sobota, 31 maja 2014

SAL "Różowa Księżniczka" - cztery dni pracy

Obiecałam pochwalić się postępami i właśnie dziś mam zamiar to zrobić.
Otóż zaczęłam haftować w poniedziałek wieczorem i po kilku godzinach miałam tyle:
Cień pod sukienką i dwa pierwsze kolory, oczywiście nie całe.
Po kolejnych dwóch dniach moja Księżniczka miała już prawie całą suknię:
Dziś, w czwartym dniu pracy przybyło parę nowych kolorów oraz większość najciemniejszych konturów na sukni:
Suknia zaczyna nabierać odpowiednich kształtów, uwydatniają się falbanki i wszystkie cienie.
Oczywiście przy haftowaniu kwiatków znalazłam tu i ówdzie brakujące krzyżyki. Takie "dziury" są raczej nie do uniknięcia, jak haftuje się niemal identycznym i kolorami i przeskakuje się po kilka rzędów do góry czy w bok. Na szczęście jest to do naprawienia.
Jutro dalszy ciąg. Mam nadzieję, że pojawi się przynajmniej twarz....

Macie rację - jak się baba uprze... ;) jakoś ta wersja bardziej do mnie przemawia.
Dziękuję wszystkim za życzenia z okazji 2 lat prowadzenia bloga.
Pozdrawiam

środa, 28 maja 2014

SAL Różowa Księżniczka - początek

SAL "Różowa Księżniczka" został zorganizowany na FB po tym, jak jedna z pań udostępniła zdjęcia pięknego obrazka:
Tak mi się ta panienka spodobała, że postanowiłam bez wahania dołączyć do haftującej ekipy. Udostępniono wzór i rozpiskę kolorystyczną oraz ustalono zasady:
1. haftujemy od 1 kwietnia
2. mamy na to rok czasu
3. możemy dowolnie modyfikować wzór.
Jako że na początku kwietnia miałam jeszcze mało czasu, bo pracowałam zawodowo to wzorek wydrukowałam, muliny zamówiłam i całą robótkę odłożyłam na później.
Księżniczkę zaczęłam haftować gdzieś pod koniec. Już pierwszego dnia po wyhaftowaniu dwoma kolorami sporego kawałka sukni dotarło do mnie, że coś jest nie tak... Odkryłam, że posiadany schemat nie pokrywa się ze zdjęciem, które wkleiłam wyżej.  Co więcej - w komputerze miałam inne zdjęcie Różowej Księżniczki, które też nie przypominało tego z oryginału...
Niby ta sama księżniczka, a jednak zdjęcia różnią się od siebie i to znacznie... Zaniepokojona tym faktem zapytałam o to na grupie facebookowej. Okazało się, że schemat został znaleziony na rosyjskich stronach hafciarskich, a schematu do oryginału niestety nigdzie nie ma...
Powiem szczerze, że mój entuzjazm do haftowania tej księżniczki trochę osłabł... Nie chciałam rezygnować, ale zdecydowanie bardziej podobała mi się księżniczka z oryginalnego obrazka...
Na szczęście jedna z uczestniczek SAL-a zlitowała się nade mną i podała adres sklepu internetowego z Anglii gdzie można było kupić cały zestaw potrzebny do wyhaftowania Różowej Piękności. 
Przeliczyłam funty na euro i zdecydowałam się kupić sobie ten zestaw. 
Jako że płatność dokonywana była przez PayPal, a ja niestety nie posiadam karty kredytowej troszkę potrwało, zanim pieniążki zostały pociągnięte z mojego konta i zaksięgowane u sprzedawcy, ale ostatecznie koło 20 maja wreszcie zestaw do mnie dotarł:
 W zestawie znalazłam schemat krzyżykowy:
 Drugi schemat bez "siatki" - wg mnie do haftu na lnie czy płótnie, ale mogę się mylić:
 Kanwę, igłę oraz komplet mulin firmy Anchor:
Trochę szkoda, że to nie komplet DMC, ale cóż, mulina to mulina ;)
Oczywiście świerzbiło mnie, żeby zaraz, natychmiast zabrać się do pracy, jednak musiałam najpierw skończyć Imbryczek i Koktajle.
Hafciarskie postępy pokażę Wam w następnym poście.

