Niestety nie pokażę Wam dziś moich hafciarskich postępów, a to z tego powodu, że chwilowo zakopałam się (i to dosłownie) w moich wełnianych motkach....
Jak już pisałam w poprzednim poście mój czerwony szal Snoweko wrócił na druty:Zrobiłam kilka rzędów i stwierdziłam, że jednak ten szal odłożę i zacznę coś innego.
Mąż marudził, że zimno mu w szyję podczas wieczornych spacerków z naszymi pieskami, że niby szalik ma, ale jakoś się nie układa i wiecznie musi go poprawiać. Mój mąż ubiera się "na cebulkę" i nie lubi grubych swetrzysk w wysokim golfem, postanowiłam więc że zrobię mu taki komin-szyjogrzej.
Wybór padł na wzór z Dropsa Snuggles. Wydawał się całkiem łatwy dla takiej dziergaczki jak ja. Nabrałam więc zalecane 120 oczek na druty z żyłką nr i 4 zaczęłam z zapałem. Po kilku godzinach pracy (oczywiście nie jednym ciągiem) miałam tyle:
Tak to wyglądało pod koniec pierwszego motka. Miałam też dziwne wrażenie, że komin wychodzi zbyt szeroki. Robiłam jednak dalej, na początku w tajemnicy przed mężem, bo chciałam by komin był w prezencie.
Gdy już podzieliłam komin na dwie części (przód i ty) i zrobiłam przód zdecydowałam, że jednak pokażę to mężowi. Niech przymierzy i powie czy dobre...
No i w tym momencie więcej Wam pokazać nie mogę, bo oboje z mężem stwierdziliśmy, że coś nie tak. Komin zupełnie nie przypominał tego, co na zdjęciu na stronie Dropsa.
Golf, który w zamierzeniu (i na fotce) miał opinać i grzać szyję w rzeczywistości przypominał smętnie zwisające "coś", co mąż porównał do końskiego chomąta.
Nie powiem żeby mi się nie zrobiło przykro. Ale sama widziałam, że coś jest nie halo i czym prędzej wszystko sprułam.
Następnego dnia postanowiłam zacząć od nowa. Zmieniłam jednak ilość oczek i zamiast zalecanych 120, na druty nabrałam jedynie 102 oczka. Cyfra nie była taka zupełnie przypadkowa. Musiała dac się podzielić na 2 (tyle samo oczek na przód co na tył), a dodatkowo na 3. Czemu na 3? Otóż wg schematu wciąż powtarzają się 3 oczka:
Tym razem postanowiłam robić nie na żyłce, ale na 5 drutach. Zaczęłam w zeszłą niedzielę.
Pomimo tego, że lata świetlne nie robiłam na 5 drutach (4-5 klasa szkoły podstawowej) to zdecydowanie szło mi dość szybko.
Zdjęcie zrobiłam niestety już po podzieleniu robótki na 2 części:
Na pierwszy rzut oka widać, że zdecydowanie inaczej wychodzi. Że bardziej przypomina golf.
Dziś udało mi się komin wykończyć i zrobić fotki:
Tak wygląda wykończony kompletnie komin wg zmodyfikowanego odrobinkę wzoru Snuggles ze strony Dropsa. Jak widać nawet znaczek "Handmade" zdążyłam przyszyć :D
A tak wygląda komin-szyjogrzej na "modelu":
Jeszcze powinnam go wyprać i uformować, ale mąż już dziś spacerował w nim z pieskami i był baaaaaaaardzo zadowolony. A to chyba najważniejsze...
Udało mi się też zrobić kolejne kompletne powtórzenie wzoru mojego szala. Teraz mam już w sumie 30 powtórzeń i jeszcze dość sporo włóczki. Muszę się zastanowić czy już zakończyć czy zrobić jeszcze ze 2 powtórzenia.
Hafty też wam pokażę - obiecuję. Chwilowo jednak są odrobinę zasypane włóczkami i jak zwykle tradycyjnie zabrakło muliny na tło... Może w tym tygodniu znajdę czas na zrobienie fotek i dokupienie muliny.
Do niedzieli postaram się też wysłać kolory mulin potrzebne do naszego SAL-u. Musze się przyznać, że całkiem o tym zapomniałam :(
Bardzo Wam dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze.
Elżbieta K - czyli sama sobie zadałam terapię :D. Dzięki za podpowiedź wzoru, może skorzystam.
AsiaB - nie, nie porzucę, będę jakoś robić etapami. Może tak jak kiedyś haftowałam co tydzień coś innego to teraz będę tydzień haftować, tydzień dziergać, tydzień robić milion innych rzeczy :D
Promyk - a ja myślałam ze jest tylko hafciarskie ADHD... Obiecuję pokazać wszystko co zrobię
Margonitka - dziękuję za ciepłe słowa. Też kocham ten kolor, a mam jeszcze 1,5 motka więc pewnie coś oprócz szala powstanie (w wolnych chwilach)
Katarzyna - dziękuję. Możesz nie wierzyć, ale ja niedawno też tak myślałam...
Anek73 - piękne, prawda? Już mnie "druty świerzbią" żeby zacząć sukienkę, ale obiecałam sobie że to na końcu. Chwilowo jest kolejka prac, a sukienka to jednak wyzwanie - karczek, rękawy...
Merry - rozbawiłaś mnie :D
Irena - oj tak, czas to by się przydał. Zdecydowanie...
Szyjogrzej wymiata, wyszedł świetnie! Wspaniały pomysł na prezent dla faceta :-). Nie chce generalizować, ale wszystkie znane mi rękodzielniczki mają problemy z ADHD i zabierają się za miliony projektów w milionie różnych technik na raz, ze mną włącznie ;-). Jestem zwarta i gotowa na Pasta SAL, już się nie mogę doczekać rozpoczęcia, dawno nie haftowałam SODY a bardzo to lubię. Materiał mam już gotowy :-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny golfik :)
OdpowiedzUsuńSzyjogrzej rewelacyjny! Trzymam kciuki za dokończenie czerwonego szala, bo ogromnie mi się podoba. Kanwa na SAL zakupiona. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper Ci wyszedł ten szyjogrzej :D No i najważniejsze, że mąż zadowolony ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń