Tydzień temu, gdy metryczki miałam już dość postanowiłam wziąć się za SAL-ową Choinkę.
Pierwszego dnia powstało niewiele, bo raptem kilka zielonych listków jemioły:
Potem poszło już zdecydowanie szybciej, choć niestety nie mam tyle czasu na hafty ile bym chciała.
Jednak dzisiejszego dnia mogłam sobie pozwolić na totalny relaks przy robótce, w efekcie czego mam już 3/4 słodkiej choineczki:
Robi się ją rewelacyjnie i ciężko jest się oderwać, ale niestety życie czasem woła :D
Dziękuję wam za wszystkie miłe komentarze pod moim poprzednim postem. Mam nadzieję, że metryczka naprawdę się spodoba....
Pozdrawiam serdecznie
Sama słodycz. Piękny będzie obrazek;-)
OdpowiedzUsuńBardzo kusząca słodkościami choineczka, wychodzi pięknie!
OdpowiedzUsuńSmakowicie się zapowiada ta choineczka, aż ślinka cieknie;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Wow, pomknęłaś jak burza! Choineczka prezentuje się świetnie :) Och jak ja zazdroszczę tego totalnego relaksu, ja to zazwyczaj "kradnę" chwile jak mój synuś śpi, a że ma już prawie 1,5 roku to jest ich niewiele...
OdpowiedzUsuńPięknie przybywa.
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci idzie, a wzorek bardzo świąteczny :)
OdpowiedzUsuń