EniToJa - ja do maszyny teraz mogę zasiąść częściej, bo jak odstawię małą do przedszkola i korzystam z kilku godzin wolnego czasu. Tyle, że też muszę pomyśleć i o obiedzie i o sprzątaniu ;)
Weronika - chustka uszyta jest dokładnie z tego samego materiału, z którego szyłam podusie, czyli z poszwy na kołdrę ;). Materiał złożony podwójnie i kilka razy przeszyty i faktycznie nie spada ;)
A mój ulubiony koktajl to też Pina Colada ;)
Justyna - skoro mężowi podobają się te koktajle to chwytaj za igiełkę i haftuj ;)
Bluebru nete - dziękuję za zrozumienie
Maga - jeśli masz ochotę to napisz do mnie - iskierka71@gmail.com
Maria - obawiam się, że te słoneczniki faktycznie będą musiały poczekać do jesieni bo w kolejce mam kilka haftów i chciałabym je najpierw zrobić. A "wakacji" pozostał mi już troszkę ponad miesiąc ;)

Pozdrawiam serdecznie wszystkich i dziękuje za odwiedziny i przemiłe komentarze





wtorek, 27 maja 2014

Wyróżnienie, Candy i Koktajle

Na początek wyróżnienie, jakie otrzymałam od bluebru nete z bloga Haft - mój krzyżykowy świat:
Zgodnie z zasadami wyróżnienia muszę odpowiedzieć na zadane pytania:
1. Ulubiona pora roku? - Lato
2. Ulubiona forma odpoczynku? - Ostatnio leżenie "brzuchem do góry" z kanwą w ręku
3. Sangwinik, choleryk, flegmatyk czy melancholik - do której grupy się zaliczasz? - Zdecydowanie choleryk
4. Kawa czy herbata? - Jedno i drugie
5. Ulubiony motyw w hafcie (robótkach ręcznych)?- Chyba nie mam....
Za wyróżnienie bardzo, bardzo dziękuję, jednak.... niestety przerwę tę zabawę, gdyż bardzo trudno było mi znaleźć kolejne 5 blogów do wyróżnienia, bo zgodnie z zasadami liczba obserwatorów nominowanego bloga nie może przekroczyć 100. Na wielu, bardzo wielu blogach ich autorzy zastrzegają, że za takowe wyróżnienia dziękują. Cóż... wybaczcie, ale i ja dołączę się do nich.
WYRÓŻNIENIA SĄ FAJNE, 
ALE KOMENTARZ 
I DOBRE SŁOWO 
BARDZIEJ MOTYWUJĄ 
DO PROWADZENIA BLOGA
Mam nadzieję, że zarówno organizatorka zabawy jak i koleżanka, która mnie wyróżniła się nie obrażą.

Zapisałam się na CANDY u Promyka
Skusił mnie ten adresownik z inicjałem, ale za nagrodę pocieszenia też się nie pogniewam ;)

Teraz Koktajle. Niedzielę spędziłam nad Martini - szkoda tylko, ze tym haftowanym ;)
To już był ostatni napój wyskokowy z SAL-a Koktajlowego. Tak prezentuje się kompletna kanwa:
Dziś ta kanwa razem z kanwą imbryczkową została obszyta na maszynie i teraz obie będą czekać na zakup odpowiedniej wielkości ramek. Potem tylko pranie, prasowanie i do ramki.
A ja zaczęłam już nowy hafcik, ale o tym w następnym poście ;)

Pozdrawiam serdecznie



niedziela, 25 maja 2014

Koktajle i inne

W poprzednim poście obiecałam, że teraz będzie o robótkach, więc skoro słowo się rzekło... ;)
Na początek pochwalę się karteczkami które ostatnio zrobiłam. Na początek ta, którą zrobiłam miesiąc temu dla teścia na urodziny:
Teść miał urodziny 24 kwietnia - 70 lat. Z przyczyn różnych nie mogliśmy wszyscy jechać do Polski, dlatego pojechał tylko mój mąż, wziął ze sobą prezent i kartkę.
Tak więc kartkę zrobiłam, dałam do wręczenia i zapomniałam wam ją pokazać ;)
Kolejne dwie zrobiłam na Dzień Matki. Mogę już pokazać, bo wiem, że dotarły do adresatek:
Dwie identyczne, bo dla mamy i teściowej ;) W zasadzie różnią się tylko motylkami, bo niestety nie miałam dwóch takich samych ;)

