wtorek, 14 lipca 2015

Gość w dom...

Staropolskie przysłowie mówi, że "gość w dom, bóg w dom". Ja osobiście bym je trochę zmodyfikowała na "gość w dom, pustka w portfel", bo choć goście przywieźli trochę wiktuałów z Polski, to niestety po ich wyjeździe portfel i konto bankowe świecą pustkami. Ale wakacje są tylko raz w roku, a w tym roku goście mieli ważny powód do tak licznego przyjazdu - moja najstarsza córka niedługo kończy 18 lat.
Jak już pisałam w poprzednim poście rodzinka przyjechała w niedzielę o 4.00 rano. Czekaliśmy na nich i nie kładliśmy się spać, a potem po prostu już się nie opłacało iść spać.
W poniedziałek i we wtorek byłam jeszcze w pracy, więc goście zwiedzali jedynie najbliższą okolicę. Od środy znów byłam bezrobotna i mogłam więcej czasu spędzić z rodziną.
W czwartek, 1 lipca świętowaliśmy trzecie urodziny mojej najmłodszej córki. Rano zawiozłam ją do przedszkola, gdzie czekała na nią specjalna korona i dużo zabawy:
 A po powrocie czekał na nią wymarzony tort:
No i oczywiście prezenty.
Tort był robiony na zamówienie (i specjalne życzenie mojej córci)  przez moją koleżankę
W niedzielę 5 lipca mieliśmy kolejną okazję do świętowania, bo syn szwagra kończył tego dnia 15 lat.
Był oczywiście tort zrobiony przez jego mamę:
 A potem obiadokolacja z grilla - pieczona kiełbasa, kaszanka, bułczanka i sałatka warzywna. Nie mogło zabraknąć pieczonego chleba i piwa dla dorosłych ;)
Drugi tydzień wizyty upłynął dzieciom na zabawach w ogrodzie. Jako że bylo bardzo ciepło to starsze dzieci jeździły na rowerach nad zalew, a młodsze zażywały kąpieli w baseniku:
Było dużo śmiechu i dużo, o wiele za dużo wody ;)
Na koniec, trochę przed czasem świętowaliśmy urodziny najstarszej córki:
Niestety rodzinka nie mogła przyjechać w rzeczywistym terminie urodzin (16 lipca) więc imprezę trzeba było zrobić wcześniej.
Muszę przyznać, że choć przez 2 tygodnie miałam FULL HOUSE, to jakoś daliśmy radę podzielić się zarówno obowiązkami domowymi jak i przestrzenią życiową (miejsce do spania, łazienka, wc).
A szwagier sam z siebie zaofiarował się umyć i posprzątać mój samochód, który już się o takie mycie/sprzątanie prosił.I zrobił to zdecydowanie lepiej od myjni samochodowej ;)

Na koniec pochwalę się prezentami, jakie przywiozła nam szwagierka. Przyznam się, że się nie spodziewałam, że kiedyś coś takiego stanie się własnością moją i moich starszych dzieci.
Mowa o drewnianych,  specjalnie dla nas dekupażowanych szkatułkach. Zresztą, co tu dużo mówić - zobaczcie sami.
Szkatułka dla mnie:



 Szkatułka dla syna, z jego zdjęciem (niestety trochę starym) i z logo jego klubu piłkarskiego:


I na koniec - szkatułka dla córki jako jeden z prezentów na urodziny:



Muszę przyznać, że dech mi zaparło jak je zobaczyłam...

Teraz czekamy na drugą turę gości, bo już w sobotę przyjadą moi rodzice. na szczęście tylko we dwójkę i tylko na tydzień...

AnnaS - ciężko z tymi haftami, ale dopóki znów jestem bezrobotna to mam masę czasu na podgonienie wszystkiego.
Anek73 - fajnie masz z takimi gośćmi. My wprawdzie też  dzieliliśmy sie pracą (jedni gotowali, inni sprzątali, jeszcze inni zajmowali się dziećmi), ale goście oprócz wiktuałów przywiezionych ze sobą i drobnych zakupów nie zostawili po sobie gotówki ;)
Sylwia Falliopa - większość hafcików miałam pozaczynanych i trzeba je było tylko dokończyć. czasem kilka krzyżyków, czasem tylko kontury. Od podstaw zrobiłam tylko tę metryczkę.

Dziękuję za wszystkie komentarze. Cieszę się, że do mnie zaglądacie i że podoba sie wam to co robię.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie


10 komentarzy:

  1. Wow, świetne prezenty, szkatułki są rewelacyjne. Cieszę się, że przetrwałaś najazd gości. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne prezenty :)
    Nasi goście przyjeżdżają zwykle w trójkę, na dwa tygodnie. Nas też jest troje, więc jakby nie patrzeć - podwójne obciążenie. Mamy jednak to szczęście, że sami robią zakupy, sprzątają, podczas wspólnych wypraw fundują róże rzeczy (słodycze, pamiątki itp.), a potem zostawiają pieniądze na zapłacenie rachunków (grzanie wody latem w bojlerze elektrycznym jest bardzo obciążające, a wiedzą, że nam się nie przelewa). Takich gości każdemu życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie jest jak przyjeżdżają goście jest wesoło tak inaczej niż codziennie ale jeszcze fajniej jest jak odjeżdżają :). Człowiek wtedy przez krótką chwilę może nacieszyć się swoją szarością dnia codziennego, zanim znowu do niej przywyknie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wesoło mieliście, ale czytając Twojego posta, stwierdzam, że mili to byli goście :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Okazji do świętowania Wam nie brakowało :) Goście to mimo wszystko męcząca instytucja, choćby nie wiem, jak mili byli :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Prezenty cudne:) Tylko pozazdrościć:) Trochę poświętowaliście..ale mam pytanko..co to bułczanka?

    OdpowiedzUsuń
  7. gratuluję prezentów,bo są śliczne,a gości na dłuższy czas nie zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Prezenty super. Tylko pozazdrościć. Przepraszam za usunięcie komentarza, ale piszę z telefonu, który zamula i moje niezgrabne paluchy wciskaja to czego nie powinny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Prezenty świetne :) szkatułki bardzo mi się podobają :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń