Wreszcie!!! Udało mi się wystartować z długo odkładanym "obrazkiem" SAL-owym pod jakże pięknym tytułem "Widok z okna".
A ów widok dla niewtajemniczonych wygląda tak:
Oficjalnie SAL rozpoczął się 10 czerwca 2015 roku (dawno, nie?). Organizatorka - Teresa z bloga
"Pasje Tess" od razu jednak dała nam wolną rękę jeśli chodzi o materiał, muliny, sposób haftowania i przede wszystkim tempo pracy. Mogłam więc spokojnie odłożyć haftowanie na "troszkę" później.
Pod koniec ubiegłego roku doszłam jednak do wniosku, że przegięłam i wypadałoby ten SAL zacząć. Wydrukowałam kilka stron na początek i skompletowałam te najbardziej potrzebne muliny. I znów pauza.... Inne hafty okazały się ważniejsze...
Teraz jednak gdy mam już pokończone wszystkie zeszłoroczne terminowe SAL-e i inne prace "na już" stwierdziłam że nie ma na co dłużej czekać. Skoro mam zaczęte "tylko" dwie prace a w planach kilka pomniejszych hafcików to doskonale dam sobie radę z jeszcze jednym projektem.
I tak w ramach nowo opracowanego systemu cotygodniowej zmiany teraz nadszedł czas właśnie na ten SAL.
Tydzień hafciarski postanowiłam jednak zaczynać w poniedziałki, bo zaczynając nowy haft trzeba jednak zrobić trochę bałaganu (przynajmniej u mnie robi się wtedy bałagan) przy ucinaniu kanwy czy szukaniu mulin do schematu. A poniedziałek to jednak poniedziałek.
U mnie w poniedziałek pomimo sensacji żołądkowych dało radę uciąć i sfastrygować taki "malutki" kawałek kanwy:
Przyznam, że dopiero wtedy dotarło do mnie, że będzie to naprawdę DUUUUUŻY obraz. No ale sama decydowałam się na haftowanie czegoś, co w opisie zawiera słowa "Heaven and Earth Designs" więc w sumie to skąd to moje zdziwienie?
Początek haftu zaznaczony, tamborek przypięty, ogrom kanwy pospinany:
I pierwsze krzyżyki postawione:
Więcej nie dało rady, mój organizm domagał się aspiryny i ciepłej kołderki...
Za to mogę powiedzieć, ze we wtorek ruszyłam już pełną parą i do wczorajszego wieczora (do końca Top Chef) miałam zrobionych już ponad 2.000 krzyżyków!!
Wtorek:
Środa:
Te puste miejsca które widać w wyhaftowanej już całości to po prostu braki mulinowe... jak szukałam symboli żeby wiedzieć które numery mulin będą mi potrzebne na początek to oczywiście ślepa kilka przeoczyłam i teraz mam braki :D
W tym miejscu muszę się przyznać, że ten haft będzie podwójnie szczególny. Po pierwsze będzie to pierwszy tak duży haft w moim hafciarskim dorobku, a po drugie... po raz pierwszy w życiu musiałam sobie pomóc rysując na kanwie kratki.... Niestety schemat jest czarno-biały i są na nim wyłącznie symbole, które najzwyczajniej w świecie się mylą. A że ja "lecę" kolorami to zaczynam się gubić.
Te zaparkowane u góry nitki to takie parkowanie "po mojemu" czyli na końcu konkretnej dziesiątki krzyżyków. Nie mylić z profesjonalnym parkowaniem :D
Karolina - krosno już odżałowałam. Kupiłam je trochę dawno, trochę u mnie już poleżało zanim zaczęłam robić na nim jakiekolwiek próby. Mówi się trudno, może innym razem.
realizacjamarzeń - korzystam z wolnego czasu, czyli z braku pracy zawodowej ;)
Promyk - tak, za 3 tygodnie wg nowo opracowanej metody hafciarskiej. Akurat ta metryczka nie jest mi potrzebna na już, więc z czystym sumieniem mogę sobie pozwolić na taką zwłokę :)
Kochane macie rację - ten wzór metryczki jest śliczny, a ja zastanawiam się dlaczego ZAWSZE go omijałam... Może dlatego, by był dla tej jednej jedynej?
Dziękuję za wszystkie komentarze i za to że jesteście tu ze mną - w blogosferze :)
Pozdrawiam serdecznie