Nadal woła mnie maszyna do szycia, pomysły kłębią się w głowie. Jeden zrealizowałam, choć nie do końca jest to udana rzecz:
Chustka na głowę dla córci.... Miałam jedna taką kupną, na gumce, ale została w przedszkolu, a że nie miałam jak jechać do sklepu.... Chustka powstała z resztek poszwy użytej do poduszek ;)
O dziwo, mała chętnie w niej paraduje po ogródku, co widać na powyższym zdjęciu ;)
Teraz o haftach - próbuję skończyć SAL Koktajlowy. Do jego końca miałam zrobić 3 drinki. Udało się tylko 2:

I całość:
Trzeci i ostatni drink miał powstać w piątek, niestety mała się przeziębiła i... kto ma dzieci wie jak to jest :((

EniToJa - ja też nie zawsze mogę haftować, bo mała chce to robić ze mną (raz jej pokazałam i teraz mam), ale na szczęście Olivia ma starsze rodzeństwo, z którym lubi się bawić, a ja w tym czasie stawiam krzyżyki. Robię to też gdy mała jest w przedszkolu lub gdy śpi.
Weronika - nic straconego, podaj tylko adres na jaki ci tę pocztówkę wysłać ;)
Maria, odwiedziny z pewnością nie ostatnie, bo dodałam cię do listy blogów więc będę zaglądać. A co do Słoneczników, to... Kiedy zaczynamy???? ;))

Dziękuję za wszystkie odwiedziny i przemiłe komentarze.

sobota, 24 maja 2014

Dlaczego tak szybko....

Wiele osób mówi mi, że od jakiegoś czasu mam nagłe przyspieszenie w haftowaniu, a jeszcze tak niedawno marudziłam, że nie mam czasu....
No tak, macie rację. Od pewnego czasu wyrabiam się ze wszystkim w terminie, a nawet czasem jestem krok do przodu. Dlaczego tak jest? Jeśli to kogoś interesuje to już wyjaśniam.
Jak zapewne wiecie z tego bloga, w lipcu 2012 urodziłam córeczkę - trzecie z kolei dziecko. Pozostała dwójka to już nastolatki (obecnie 17 i 14 lat). W październiku 2012 na krótko wróciłam do pracy, by wreszcie w styczniu 2013 znaleźć w miarę stałą pracę. I wtedy się zaczęło - praca od 7.30 do 16.30 przez 5 dni w tygodniu i tylko weekendy wolne. Wieczorami zabawa z córeczką, chwilka czasu na haft, komputer i czas do  łóżka, bo rano o 6.00 pobudka. Z racji że mój mąż też pracował to do opieki nad córcią przyjechała moja mama, potem na krótko teściowa i znów mama. I tak to miało trwać aż do sierpnia tego roku, kiedy to ja miałam mieć 3 tygodnie urlopu głownie po to, by przyzwyczaić dziecko od przedszkola.
Niestety tydzień przed Wielkanocą okazało się, że nie ma dla mnie w chwili obecnej pracy...
Jako że mieszkamy w Holandii wiele spraw jest tutaj zupełnie inaczej rozwiązanych niż w Polsce. I tak oboje z mężem nie mamy umów stałych, tylko czasowe. Z racji tego w okresach gdy pracy jest mniej to takie osoby jak my idą na jakiś czas na bezrobocie. Powiem szczerze, że tym razem spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba i potrzebowałam trochę czasu, żeby się z tym oswoić...
W związku z moim bezrobociem mama wróciła do Polski, a ja zajmuję się domem i dziećmi. Mam też zdecydowanie więcej czasu na haft, bo córeczka coraz więcej zajmuje się sobą.
Ot i cała tajemnica ;)
Po drugie już wiem, że z dniem 7 lipca wracam do dawnej pracy. Niestety urlopu w sierpniu już mieć nie będę....
Właśnie dlatego teraz mam takie przyspieszenie, bo chcę zrobić dużo, bardzo dużo, ile się da. Chcę skończyć pozaczynane zabawy jak SAL Koktajlowy, Sal z Imbryczkiem w Tle czy Sal Różowa Księżniczka, żeby potem móc spokojnie haftować SAL Herbaciany/Kawowy i zacząć jakiś większy projekt, np Słoneczniki, które dosłownie za mną chodzą ;)
No i z racji tego, że już wiem kiedy wrócę do pracy musiałam w przyspieszonym tempie zorganizować mojemu dziecku przedszkole, by się przyzwyczaiło do innych dzieci, opiekunek no i oczywiście do innego języka.... Tak więc na razie Olivia chodzi do przedszkola 3 razy w tygodniu po 5h.
Na szczęście nie ma aż tak źle, Olivia chętnie chodzi do przedszkola, bawi się z innymi dziećmi, choć nie zawsze chce się ze mną rozstać. Ale jestem dobrej myśli. Przynajmniej na razie, bo od 1 lipca niestety będzie musiała chodzić do przedszkola 5 dni w tygodniu i zostawać tam od 7.00 do 16.45....
Tak więc przez najbliższy miesiąc teoretycznie będę miała dużo więcej czasu na haftowanie i inne hobby. Teoretycznie, bo praktycznie różnie z tym bywa, ale staram się chwytać za robótkę w każdej wolnej chwili.
To tyle. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam tym mało hafciarskim wywodem ;)))
W następnym poście będzie więcej o krzyżykach i innych miłych rzeczach ;))

