Tradycyjnie wyjeżdżając na wakacje zabieram ze sobą jakiś hafcik. W tym roku niestety hafciku zabrać nie mogłam, bo HAED za duży, a koniki nadal zostają jako "czekaczka".
W tym roku zabrałam na wakacje druty.
Przed wyjazdem pokazywałam wam zmagania ze wzorem Dropsa na tunikę Time for Tea. Miała być ubrana w podróż, niestety jak wiecie nie udało mi się jej wtedy skończyć. Dzień przed wyjazdem miałam tyle:
Powiedzmy ze to była połowa tuniki. Podczas wyjazdu wakacyjnego udało mi się ją ukończyć i obfocić:
Pranie i blokowanie musiało poczekać aż do powrotu do domu.
Tunika skończona, ale żeby mi się nie nudziło to profilaktycznie zabrałam ze sobą włóczkę i wzór na kolejny udzierg.
Tym razem padło na sukienkę Vanilla Summer - też ze strony Dropsa:
Tyle przywiozłam ze sobą z wakacji:
A tyle miałam tydzień później:
I zbliżenie na wzór:
I tu należy się pochwalić, że udało mi się za pierwszym razem... Generalnie wzór ażurów jest bardzo podobny do tuniki Time for Tea więc jak już zaskoczyłam o co chodzi to poszło błyskawicznie - niecałe 3 tygodnie dziergania, z czego tylko tydzień niemal non stop. Potem trzeba było tylko znaleźć czas na pranie i blokowanie. A z tym czaem to różnie bywało ;)
Zdjęcia z dziś, po praniu i blokowaniu:
Niestety takie udziergi bardzo uwypuklają wszystkie mankamenty figury i u mnie też widać dużą pupę i wystający brzuszek...
Ale nosi się rewelacyjnie:)
Jeśli ktoś chce to proszę
LINK do wzoru. Włóczka Drops Paris nr 19 (jasnożóły), wzór M.
Zaraz po skończeniu sukienki zabrałam się za kolejny udzierg. Tym razem powstanie coś, co dosłownie "chodzi za mną" już od prawie.... 3 lat, bo wtedy właśnie po raz pierwszy zobaczyłam to cudo.
O co chodzi? A o to cudo:
Już w 2018 roku w
TYM poście chwaliłam się, że kupiłam już 1 włóczkę potrzebną na tę chustę. Była wtedy w promocji więc nie było się nad czym zastanawiać:
Drops Kid-Silk nr 18 kolor zielone jabłuszko. Włóczka w tym stanie przeleżała ponad 2,5 roku. Wypakowałam ją dopiero jak dotarła do mnie, po długim oczekiwaniu na promocję druga włóczka - Drops Baby Alpaca nr 7820 kolor zielony. Zdjęcia włóczki brak, bo w wakacyjnym zamieszaniu po prostu zapomniałam zrobić. Mam za to zdjęcie trudnych początków chusty:
Początki były trudne, bo jak to zwykle we wzorach Dropsa bywa opis jest zakręcony jak ta włóczka w motku i trochę mi zajęło zanim doszłam do opisywanej sekwencji rzędów. Oczywiście tradycyjnie zaliczyłam prucie....
Zaczynałam od 3 oczek na drucie, dziś dobrnęłam do oczek 107 czyli jestem gdzieś w połowie. Jak zrobię zdjęcie to się pochwalę. Robi się rewelacyjnie, tylko niestety trzeba pilnować kolejności w jakiej robi się kolejne rzędy.
I to tyle z frontu robótkowego.
Hafciarsko na razie nic się nie dzieje, bo jak do tej pory nie miałam jak siąść do krosna. Albo było szkoda siedzieć w domu, albo nie było czasu wyciągać krosna z kąta...
Ale po pawie 5 latach od ukończenia udało mi się oprawić w ramki moją Tęczową Różę!
Ukończonym haftem chwaliłąm się
TUTAJ, a to post z października 2016 roku...
Przyznam, że długo mi zeszło, a ramkę kupiłam zupełnie przypadkowo. Jakoś mi się skojarzyło, że ten wymiar (30x40) powinien pasować mi do jakiegoś haftu.
Najbardziej zależało mi właśnie na Tęczowej Róży. Niestety okazało się ze ramka nie apsuje idealnie i trzeba było dodać minimalne passe-partout.
Myślę, że wygląda dobrze:
I tu już na ścianie:
Miejsca ustąpił jej zegar, który wisiał tam dobre 10 lat a teraz powędrował do kuchni...
Nie powiem ile jeszcze haftów mam nieoprawionych, bo aż mi wstyd. Ale trochę tego jeszcze jest... Będzie co robić całą zimę ;)
Bardzo dziękuję Wam za Wasze odwiedziny i pozostawione komentarze. Staram się też Was odwiedzać, choć nie zawsze mam wenę na komentarz.
Pozdrawiam serdecznie