wtorek, 17 grudnia 2019

Do trzech razy sztuka...

...czyli historia pewnego haftu.
Dawno, dawno temu, gdzieś w odległej galaktyce, czyli w okolicach czerwca 2015 roku, pewna blogowa koleżanka zaproponowała SAL. Tematem SAL-u był przepiękny krajobraz widziany z okna pokoju... Mowa tu oczywiście o obrazie "Widok z okna" Davisona.
Zapaliłam sie do tego SAL-u bardzo, jednocześnie będąc przerażona wymiarami tego haftu.
To "maleństwo" ma TYLKO 251.875 krzyżyków, czyli 403 na wysokość i 625 na długość... Zapowiadała się praca na lata i to dosłownie.
Ja zaczęłam SAL z dużym opóźnieniem, bo w marcu 2016 (TUTAJ). Zrobiłam wtedy stosunkowo niewiele, raptem jedną całą stronę:
Miałam miliony innych zaczętych projektów a wszystkie były na "wczoraj" i ten haft sobie leżał i czekał w kolejce.
W listopadzie 2016 roku doszłam jednak do wniosku, ze to nie to. Ze obraz haftowany na kanwie 14 będzie po prostu ogromny, nie dam rady go wyhaftować ani oprawić albo koszt oprawy mnie zabije. Postanowiłam zacząć jeszcze raz (TUTAJ).
Tym razem zaczęłam haftować na kanwie 18 dwiema nitkami.
I tak z mniejszymi lub większymi przerwami haftowałam sobie aż do końca września 2017, czyli prawie rok. W tym czasie wyhaftowałam niemal 5 stron:
W tym stanie haft znów powędrował "do poczekalni". I niestety tak się złożyło, że został tam już na wieki wieków. A to wszystko wina... nie, nie Tuska :D. Wina kota!
W połowie listopada 2017 do naszego domu przybył kocio. Chwaliłam się nim TUTAJ
Kocio było małe i przesłodkie. I na początku niemal bezproblemowe. Jadł kocie żarcie, załatwiał się ładnie, pięknie do kuwetki... Jak się okazało do czasu.
Potem zaczął się straszny bałagan. Na przełomie kwietnia i maja 2018 roku Kocio skończyło 7 miesięcy i zaczęło znaczyć teren...
Walczyłam wszystkimi sposobami, ale niestety obsikane miałam niemal wszystko. Wciąż latałam ze szmatą i wycierałam kałuże. Miarka się przebrała, gdy kot wkroczył ma MOJE wyłączne terytorium i obsikał MOJE hafciarskie miejsce pracy...
Do kosza poszły nie tylko WSZYSTKIE wydruki z wzorami, ale także cały nowy metr kanwy i dwa zaczęte hafty, w tym wspomniany wyżej "Widok z okna".
Nie było innego wyjścia, jak tyko kota poddać kastracji...
Problemy ze znaczeniem terenu na szczęście się skończyły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Przyznam się jednak, że przed dewastacją przez kota mojego HAED-a kilka razy chciałam do niego wrócić, ale jakoś mi tak coś nie pasowało. Kanwa za drobna (18), nici za dużo (2), za grubo, kreski z materiału zniknęły, widać było poziome kreski jakby odcięte nożem na hafcie...
Doszłam do wniosku, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Postanowiłam się nie poddawać i zacząć haft po raz trzeci. 
I tak początkiem października bieżącego roku nadeszła ta wiekopomna chwila - zaczęłam po raz 3 - tym razem na kanwie 18 jedną nitką.
Początek:
 I stan na dziś - sześć stron, czyli 28.830 krzyżyków - 93 na wysokość i 310 na długość
I zbliżenie:

I to jest etap, którym można się w końcu pochwalić. Kolejna odsłona za kolejne 6 stron. Mam nadzieję, że "dojdę" już wtedy do końca schematu i że będzie to za kolejne 3 miesiące, a nie za rok...
Trzymajcie kciuki!
W następnym poście pokaz drutowy.

Odnośnie SAL-u - w tej chwili jest nas 4 osoby (licząc mnie). Schemat kolorystyczny już poleciał, mam nadzieję że nie wylądował w spamie i że uczestniczki powoli kompletują kolorki i kanwę. Pierwszy motyw postaram się wysłać w święta, a jeśli nie zdążę to najpóźniej 5 stycznia. Pomiędzy 27.12 a 4.01 będę "wyjechana" do Polski na 75 urodziny teściowej i raczej nie dam rady w tym terminie niczego wysłać.
Kto ma jeszcze ochotę się z nami bawić to serdecznie zapraszam na maila - iskierka71@gmail.com.


9 komentarzy:

  1. To piękny obraz, więc trzymam kciuki by tym razem Ci się udało go skończyć:-)
    Pozdrawiam cieplutko:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasz kot też poszedł pod nóż, jak zaczął oznaczać teren, przegięcie nastąpiło, kiedy oznaczył męża ;P
    Podziwiam wytrwałość, ja bym chyba dała sobie spokój z zaczynaniem po raz n-ty tego samego i to wielkiego wzoru....

    OdpowiedzUsuń
  3. Znaczy się - zapadłaś na dozgonną miłość do tego haftu, tylko to tłumaczy zaczynanie po raz kolejny :) Powodzenia życzę i wytrwałości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz co, podziwiam cię, ja bym chyba odpuściła... Ale trzymam kciuki za ukończenie, bo już w tym fragmencie widać, ze to będzie śliczny obraz.:) A z kotem mieliśmy to samo 10 lat temu - dobrze zrobiliście.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wysłałam maila, zapomniałam, że to też mailowo trzeba XD Sprawdź proszę, czy masz coś ode mnie, żeby w spamie nie utknęło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki bo cudny projekt...

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzymam kciuki, żeby tym razem wszystko dobrze poszło. I czekam na kolejną odsłonę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzymam kciuki :) Haft jest piękny i po skończeniu będzie cieszył oko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To bardzo trudny, ale i piękny obraz. Nieźle Ci idzie. Trzymam kciuki :-)

    OdpowiedzUsuń