Pozdrawiam serdecznie

piątek, 23 maja 2014

Dwa lata blogowania....

Właśnie odkryłam, że 18 czerwca minie 2 lata, jak na tym blogu napisałam swój pierwszy post... Jak ten czas leci....
Przez te dwa lata poznałam mnóstwo świetnych ludzi, których największą miłością jest
HAFT KRZYŻYKOWY
Wiek, pochodzenie czy miejsce zamieszkania nie mają znaczenia. Ważne, że łączy nas wspólna pasja, że możemy wymieniać się doświadczeniami, spostrzeżeniami, wzorami, a nawet prezentami.
Prezenty są najfajniejsze, prawda? Zwłaszcza niespodzianki ;)
Z racji zbliżającej się rocznicy i ja będę mieć dla Was niespodziankę, a szczególnie dla osoby, która
- UWAGA!! -
pozostawi na moim blogu 1000 (tysięczny) komentarz.

W chwili gdy publikuję ten post Waszych komentarzy jest 562, co widać na poniższym obrazku:
Macie więc pole do popisu ;)
Nagrodę ufundowała firma Coricamo, a ja też dorzucę coś od siebie ;)

Tak więc komentujcie i wygrywajcie
- ZAPRASZAM SERDECZNIE!!! -

środa, 21 maja 2014

Nie próżnowałam....

Jak w tytule - nie próżnowałam. W poniedziałek skorzystałam z faktu, że jestem sama w domu i nikt mi nie przeszkadza i postanowiłam dokończyć dzieła "wykańczania" rogala do karmienia. Jego wkład wykończyłam do reszty, a stary bawełniany wsyp i równie stara welurowa poszewka poszły wreszcie do śmieci.
Z rogala i części poszwy powstały kolejne cztery poduszki:
Zostały uszyte podobnie jak dwie pierwsze, czyli mają ten sam materiał, to samo wypełnienie i podwójne wsypy.
Tak wyglądają wszystkie razem:
Myślałam żeby je takie zostawić, albo "ubrać" w haftowane poszewki. Jednak muszę zmienić koncepcję.
Takie "nieubrane" nie mogą zostać, bo moje 2-letnie dziecko szoruje nimi po podłodze w domu i po trawie na ogródku. Z tych samych powodów nie ubiorę poduszek w haftowane poszewki - przynajmniej na razie. Muszę znaleźć materiał na poszewki, które moje dziecię bezie mogło zbrudzić, a ja będę mogła wyprać ;))
Mam już nawet taki "na oku", muszę jednak najpierw sprawdzić, czy już nic na nic innego nie da się go wykorzystać.
Dziś też nie próżnowałam, ale skończyłam mój imbryczek:
Tak wygląda na świeżo - po zdjęciu z tamborka.
Baaardzo mi się podoba. Niestety, dopiero jak już zrobiłam zdjęcia i wrzuciłam je do komputera, zauważyłam, ze w imbryczku brakuje kilku kresek konturów. Musiałam ponownie naciągnąć go na tamborek i machnąć te kilka kreseczek.
Teraz imbryczek czeka na pranie, prasowanie i oprawianie. Jak już to wszystko będzie gotowe to zaprezentuje się po raz ostatni.
Swoją drogą mogłabym go wyhaftować raz jeszcze, niekoniecznie w tej wersji kolorystycznej ;)

