Ja natomiast przepadłam w ażurach chusty...
Było to o tyle łatwe, że po pierwsze zabrakło mi (jak zwykle) koloru na tło w Malwach, więc mogłam je ze spokojnym sumieniem chwilowo odłożyć, a po drugie... Połamało mnie jakieś lumbago i kilka dni spędziłam niemal unieruchomiona. Jakieś cholerstwo wlazło mi w żebra i pierwsze dwa dni prawie przeleżałam na jednym boku za przyjaciela mając maść rozgrzewającą.
Po wizycie u lekarza i dawce diclofenaku zaczęłam jakoś funkcjonować, tzn mogłam zmienić pozycję z leżącej na siedzącą. A jak już usiadłam to złapałam za druty...
Zaczęłam robić dziury w szalu, jak stwierdził mój mąż.
Robiłam te "dziury" i robiłam. Wszystko wg schematu pani Iwony Eriksson. Oczywiście najpierw pobejrzałam instrukcje na YT, bo ja oczywiście schematów czytać nie potrafię.
No więc wg schematów (i instrukcji) zaczęłam robić diagram A.
Zaczynałam i prułam i znów zaczynałam i znów prułam. Na diagramie zaznaczone jest jak przerabiać oczka i narzuty od oczek brzegowych do oczka środkowego. Po oczku środkowym miałam robić to samo, tyle że w lustrzanym odbiciu. Logiczne.
Pierwszy rząd, drugi, trzeci i nagle zonk - nie zgadza się. Tzn zgadza się do oczka środkowego, a potem już niekoniecznie. No więc prułam i liczyłam te oczka raz, drugi i trzeci.
W końcu sprułam cały ażur i zaczęłam powoli jeszcze raz. I znów ta sama historia - do oczka środkowego jest idealnie a po nim jakoś nie może mi się zgrać. Zawsze na końcu przed ostatnimi oczkami brzegowymi okazywało się, że nie zgadza mi się liczba oczek do przerobienia z tą konkretną linijką schematu.\
Pomyślałam że nawet jeśli jest błąd to chyba nikt nie zauważy tego, że w konkretnym rzędzie nie zgadzają mi się oczka. Zostawiłam więc to tak i robiłam dalej.
Skończyłam diagram A i zabrałam się za B. I tu niespodzianka już w pierwszym rzędzie - WYSZŁO!. Zgadzają mi się oczka! HURAAA
Z tą euforią zrobiłam cały diagram B. O dziwo zgrały mi się wszystkie rzędy więc tym bardziej nie rozumiem co było nie tak w diagramie A. Już nie wiem, czy faktycznie mi się nie zgrywało, czy ja źle liczyłam, czy jak...
Postanowiłam jakoś się tą robótką pochwalić. Tyle, że łatwiej powiedzieć niż zrobić - robótka na żyłce zwijała się w każdą stronę i nijak nie chciała leżeć równo.
Wpadłam na pomysł, by użyć modelki i zawołałam córkę.
I tak oto prezentuje się moja chusta po dwóch kompletnych diagramach:
Córcia przytrzymuje druty i żyłkę z przodu, dzięki temu można zobaczyć te moje "dziury".
I dwa zbliżenia:
Wczoraj zaczęłam kolejny diagram, jednak gdzieś w 3 rzędzie zgubiłam 1 czy 2 narzuty i musiałam spruć te trzy rzędy. Jutro więc walczę dalej i mam nadzieję do świąt ją skończyć, bo już chodzi mi kilka projektów po głowie. Troszkę prostszych, z mniejszą ilością "dziur".
Za tydzień chciałabym pokazać kolejny motyw SAL-u Cookie Time więc kto ma to niech podsyła fotki.
Dziękuję Wam wszystkim bez wyjątku, za Wasze komentarze i zachwytu nad Malwami.
Elżbieta K - dziękuję, mam nadzieję że blokowanie faktycznie pomoże..
Katarzyna G - to łap za druty i próbuj :)
Lawendowa - o to, to - moja własna ;)
Magdus208 - ja też tak myślałam ;)
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo udane początki! Jednym słowem ( a raczej zdaniem) pierwsze koty za płoty :)
OdpowiedzUsuńGratuluję!!!
Na drutach to się kompletnie nie znam, ale ta chusta zapowiada się wspaniale:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:-)
Chusta coraz piękniejsza. Widzę, że zaczynasz dochodzić do wprawy ;) Dobrze, że to prucie Cię nie zniechęca. Powodzenia w dalszym dzierganiu :)
OdpowiedzUsuńSame kali w tym kraju...ja miałam dzisiaj komisję w UWV i przyznali mi chorobowe. Mój kręgosłup w końcu odpocznie! Yupi!
OdpowiedzUsuńI Tobie zdrowia życzę 😘
Chusta cudna :) Życzę żeby do świąt powstała :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się wspaniała chusta!!! Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuń