Nie wiadomo kiedy i jak skończyło się lato... Jeszcze niedawno latałam w sandałkach i krótkich spodniach, a tu nagle trzeba zakładać jeansy, pełne buty i cieplejsze kurtki. Ani się obejrzymy a trzeba będzie wyciągnąć z szafy czapki i rękawiczki....
Brrrr, wolę o tym nie myśleć. Chwilowo czekan na zmianę czasu na zimowy, bo mam dość ciemnych poranków.
Jedyny plus jesieni i nadchodzącej zimy to zdecydowanie więcej czasu na hafciki. Na takie "większe" hafciki. Na HAED-y...
Powiecie że haftować można wszędzie i zawsze i to jest prawda. Zdecydowanie jednak HAED-y lepiej haftuje się na krośnie. A że krosno duże to nie bardzo można je wystawić na ogród czy wziąć w podróż. Dlatego moje krosno odstało swoje w kącie...
Ale wreszcie nadszedł czas, by je z tego konta wyciągnąć, odkurzyć i zaczac stawiać kolejne krzyżyki.
Ostatnio gdy go pokazywałam na blogu było tak:
Potem, jeszcze przed wakacjami przybyło kilka krzyżyków i krosno powędrowało do konta na dłużej.Tu już przygotowania do haftowania kolejnej strony:
Musiałam zrobić sobie podziałkę bo gubiłam się w rzędach.
No może nie tak całkiem na dziś, bo zdjęcie zrobiłam tydzień temu w niedzielę. W tę niedzielę nic nie przybyło. Mieliśmy gości i nie było jak wyciągnąć krosna.
O tak lato zdecydowanie za szybko minęło. U nas jeszcze w miarę ciepło ale poranki chłodne.Widok z okna po małej przerwie znów pięknie rośnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU nas już po pierwszych przymrozkach i sezon na skrobanie szyb rano w aucie już otwarty :)Masz rację, jesień i zima zdecydowanie sprzyjają haftowaniu. Powodzenia w powrocie do kolosa. :)
OdpowiedzUsuńJa też ubolewam że lato się skończyło, to moja ulubiona pora roku. Widoku za oknem pięknie przybywa, a koniki są urocze. Pozdrawiam cieplutko:-)
OdpowiedzUsuń