poniedziałek, 19 maja 2014

Niedzielne haftowanie

Dziś mieliśmy piękną pogodę - cały dzień słońce i niemal upał. Postanowiłam spędzić ten dzień na świeżym powietrzu, z robótką w ręku. W sobotę nie udało mi się postawić ani jednego krzyżyka, za to dziś....
Zobaczcie sami:
Na górze kilka poplątanych nitek - każda w innym kolorze. To po to, by wciąż nie kończyć i nie zaczynać nitki w danym kolorze.
Jeszcze góra imbryczka z literą A oraz prawy kontur z uszkiem i imbryczek będzie gotowy. Haftowałam cały dzień z małymi przerwami. Prawda, że szybko mi poszło?
Gdy zapisywałam się na ten SAL obawiałam się, że będę ten imbryczek haftować w nieskończoność. A okazało się, ze to tak fajnie szybki idzie, ze niemal w dwa dni jest gotowy...

Monika - no niestety, nie udało się zrobić całego. Pomimo baaaardzo leniwej niedzieli czasem jednak trzeba odłożyć robótkę i zająć się rodziną ;)
Ewita - ano z opóźnieniem, bo wg reguł zabawy powinnam go zacząć haftować 1 maja, albo przynajmniej postawić na kanwie kilka krzyżyków. ja tymczasem zaczynam w połowie miesiąca, czyli z opóźnieniem ;)
Weronika - nie każdemu musi podobać się to samo ;)
Promyk/Katarzyna - może kiedyś znajdziecie czas na ten piękny hafcik.
Poza tym dziękuję za odwiedziny, komentarze, komplementy. Dają niesamowitego kopa do dalszej pracy :D

Pozdrawiam wszystkich serdecznie

sobota, 17 maja 2014

SAL z Imbryczkiem w tle

W kwietniowym poście (o tutaj) pisałam, że zgłosiłam się do kolejnej zabawy SAL-owej. To Sal z Imbryczkiem w tle, zorganizowany przez Judytę z bloga Moje przyjemności.
SAL nosi tytuł SAL z Imbryczkiem w tle, a do wyhaftowania jest takie cudo:
Imbryczek mnie zauroczył, dlatego się zgłosiłam. SAL rozpoczął się w dniu 1 maja, ale ja jak zwykle spóźniona haftowanie zaczęłam dopiero w czwartek późnym wieczorem. Na chwilę obecną mam już spory kawałek Imbryczka:
Jak zwykle haftuję na tamborku. Krosna niestety nie mam, a nie lubię trzymać kanwy w ręku. Wolę jak jest naprężona. Jak zwykle "lecę" kolorami do góry i jak zwykle nie obyło się bez prucia....
Miałabym więcej imbryczka, ale... we wzorze są półkrzyżyki, które mnie wykończyły....
Mam nadzieję, że widać na zdjęciu cieniowanie kolorów i półkrzyżyki. Zdjęcie robiłam dosłownie kilka minut temu...
Zanim jednak w ogóle zaczęłam haftować Imbryczka machnęłam jeszcze WHISKEY z SAL-a koktajlowego:
Teraz kanwa wygląda tak:
Jeszcze tylko trzy drinki i można prać, oprawiać, wieszać na ścianie.

