niedziela, 24 marca 2013

Do kompletu....

Pamiętacie torebeczkę do pracy, którą chwaliłam się w TYM poście? Otóż w pracy doszłam do wniosku, że przydała by mi się kosmetyczka do kompletu....
Któregoś wieczora gdy już uspałam moją córeczkę zasiadłam do maszyny. Mąż oczywiście kręcił nosem, bo była godzina... prawie 21.00. Nauczony doświadczeniem jednak nie protestował, a z biegiem czasu wręcz kibicował. Był też pierwszym krytykiem gotowej już kosmetyczki.
Kosmetyczka ma kształt inny niż wszystkie:
W środku wygląda tak:
Kosmetyczka tylko z nazwy, bo tak naprawdę noszę w niej "narzędzia" pracy czyli:
Niestety nie jestem zadowolona z efektu koncowego. Uważam, że nie do konca mi wyszła, no ale na czymś trzeba testować wszywanie zamków ;)
Jak już skonczyłam, czyli około 3.00 w nocy stwierdziłam, że kosmetyczka jest smutna i trzeba ją czymś ozdobić....
Przez kilka następnych dni "pracowałam" wieczorami nad ozdobieniem kosmetyczki, a efekt końcowy przedstawia się tak:

B jak Beata - pierwszy haft wykonany na przyszytej do materiału rzadkiej kanwie. Niestety widać że krzyzyki nie są idealne, w dodatku jest jeden błąd, ale... nie chce mi się go już poprawiać....
Doszlam do wniosku, że po ozdobieniu kosmetyczka zaczęła przypominać szkolną tarczę jaką obowiązkowo nosiło się w mojej szkole. W dodatku środek jest ciut za mały na moje "narzędzia pracy" i choć noszę ją w torebuni to jakoś straciłam do niej serce...
Ale cóż - pierwsze koty za płoty ;)

Pozdrawiam serdecznie


3 komentarze:

  1. Święta – wspaniały to czas,
    bo się zdarza tylko raz.
    Dlatego cieszmy się i radujmy,
    życzeń sobie nie żałujmy!
    Wesołych Świąt!:)
    Fajna kosmetyczka! Jak to napisałaś, to też zaczęłam mieć skojarzenia z tarczą szkolną.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj nie dziwie się że napisałas że wolisz większe rzeczy do szycia - wychodzą Ci bosko

    OdpowiedzUsuń