz mulina w dowolnych kolorach....
Schemat wyhaftowany, skrawki naszykowane, czas na haft jest więc - STARTUJEMY!!!

Cieszę się, że jest taki duży odzew na mój poprzedni post. I tyle pomocnych rad!! Naprawdę...
Anek73 - Mnie tamborek nie przeszkadza, uwielbiam. Jak już kiedyś pisałam w rekach nie umiem dobrze naciągnąć kanwy, ale wszystko to przecież kwestia wprawy.
Karolina - no właśnie coś z tym naciągiem jest nie tak. Co do sposobu (kierunku) haftowania to myślę, że dam radę. Zaczynać jednak będę od innego rogu niż na tamborku i moje rzędy pójdą w górę krosna, co oznacza że nie będę musiała obracać robótki by ocenić jej postępy :D
Vilemoo - wydaje mi się ze rozmiar krosna nie ma znaczenia. Muszę popracować nad naciągnięciem tej kanwy. Może winne są te plastikowe półotwarte rurki podtrzymujące materiał na wałkach?
Małgorzata Karnas - nad twoją radą pomyślę bardziej intensywnie, jednak muszę popatrzeć w okolicznych sklepach budowlanych. Nie mieszkam w PL i niestety nie ma tutaj wymienionych przez ciebie sklepów. Co nie znaczy, że nie mogę poszukać materiału na wałki w innych sklepach :)
Agnieszka Wardzińska - ja też tak myślałam o słonecznikach, a teraz jestem już w połowie. Wiem jedno - nie warto odkładać, jak sie komuś coś naprawdę podoba :)
Agnieszka D - no ja tez tak myślałam, ale teraz to już nie wiem :D
Elżbieta K - no właśnie jakieś dziwne jest to krosno (albo ja się nie znam), bo nie da się "nawinąć" materiału na te wałki. Jest tam taki podtrzymujący plastik pod który nie da się wcisnąć więcej niż jedna warstwa materiału. Nie wiem, czy nie kupiłam bubla...
Boki materiału zawsze zabezpieczałam fastrygą, ale pomyślałam, że jak będę haftować na krośnie to może nie trzeba...
vipek - dziękuję. Byłam, widziałam i coś pewnie wymyślę ;)

Jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze i rady.
Pozdrawiam serdecznie


piątek, 30 października 2015

Krosno i "Tęczowa Róża"

Kilka postów temu chwaliłam się, że kupiłam sobie krosno, a raczej krosienko hafciarskie. Takie oto ustrojstwo:


Powyższe zdjęcie to nie moje dzieło, pochodzi od sprzedającego. Jednak idealnie obrazuje wygląd krosienka. Moje zdjęcia nie są już takie ładne ;)
Jak tylko krosno do mnie dotarło to mój małżonek zaoferował się je poskręcać, a ja wniebowzięta nową zabawką naciągnęłam na nie moje Słoneczniki z zamiarem haftowania tła...
I tu ZONK... Kanwa za duża, czy krosno za małe? Te wystające brzegi to na prawą czy lewą stronę? A może ja nie  mam zielonego pojęcia jak naciągnąć kanwę na krosno...
Po chwili dotarło do mnie, że ja przecież nie mogę tak naciągnąć kanwy, bo jak zacznę haftować to krzyżyki pójdą w inna stronę...
Już wyjaśniam dlaczego:
Kanwa na krośnie naciągnięta jest wzdłuż dłuższych boków, czyli dół haftu na dole krosna a góra na górze, w zapasie. Siłą rzeczy trzeba haftować rzędami do góry (przynajmniej tym sposobem, którym ja stawiam krzyżyki):
Natomiast na tamborku od ZAWSZE (zupełnie nie wiem dlaczego) haftuję W POPRZEK kanwy....
Tak haftuję od początku swej hafciarskiej przygody, czyli od 20 lat. Tak sie nauczyłam i tak mi wygodniej. i nagle okazuje się, że krosno to krosno, tam sie haftuje inaczej...
Słoneczniki wróciły więc na tamborek, a na krośnie postanowiłam wypróbować coś innego.
Mój wybór padł na Tęczową Różę, którą miałam zacząć już daaaawno temu.
Znowu pojawił się problem, bo Róża jest prostokątem, a krosno kwadratem.... Zazgrzytałam zębami i postanowiłam się nie poddawać. Wydrukowałam schemat, naciągnęłam kanwę na krosno i zasiadłam wygodnie do krosna:
Z trudem postawiłam pierwsze krzyżyki:
Tym razem mój haft będzie "rosnąć" w tę stronę:
Zaczęłam od czerwieni, a skończę na zieleniach...
Oto pierwsze efekty mojej pracy:

