Prawie miesiąc już minął jak chwaliłam się Wam, że wreszcie nie tylko stałam się szczęśliwą posiadaczką krosna, ale nawet to krosno już udało mi się poskładać "do kupy":
Wtedy nawet "wisiała" na nim kanwa z moim kolosem:Jak widać dosłownie wisiała...Kompletnie nie miałam pomysłu, jak ją nawinąć i usztywnić. No ale przecież od czego jest internet i grupy wsparcia na Facebooku ;)
Wczytując się w rady hafciarek (a szczególnie Ewy Jezierskiej) oraz oglądając filmiki na YT (szczególnie Joanny Gołaszewskiej) postanowiłam co nieco ulepszyć.
Na początek doszłam do wniosku, że zamiast zaginać kanwę po prostu nałożę ją niejako w poprzek. Jest to o tyle uzasadnione, że oświeciło mnie ze przecież ja zawsze haftuję obracając robótkę bokiem... Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale jakoś tak już mam i takie ustawienie kanwy wydaje się dla mnie idealne.
Dalej - za radą Ewy do nawinięcia kanwy na rolki ramy użyłam dodatkowego materiału i zwykłych rzepów krawieckich. Tzn jedną stronę rzepu przykleiłam do rolki a drugą do materiału i zwinęłam materiał. W oczekiwaniu na specjalne gumki do usztywnienia kanwy (które lecą do mnie z Litwy) użyłam gumki do koralików i spinaczy biurowych:
Nie jest idealnie, ale na kilka dni wystarczy. Lampa widoczna na powyższym zdjęciu nie sprawdziła się i chwilowo mam inną. Ale niestety i to oświetlenie trzeba zmienić na inne. Nie mam jednak za bardzo czasu na szperanie po sklepach.
Nie jest idealnie, ale na kilka dni wystarczy. Lampa widoczna na powyższym zdjęciu nie sprawdziła się i chwilowo mam inną. Ale niestety i to oświetlenie trzeba zmienić na inne. Nie mam jednak za bardzo czasu na szperanie po sklepach.
Za to przez przypadek udało mi się zdobyć krzesło. Nie jest nowe, ale jest wygodne.
I dziś "nadejszła wiekopomna chwiła" czyli czas na próbę generalną:
Na mnie nie patrzcie, bo jam niefotogeniczna. W dodatku zdjęcie zrobiono w momencie gdy coś mówiłam. Prawdopodobnie tłumaczyłam jak mają mi to zdjęcie zrobić...
Na mnie nie patrzcie, bo jam niefotogeniczna. W dodatku zdjęcie zrobiono w momencie gdy coś mówiłam. Prawdopodobnie tłumaczyłam jak mają mi to zdjęcie zrobić...
No cóż, nie każdy jest dobrym fotografem, musi zostać jak jest, bo sama sobie tej fotki niestety nie zrobię ;)
Moja mama jak usłyszała ze ma zrobić zdjęcie to od razu poleciała z całą sesją fotograficzną, ale niestety nie wszystko nadaje się do publikacji. Mogę za to pokazać jak zaznaczam ołówkiem kratki na kanwie:
A tu już moment stawiania pierwszych na tym krośnie krzyżyków:
Jak widać zdjęcie z innej perspektywy, a w tle moje "przydasie" czyli pudełko z mulinami i karteczki schematu. To akurat leży na oparciu sofy, reszta wylądowała na podłodze. Reszta, czyli moja szklanka na nitki oraz nożyczki, ołówek i długopis. Przez chwilę stała tam nawet filiżanka kawy i lampka wina ;)
Moja mama jak usłyszała ze ma zrobić zdjęcie to od razu poleciała z całą sesją fotograficzną, ale niestety nie wszystko nadaje się do publikacji. Mogę za to pokazać jak zaznaczam ołówkiem kratki na kanwie:
A tu już moment stawiania pierwszych na tym krośnie krzyżyków:
Jak widać zdjęcie z innej perspektywy, a w tle moje "przydasie" czyli pudełko z mulinami i karteczki schematu. To akurat leży na oparciu sofy, reszta wylądowała na podłodze. Reszta, czyli moja szklanka na nitki oraz nożyczki, ołówek i długopis. Przez chwilę stała tam nawet filiżanka kawy i lampka wina ;)
Zamówiłam organizer do mulin, ale coś mi się wydaje, że sobie na niego jeszcze poczekam. Zamawiam przez Etsy, a tam są dość odległe terminy. Nie wiem czy to teraz przez tę pandemię, czy to tak zawsze.
I tak w dniu dzisiejszym wprawdzie za dużo nie zrobiłam, bo raptem jakieś 1000 krzyżyków, ale ogólnie jestem zadowolona.
Minusem jest jeszcze tylko oświetlenie i fakt, że niestety nie mam stałego miejsca na krosno, że muszę je niejako wyciągać z konta na środek salonu.... No ale coż, podobno nie można mieć wszystkiego...
Za to miałam dziś pomocnika w haftowaniu:
Dziękuję Wam za wszystkie odwiedziny i komentarze.
Kress_ka, Jola - no niestety czasem trzeba mierzyć siły na zamiary i nie brać zbyt wiele na głowę. Ale czasem wystarczy tylko informacja - sorry nie wyrabiam, sorry zniechęciłam się. W życiu WZYSTKO może się zdażyć. Przykrość organizatorce robi sie wyłącznie wtedy, gdy nie daje się znaku życia przez dluuuugie miesiące i tak naprawdę organizator nie wie czy tej osobie chce się w ogóle haftować, czy może z przyczyn osobistych nie może, czy tylko zbiera wzory do kolekcji...
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Zadowolenia z nowego sprzętu ci życzę!:) Pomocnik pierwsza klasa.;)
OdpowiedzUsuńSuper:) Jak tak czytam Twój wpis, to sobie myślę, że sama też nie umiałabym się zabrać do używania tego sprzętu:)
OdpowiedzUsuńMarzeniem by było mieć swoją pracownię ze wszystkimi przydasiami i takim krosnem. Super sprawa! Wspaniałego dziergania życzę :)
OdpowiedzUsuńPs Miło Cię zobaczyć :)
Wow, z takim sprzętem to nic tylko haftować :) mam nadzieję, że będziesz zadowolona z krosna i powstanie na nim wiele pięknych prac :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMiło Cię widzieć :) a pomocnik uroczy :)Warsztat pierwsza klasa, też bym taki chciała, bo na razie to opieram ramę o biurko jak się mi już w ogóle uda usiąść do krzyżyków.
OdpowiedzUsuńProfesjonalnie to wygląda . Ja mam lampę z lupą , coś podobnego mają kosmetyczki, i jestem bardzo zadowolona. Światło jest tak zainstalowane, że nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńJa też Ci życzę najpiękniejszych haftow,jakie powstaną na tym krosnie:)
OdpowiedzUsuń