Od pewnego czasu zauważam, że ciągle jestem z czymś do tyłu, że nie nadążam, nie wyrabiam i że wszystkie moje plany biorą w łeb...
Nie pomaga nawet mój planer, który nota bene po powrocie z Polski (początek marca) poszedł w odstawkę, bo ciągle brakowało mi czasu żeby coś zaplanować. A jak już miałam coś zaplanowane, to dzwonił telefon/przychodził sms bądź wiadomość Whatsapp i wszystko się zmieniało.
Przeważnie dzwonił koordynator a Sandd i prosił o wzięcie do rozniesienia poczty na dodatkowym rejonie. W większości wypadków bywałam asertywna i mówiłam NIE, ale zdarzały się sytuacje, że nie sposób było odmówić.
Od 1 kwietnia i tak przybyło mi pracy, bo z braku ludzi (doręczycieli) wszystkie rejony zostały powiększone średnio o 3-4 ulice, a co za tym idzie zwiększyła się ilość przesyłek jak i ich ciężar. Finanse też się odrobinę zwiększyły, no ale nie kasa jest najważniejsza... Jak ktoś pada na nos po jednym rejonie, to trudno żeby robił dwa...
Ostatnie dwa tygodnie to była "jazda bez trzymanki" - jakoś niespodziewanie dużo pracy i zajęć poza domem. Wychodziłam o 8.00, wracałam o 15.00. Albo wracałam wcześniej tylko po to by za godzinę/dwie znów wyruszyć.
Kolejny tydzień też taki będzie, ale przysięgam że to już ostatni taki tydzień. Nie daję rady, nie wyrabiam, ciągle chodzę zmęczona, senna i rozdrażniona...
Na szczęście czasami wieczorami mogę troszeczkę odpocząć przy krzyżykach. I tak powolutku wieczorami (w poprzedni weekend miałam gości) wydłubałam zaległy motyw SAL-u Cookie Time:
I całość:
Od razu po skończeniu jednego motywu zabrałam się za drugi i też go tak wieczorami po troszeczku dłubałam. Ten weekend był już na szczęście całkowicie na luzie i mogłam dokończyć siódmy już motyw:
I całość po raz kolejny:
Nawet szybko się haftowało - w sumie to tylko 4-5 kolorów plus kontury. Nie wiem, czy faktycznie tak wyglądają chińskie ciasteczka z wróżbami, ale tak było na schemacie i tak wyhaftowałam.
Teraz czekam na Wasze zdjęcia - w niedzielę postaram się pokazać je wszystkie.
Co do mnie, to "wisi" u mnie jeden post roboczy, o zupełnie czymś innym niż krzyżyki czy druty, ale on "nabiera mocy urzędowej". To coś nie jest jeszcze tak do końca wykończone (mam jakieś 98%) i nie wiem kiedy zdołam to coś ukończyć a post opublikować.
Do tego w planach mam dwie metryczki i jakiś hafcik pasowałoby zabrać na wakacje...
Mam nadzieję, że naprawdę jeszcze tydzień i wszystko wróci do jako takiej stabilizacji. Do "jako-takiej", bo są jeszcze dwie nierozstrzygnięte sprawy, ale to już temat na "po wakacjach" ;)
Dziękuję wszystkim za Wasze komentarze i zachwyty nad Malwami. Ramka ma być współgrająca z pozostałymi dwoma, mam nadzieję, że będzie wręcz taka sama
- Lidzia, ja też tak kiedyś mówiłam, że wolę mniejsze a teraz jestem z siebie mega dumna, ze dałam radę tym 3 obrazom
- Vipek - przeważnie haftuję na Aida 14
- Monika Blezien - zdjęcie z pewnością się pokaże, ale dopiero na początku sierpnia
- krokusik - sama siebie podziwiam ;)
Pozdrawiam serdecznie
Jaki to jest smakowity haft! Bardzo mi się podoba.:)
OdpowiedzUsuńTen ciągły brak czasu to jakaś zmora normalnie :)A ciasteczka smakowicie wyglądają, a i może jakaś dobra wróżba się w nich schowała :)
OdpowiedzUsuńU mie podobnie, totalny brak czasu i ciągłe wrażenie, że z niczym się wyrobić nie mogę!
OdpowiedzUsuńHaft wygląda bardzo fajnie. Kawałek po kawałeczki i efekty fajnie widać.
Pozdrawiam :)
Mogę ci odstąpić trochę czasu biedulko.Chwilami zdycham z nudów. Brakuje mi kawalka schematu z całości i nie mogę wyszywać! Buuuuu
OdpowiedzUsuńFajne ciasteczka:-)
OdpowiedzUsuńŚliczny haft :-)
OdpowiedzUsuńPiękny haft powstaje.Każdy z tych małych hafcików to oddzielne małe dzieło. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-).
OdpowiedzUsuńSmacznie wyglądają te ciasteczka :D Ja niestety poległam w tym miesiącu, więc będę nadrabiać :)
OdpowiedzUsuńdoskonale rozumiem ten stan :) trzymam kciuki żeby w końcu było lżej :)
OdpowiedzUsuń