środa, 24 marca 2021

Pozorny zastój

Mały zastój jest niestety w temacie hafciarskim, bo tak się akurat złożyło, że na kolosa mam czas tylko w niedziele. 

Ciągnie się u nas trochę remont piętra. Zrobiliśmy już pokój córki plus panele na podłodze. Została nam jeszcze nasza sypialnia. A że mój mąż codziennie pracuje do 17.00 i jak wraca to pada na pysk to pozostają nam tylko soboty. No ale wszystko zbliża się ku końcowi - sufit pomalowany, tapety położone, i panele na podłodze pod szafą. Zostały do położenia panele pod łóżkiem, ale to w najbliższą sobotę. I niby to tylko moi chłopcy pracują, czyli mąż z synem to jednak czasem (a właściwie często) "konsultują się" ze mną i próbują zwalić na mnie sprzątanie po remoncie... Ale nie ze mną te numery ;)

Dodatkowo nasza najmłodsza pociecha przygotowuje się do przyjęcia I komunii i w niektóre soboty jeździmy do Den Haag do polskiej szkoły. Taka wyprawa trwa dość długo, bo 45 minut drugi w jedną stronę, potem 2x45 lekcje (religia+polski) i kolejne 45 minut na droge powrotną. Czasem do tego dochodzi jeszcze 60 minut mszy. Nie zostajemy na każdej mszy bo z powodów obostrzeń jest ścisły limit wiernych, ale czasami jest msza tylko i wyłącznie dla dzieci komunijnych...

Ja wprawdzie podczas lekcji muszę siedzieć w aucie i zająć czymś ręce, to kolosa do auta przecież nie wezmę...

Małych hafcików obecnie nie mam żadnych, więc do auta wędrują druty.

A co na tych drutach?

Na początek postanowiłam wyrobić resztki kłębków włóczki pozostałej po dywanikach, poduszce i Makowej Panience i wymyśliłam, że zrobię łapki do garnków.

Na stronie Dropsa znalazłam fajny wzór, w sam raz na Drops Paris... i poległam. Ja w sumie wiem, że jestem wciąż początkującą dziewiarką, ale... wzór wydawał się niemal banalnie prosty, a mnie pokonał. Chodzi o TEN wzór. Niby opis prosty, niby filmik pokazuje co i jak, a mnie za Chiny Ludowe nie chciało wychodzić.

Znalazłam więc INNY wzór i myślę, że moje zestawienie kolorystyczne jest równie dobre, co te we wzorze:

Zaznaczam od razu, że nie robiłam pętelek, bo mam inny system wieszaków kuchennych:
Powiem szczerze - wiszą, bo wiszą. Jakoś nie mam pamięci, żeby je użyć w razie potrzeby...
Z kategorii "wyrobów dla domu" robią się teraz poszewki na poduszki.
Przywiozłam w Polski zdobyczą włóczkę. Zdobyczą, bo dalsza krewna robiła porządki i chciała to wyrzucić. Kolory obłędne, ale niestety... ACRYL...
Wymyśliłam więc, że zrobię poszewki na poduszki. Tak, co by mieć na zmianę.
Pierwsza poszewka poszła niemal piorunem - tydzień czasu na każą ze stron, pozeszywać i TADAM:
Żeby nie było za nudno, to poduszka nie dość że ma inny kolor z każdej strony to jeszcze i wzór inny:
Kolory przekłamane, mówię od razu.
Zachęcona "sukcesem" (choć wizualnie poszewka wyszła odrobinę za duża) wzięłam się za 2 poduszkę z tej samej włóczki, w podobnej kolorystyce, ale z warkoczami:

Żeby było trudniej wymyśliłam z tyłu plisę na guziki:
Nie powiem, że wszystko wyszło idealnie, ale ogólnie jest ok.
Tzn było ok, dopóki nie postawiłam poduszek obok siebie do zdjęcia:
Widać wyraźnie, że ta duża jest zdecydowanie ZA duża. A ta mała, to jeszcze ujdzie, bo się naciągnie....
Zaczęłam robić 3 poszewkę, ale zabrakło mi tego brązowego koloru. To jest właściwie kawa z mlekiem ;)
Postanowiłam poprawić większą poduszkę i w ciągu 15 minut zamiast poszewki mialam zgrabną kulkę:
W ciągu tygodnia kulka przeobraziła się w coś, co jeszcze nie przypomina poszewki, ale z pewnością nią będzie. Wzór podobny jak wcześniej, ale ze zdecydowanie mniejszą ilością oczek.
Robi się poszewka w 2 kolorach z listwą na guziki. 
Tu już jedna strona jest, u góy widać zmianę koloru:
Mam nadzieję, ze teraz będzie dobrze i że powstanie więcej poszewek, bo mam jeszcze mnóstwo motków w innych kolorach. 
Ale, żeby nie było, że robię tylko poduszki...
Córcia zażyczyła sobie kolorowy sweterek, a dla siebie chcę zrobić tunikę. 
Jako że włóczkę na tunikę już mam postanowiłam zacząć właśnie od TUNIKI. Tunika na drutach z żyłką, robótka zajmuje więc zdecydowanie mniej miejsca. Zabrałam ją więc w sobotę do Den Haag. Miałam ją również we wtorek gdy córka była na pływaniu...
Prułam i zaczynałam 3 razy i nadal nic nie mam. Nie jestem profesjonalistką w dziedzinie czytania schematów, ale osobiście wydaje mi się, że tam jest błąd.
No chyba, że ja nie umiem tego dobrze rozszyfrować...
Ale nie poddam się. Będę jeszcze próbować. W najbliższą sobotę...

Dostałam dziś 1 dawkę szczepionki AstraZeneca. Jak na razie oprócz bólu ręki nic mi nie ma i oby tak pozostało...

Dziękuję Wam za wszystkie odwiedziny i komentarze.
Promyk - właśnie, nigdy nie mów nigdy ;)
Elakochan - ale do tego postępu czasem ciężko się przekonać ;)
The Primitive Moon - wątpię. W Holandii taki porządny śnieg pada raz na kilka lat (ostatnio na przełomie 2009/2010). Czasem owszem pada, ale napada z 5 cm i po 2 dniach nikt już nie pamięta że był.
burana25 - polecam się











2 komentarze:

  1. Fajne są te Twoje poduszki, szczególnie podoba mi się ta z warkoczem - wygląda super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super te poduszki! Też najbardziej mi się podobają te z warkoczami.:) Jeśli skończyło się na bólu ręki to super - ja miałam wszystkie objawy grypy, ale tylko 24 godziny.

    OdpowiedzUsuń