Ja jako dobra ciocia swoim zwyczajem zaczęłam haftować metryczkę.
Miałam 2 miesiące czasu, ale i tak się nie wyrobiłam. Jakoś nawet zdjęć mie porobiłam...
Do Polski jechałam z robótką, w której brakowało części konturów i napisów oraz z kupioną już ramką i kilkoma drobiazgami dla maluszka. Generalnie kontury i napisy miałam zrobić w jeden wieczór i spokojnie zacząć nową robótkę.
Ale wyszło jak wyszło - dopiero po powrocie z Lichenia udało mi się przysiąść i skończyć. Następnego dnia zawiozłam materiał do mojej nieocenionej mamy, która mi go wyprała i wyprasowała. U teściowej nie było na to warunków - trzeba było wyremontować jeden pokój...
Byłam już umowiona na wizytę do mojej chrzesicy, ale kilka godzin wczesniej siedzialam jeszcze nad oprawą obrazka. Na szczęście nie było to zbyt skomplikowane i efekt mnie zadowala:
Mojej chrześnicy też się bardzo podoba, a Bartuś jeszcze nie potrafił powiedzieć co o tym sądzi :)
Kochane moje bardzo serdecznie Wam dziękuję za wyrazy wspólczucia...
Piegucha - to może jakaś kawa gdzieś w Holandii? Bo do Polski to się chwilowo nie wybieram
Iwa - niestety nie każdy uważa tak jak ty, a szkoda...
Malgorzata Zoltek - serdecznie wyrazy współczucia... Jak widać nieszczęscia chodzą parami...
Śliczna metryczka
OdpowiedzUsuńSłodka metryczka :)
OdpowiedzUsuńSwietna:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękną metryczkę stworzyłaś, bardzo ładnie wygląda w tej ramce, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSłodki misio! Śliczna pamiątka powstała.:)
OdpowiedzUsuńGratulacje dla chrześnicy :)
OdpowiedzUsuńMetryczka z misiem jest prześliczna :)