Bardzo powoli mi to idzie, bo nie jestem nauczona haftować na czymś takim. Na dodatek wydaje mi się, że kanwa jest źle naciągnięta, bo jest wiotka. Bardzo mnie to denerwuje...
Może ktoś bardziej doświadczony ma jakieś rady dla osoby początkującej na krośnie? Wszystkie rady mile widziane...

Anek73 - bierz się za swoje słoneczniki ;)
Joanna - dziękuję, ale czy ja wiem czy to TALENT... Gdzieś kiedyś czytałam, że jak umiesz przyszyć guzik, to umiesz też haftować krzyżykami ;)
Agnieszka D - oby, oby. Dzisiaj (tak, już piątek) idę na USG i pobranie krwi. Wyniki za tydzień - trzymać kciuki ;)
Małgorzata Zoltek - obawiam się ze tutaj antybiotyk nie pomoże, niestety
Karolina - dziękuję, ale to nie moje klimaty
Lidzia - Twoje wzorki są fajne, ale jakoś mi dla brata nie pasowały, wybrałam coś innego. Ale kto wie, może przydadzą się w innym terminie ;)

Dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny mojego bloga.
Pozdrawiam serdecznie






niedziela, 25 października 2015

Słoneczniki...

Tak pomiędzy cytrusami i warzywami z SAL-u Cytrusowo-Warzywnego a Chryzantemą z Kwiatowego Kalendarza powolutku dłubałam sobie moje Słoneczniki. Dla przypomnienia - gdy pokazywałam je miesiąc temu wyglądały tak:
Niemal 6 stron wzoru, ale bez wykończonego tła na którego zabrakło muliny. Mulina dotarła i jak już pisałam powyżej dłubałam sobie to tło powolutku pomiędzy innymi hafcikami.
Oprócz tła wydłubałam jeszcze kilka liści i kwiatków i na "Hafciarskim Wtorku" na fb mogłam pochwalić się takim oto efektem:
Z racji tego że znów nie pracuję to mam mnóstwo czasu na dalsze dłubanie i na dzień dzisiejszy Słoneczniki są zdecydowanie większe:
Znowu robię bez tła, bo te 4 motki muliny które zamówiłam ostatnio skończyły się niemal błyskawicznie. Została mi jedna nitka, którą gdzieś tam wykorzystam pomiędzy liśćmi i znowu muszę zamówić...
Słoneczników pewnie byłoby więcej, niestety w NL dzieci mają teraz Herfstvakantie czyli ferie jesiennie, a najmłodsza pociecha jest przeziębiona - czyli same przyjemności ;)
Przyznam się, że i ze mną coś się dzieje, bo wiecznie jestem zmęczona, mam obolałą i podpuchniętą szyję i niemal ciągle mi zimno. Dostałam skierowanie na badanie tarczycy i jestem cała w stresie. Nigdy, przenigdy nie miałam z tym problemu...
Teraz chyba słoneczniki pójdą w odstawkę, bo szykuje się pamiątka ślubna i to dla mojego brata i to już na grudnia... Uwielbiam śluby w mega przyspieszonym terminie... Ale cóż, dziecko w drodze i obie mamy uparły się na szybki ślub...
W związku z powyższym potrzebuję pomocy - szukam schematu na fajną ślubną pamiątkę. Przyznam się że mam kilka, ale jakoś żadna na chwilę obecną nie uzyskała mojej akceptacji i mam problem....
Jeśli któraś z Was ma coś mega fajnego i zechce się tym podzielić to będę dozgonnie wdzięczna....

Bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze dotyczące ostatniego postu. Wszystkie macie rację - efekt jest powalający, niemniej jednak mix kolorów plus półkrzyżyki i ćwierćkrzyżyki doprowadzały mnie do szewskiej pasji :)
Na szczęście mam to już za sobą ;)

Pozdrawiam serdecznie