Dziękuję za wszystkie komentarze. W przedszkolu było nawet nieźle, ale to temat na inny post ;)
Pozdrawiam serdecznie

czwartek, 15 maja 2014

Najbardziej Twórczo Zakręcony Blog

Postanowiłam spróbować szczęścia i zgłosiłam swój blog do konkursu organizowanego przez Coricamo na "Najbardziej Twórczo Zakręcony Blog".
Baner a zarazem link do konkursu umieściłam w bardzo widocznym miejscu na blogu, więc serdecznie zapraszam do klikania i oglądania wszystkich zgłoszonych blogów, a tych przybywa z dnia na dzień, bo zgłaszać swoje blogi można aż do 15 września, więc termin jest bardzo długi.
Głosować na mój blog (i oczywiście na wszystkie inne) będzie można od 1 lipca. Głosowanie będzie trwało do 17 września, a już 22 września zostaną ogłoszone wyniki.
Regulamin konkursu pod adresem http://coricamo.pl/regulamin_konkursu.pdf.

Zapraszam do głosowania na mój blog. 
No i  życzcie mi szczęścia ;)

środa, 14 maja 2014

Bloody Mary czyli SAL Koktajlowy

Tak sobie dziś powolutku "dłubałam" i wydłubałam kolejnego drinka z SAL-a Koktajlowego:
W zasadzie planowałam dziś zrobić dwa drinki, ale moje dziecię było dziś wyjątkowo marudne. Rano mieliśmy wizytę kontrolną w przychodni i nie dała się ani zmierzyć, ani zważyć, ani nawet dotknąć, ale jakoś sobie poradziliśmy ;) 
W południe spała tylko godzinkę, za  to rozrabiała jak pijany zając, piszczała i w ogóle była nieznośna. Ale i tak udało mi się skończyć Krwawą Mary, z czego jestem bardzo zadowolona :)
Całość prezentuje się tak:
Jutro mam nadzieję zabrać się za WHISKEY ;)
Ale najpierw rano (8.30-11.00) czeka nas wizyta w przedszkolu. Idziemy poznać się z dziećmi i opiekunkami... Trzymajcie kciuki bo ja już mam stresa.... ;)

wtorek, 13 maja 2014

Green tea...

czyli kolejna, majowa herbatka. Miałam duuuuuuuuuuużo czasu i zrobiłam ją w rekordowym tempie dwóch dni:
 Kanwa powoli się zapełnia:
Szczerze powiedziawszy mam ochotę haftować następną, ale... mam też inne hafciki do dokończenia ;)

Katarzyna G - pewnie znów jestem krok przed tobą, ale cóż... mam prawie 3 miesiące wolnego od pracy zawodowej i muszę to jakoś wykorzystać. Hafciarsko i szyciowo ;)
Promyczku - obie poszewki są z tego samego kawałka materiału i te serduszko to jakoś tak samo wyszło. Jest ich więcej (tych serduszek), tyle że w różnych miejscach. Jak cięłam materiał to nie patrzyłam na wzór ;)

Pozdrawiam wszystkich

sobota, 10 maja 2014

Cafe au Lait

Tym razem kawa nr 5, wyhaftowana niejako "z marszu", od razu po skończonej Irish Coffe:
Wprawdzie brakuje mi jeszcze ramki i jak widać kilku krzyżyków we wzorze to kawusię uważam za ukończoną. Przyznam się, że zabrakło mi jednego koloru do ramki i tym samym do dosłownie kilku krzyżyków w środku kawki, a mulinę zamawiam już od... tygodnia i jakoś zebrać się nie mogę by zamówić...
Na zbliżeniu widać brakujący fragment:
Jak mulina dotrze i skończę rankę wokół tej kawy, to pokarzę wam jak wygląda kanwa w całości.
Teraz pochwalę się czymś innym....
Pamiętacie jak chwaliłam się maszyną do szycia? W TYM poście pisałam o tym, że teściowa kupiła mi maszynę do szycia i że będę się uczyła szycia, a w TYM pokazywałam swoją własnoręcznie uszytą torbę. Maszyna stoi sobie grzecznie w szafie i jest używana sporadycznie do drobnych i szybkich reperacji oraz do obszycia kanwy przed oprawieniem w ramki. Tak było aż do dziś (przepraszam, do wczoraj, bo już mamy sobotę).
Wczoraj korzystając z popołudniowej drzemki mojej córci postanowiłam wreszcie zrobić użytek z maszyny do szycia i w godzinę uszyłam dwie poduszki ;)
Poduszki powstały z... no, kto zgadnie? Z poszewek na poduszki znajdujących się w komplecie pościeli, który kiedyś, dawno temu dostałam od kogoś w prezencie, a który niestety nie pasował mi na żadne łóżko:
Wypełnienie poduszek do niemal mikroskopijnej wielkości kuleczki jakimi wypełnione są "rogale" do karmienia piersią, o takie:
"Rogal" już mi nie potrzebny i kurzy się na strychu więc zrobiłam z niego pożytek ;)
Obawiałam się trochę, że te kuleczki będą mi się przesypywać przez przeszycia oraz cienki materiał, więc każda podusia ma podwójne "opakowanie". W jedna uszytą poszewkę wsypałam kuleczki, poszewkę zaszyłam i włożyłam w drugą poszewkę, którą też zaszyłam na stałe. W przyszłości zamierzam uszyć jakieś "zdejmowalne" poszewki, a na razie poduszki zostaną takie troszkę "gołe" ;)

