Z racji niespodziewanego powrotu do pracy wolny czas skurczył się niemiłosiernie. Dlatego zbyt dużo hafciarsko w tym tygodniu się nie działo. Ale udało mi się skończyć kolejny kwiat w SAL-u "Kwiaty przez cały rok":
Tym samym SAL minął półmetek, a na mojej kanwie znalazło się sześć prześlicznych kwiatuszków:
Niestety po raz drugi nie potrafię nazwać kwiatka, ale jak dla mnie najbardziej przypomina mi prześliczne piwonie, które niedawno zakwitły i w moim ogródku.
Oprócz kwiatuszka powstał kawałek Grejpfruta z SAL-u Cytrusowo-Warzywnego:
Jutro po powrocie z pracy będę go krzyżykować dalej ;)
Na razie odłożyłam oba SAL-owe HAED-y, bo po pierwsze nie mam do nich muliny, po drugie SAL "Widok z okna" mam nawet niewydrukowany, po trzecie nie jestem pewna, czy na ten właśnie SAL mam wystarczająco dużo kanwy (nowiutkie 2 metry białej kanwy przyjedzie do mnie pod koniec lipca), a po trzecie.... pod koniec wakacji mam nadzieję zrealizować swoje marzenie o niewielkim krośnie. Wtedy będę mogła naciągnąć materiał i ruszyć pełną parą. Tamborek jest super, ale nie daje rady przy takiej płachcie materiału ;)
Odłożyłam też SAL "Cztery Pory Roku" bo miałam tak zakręcony tydzień, że nie miałam głowy do tego, by zamówić muliny przez internet...
Dziś naszła mnie ochota na koraliki. Skorzystałam więc z popołudniowej drzemki mojej małej rozrabiary oraz z faktu, że wieczorem zajął się nią tata i nad koralikami spędziłam ponad 3h.
Dzięki temu mój Duch Feniksa powoli zbliża się do końca. Mam nadzieję, że spędzę nad nim jeszcze tylko jeden weekend i będę mogła chwalić się nim w całości.
Tak wyglądał ostatnio, czyli (wstyd mówić) jakieś prawie 4 miesiące temu:
A tak wygląda dziś, po kilku godzinach koralikowania:
I zbliżonko:
Już naprawdę niewiele zostało.
A teraz odnośnie ostatniego posta i mojej pracy zawodowej.
Czytałam wszystkie Wasze komentarze, rady i porady. Cieszę się, że do całej sprawy macie podobne podejście jak ja - usiąść i na spokojnie przeanalizować wszystkie plusy i minusy i wybrać to, co w danym momencie jest najkorzystniejsze.
Niestety jak zawsze w takich wypadkach okazało się, że życie samo dokonało wyboru, a ja niepotrzebnie nakręcałam się przez cały weekend...
W poniedziałek rano, po odstawieniu dziecka do przedszkola zadzwoniłam do pani z biura gdzie podobno miała być dla mnie praca na miejscu. Okazało się, że owszem praca była, ale nie tam gdzie miałam nadzieję i TYLKO na piątki.... No sorry, ale w piątek mówiła coś innego....
Nie pozostało mi zatem nic innego, jak jechać do tej drugiej pracy. Jakoś to ogarnęłam wszystko. Szczególnie przedszkole małej. Odbieram/zawożę Olivię na zmianę ze starszą córką. Jak ona ją zawozi to ja ją odbieram i odwrotnie.
Niepracujący mąż zajmuje sie domem - gotuje, sprząta. Niezbyt mu to pasuje, ale cóż. Dopóki nie znajdzie pracy to musi tak zostać ;)
W pracy też jakoś daję radę. Coraz więcej ogarniam, nie ma aż tak źle. W końcu zobaczyli, że ja coś tam umiem, więc powoli się wdrażam do obowiązków.
Mam ogromną nadzieję, że będzie dobrze.
Dziękuję Wam bardzo za wasze psychiczne wsparcie. Za komentarze i porady.
Pozdrawiam serdecznie
Z czasem będzie lepiej. Fakt, że życie weryfikuje.
OdpowiedzUsuńTwój niech narzeka - mój gotuje i sprząta pomimo pracy ;)
Cudownie wyglądają te koraliki!
Wydaje mi się, że to piwonia, bo to jakby ich czas.
OdpowiedzUsuńCo do pracy, cieszę się, że podeszłaś do tego na chłodno. Szkoda, że nie do końca wyszło po twojej myśli, ale z doświadczenia powiem, że los lubi odwracać karty w najmniej spodziewanym momencie. Bądź dobrej myśli!
Czekam na post z informacją, że wszystko idzie jak należy, a wy jesteście szczęśliwi :)
Pozdrawiam :)
Z czasem wszystko się poukłada i czasu na haft będzie więcej. Koraliki zawsze mnie zachwycały choć sama nie wiem czy potrafiłabym to jakoś ogarnąć. Na razie podziwiam i podziwiam prace innych.
OdpowiedzUsuńhafty śliczne :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia :)
kochana Iskierko - Beatko właściwie - dziękuję ci za bardzo pzrmiłe słowa - poryczałam się jak krowa - dziękuję - długo mnie u ciebie nie było ale realia życiowe są niestety inne - blog nie jest powodem raczej sens realia zyciowego - obserwowałąm każdy twój oraz innych wpis - zawsze się zachwycałąm i powiem ci szczerze że w dalszym ciągu jest bardzo zachwyconax twymi haftami - z ręką na sercu mówię : nie potrafię tak jak ty - nie jestem cierpliwa do xxx - choć zaczynałąm dziesiąt kilka lat temu właśnie od tego haftu ale wzrok z każdym dniem się pogarsza a ty jak piszesz ze ci coś nie wyszło po twojemu - wyjdzie kochana bo masz cierpliwość - buziaki ślę - Marii /// bięgnę teraz dalej nadrabiać zaległości u wszystkich
OdpowiedzUsuńPiękne hafciki i koralikowy feniks wygląda wspaniale :) A co do pracy, ja wierzę, że jak się wdrożysz to czas się na wszystko znajdzie. Życzę Ci wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńJakoś się wszystko poukłada pomału:)
OdpowiedzUsuńFeniks wychodzi zjawiskowo!
Cudownie wyglądają te koraliki :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że masz wiele ciekawych i pięknych prac pozaczynane. Aż zazdroszczę ci, że tak sobie dajesz z tym wszystkim radę.
OdpowiedzUsuńO wow fenix wygląda odlotowo! Trzymam kciuki by problemy Cię opuściły w końcu, abyś mogła odetchnąć pełną piersią.
OdpowiedzUsuńKoralików widzę przybywa:) Coraz lepiej wygląda:) Co do pracy, to jeszcze nie jestem w temacie, ale zaraz będę..Nic się nie martw będzie dobrze..U mnie na odwrót..zobaczyli, że coś umiem, więc teraz mam uprawnienia do wszystkiego, chyba z wyjątkiem miotły (a szkoda, za darmo latałabym do pracy;)) i słyszę ciągłe tłumaczenia, żeby zrobić, bo ktos tam nie umie..samo szczęście..
OdpowiedzUsuń