Dziękuję za odwiedziny i za Wasze wszystkie komentarze. Jest mi niezmiernie miło, że mnie odwiedzacie :)

niedziela, 4 maja 2014

Irish Coffe...

... czyli kawa nr 4:
Haftowało się ją całkiem przyjemnie. Kojarzyła mi się z piosenką T.Love - "Ajrisz":

Prostych słów się boi największy nawet twardziel 
Proste słowa z gardła nie chcą wyjść najbardziej 
Mówią że mnie kochasz i że mną nie wzgardzisz 
Prawdziwa moja miłość nazywa się Ajrisz 

Oczywiście żeby nie było tak pięknie, to musiałam dwa razy pruć spory kawałek ramki.... Pierwszy raz, gdy okazało się, że zaczęłam haftować w złym miejscu i ramka nie połączy się z górną tam gdzie powinna, a drugi raz, gdy okazało się, że kawa nr 5 nachodzi na ramkę.... Na domiar złego skończył mi się jeden z kolorów ramki i muszę zamówić...
A tak wygląda kanwa w całości:
Przy okazji przypomniało mi się, że chociaż nigdy jeszcze nie piłam Irish coffe, to mam w domu specjalną szklankę:
Takich szklanek miałam kilka, z zielonym napisem Irish Coffee i złotym rantem. Kupiłam kiedyś kilka takich szklanek w holenderskim secondhandzie. Niestety, mojej mamie i teściowej tak się spodobały, że każda wzięła po jednej na pamiątkę. Mnie została ta jedna, szkoda tylko, że jej ozdoby nie wytrzymały próby mycia w zmywarce...


czwartek, 1 maja 2014

Blackberry Tea

Kolejna, czwarta już herbatka z SAL-a u Tami - Blackberry tea:
Herbatkę skończyłam już w poniedziałek, ale jakoś nie po drodze mi było żeby zrobić fotki...
Tak wygląda już moja kanwa:
Muszę przyznać, że coraz bardziej mi się podoba. Tylko pierwsza herbatka jest w odcieniach niemal jednego koloru. Reszta to feeria barw i to jest super ;)
Teraz zabrałam się za kawy. Kolejna, czwarta kawa to Irish Coffe i mam już tyle:
Udało mi się też oprawić "Home, Sweet home" i na dzień dzisiejszy wygląda on tak:
Generalnie ramka mogła być większa, tzn dłuższa, ja jednak nie wzięłam pod uwagę faktu, że w Krainie Sera, Wiatraków i Tulipanów ciężko znaleźć ramkę o wymiarach 18x33. Musiałam zadowolić się ramka o wymiarach 21x30. Mówi się trudno...
Mogę się też pochwalić oprawionymi już Irysami, które niestety z braku transportu leżakują w Polsce u mojej mamy na szafie...
Są nawet owinięte w folię ;)
W takim stanie będą musiały poczekać do sierpnia... A ja oczyma wyobraźni widzę je u siebie na ścianie w salonie, mmmm ;)