środa, 17 listopada 2021

Za spokojnie było...

Tak sobie siedzę nad hafcikiem i rozmyślam. I ostatnio doszłam do wniosku że od naszego wakacyjnego tygodnia w Ustroniu czas płynie troszkę inaczej. Wolniej? Spokojniej? Nie wiem. Wiem, że jakoś mam więcej czasu na swoje hobby i jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Może to tylko kwestia lepszego zarządzania czasem? Też nie wiem...

Niestety w życiu musi być równowaga...

Żeby nie było tak różowo i spokojnie to najpierw zepsuła się pralka i parę dni zeszło zanim kupiliśmy nową (stara nie nadawała się już do naprawy).
Potem Olivia wylądowała na kwarantannie z powodu Covida...
Generalnie Olivia nie miała objawów koronowych. Miała lekki ból gardła i chrypkę, ale postanowiłam zatrzymać ją w domu już w piątek.
Przez cały weekend monitorowaliśmy temperaturę czy występowanie innych objawów, ale oprócz wieczornego lekkiego kaszlu nic innego się nie pojawiło.
Dla pewności zatrzymałam ją w domu jeszcze i w poniedziałek, ale już mieliśmy informację o zakażeniu koronawirusem.
Zaczęło się od jednego dziecka, ale gdy zachorowało 6 i 7 dziecko z kolei to dyrekcja szkoły podjęła decyzję o wysłaniu całej klasy na kwarantannę. Potem przyszła wiadomość, że obowiązkowo musimy poddać dzieci testom w sobotę. Na szczęście test wyszedł negatywny i córka mogła iść już do szkoły. Niestety połowa klasy przechodzi Covid bezobjawowo...
A wczoraj na kwarantannie wylądowała kolejna klasa...
Krąży ten Covid, krąży. Znów mamy obostrzenia, znów mam stres mimo szczepienia.
Za spokojnie było chyba. Za spokojnie...

W związku z tym, że przez cały tydzień nie musiałam córki zawozić do szkoły i z niej odbierać miałam zdecydowanie więcej czasu na swoje hobby. Wracałam z pracy, pomagałam przy problemach z zadaniem domowym i potem mogłam siedzieć i dziubać.
I nadziubałam.
Ukończyłam dziubać czekadełko:
Nawet kupiłam już ramkę. Teraz czeka mnie pranie i prasowanie. Od czwartku już tak czeka...
Udało mi się też zaraz natychmiast rozpocząć kolejny hafcik, który w założeniu miał być "szybki"... Tydzień góra i hafcik gotowy...
Niestety jak to w życiu bywa taki szybki to ten hafcik nie jest.
Przez 3 dni udało mi się udziubać tyle:
Dziś, czyli po kolejnych 3 dniach postawiłam ostatnią kreskę w konturach tego motywu:
Jak widać niteczki wiszą, zaczęłam już kolejny motyw.
Mam nadzieję, że tym razem pójdzie szybciej....

Dziękuję za Wasze komentarze
Ayuna - dziękuję, zarumieniłam się ;)
Elakochan - nietypowe to mało powiedziane...
Sylwia Murzynowska - ja niektóre hafty zaczynałam 3 razy więc może i ty zaczniesz na nowo? Na innej kanwie, inną nitką.

Pozdrawiam





1 komentarz:

  1. Czyżby kolejny sampler? :) Moje dzieci marzą o zdalnym lub kwarantannie, wszystko byle tylko nie chodzić do szkoły. Przez to zeszłoroczne szaleństwo zupełnie się odzwyczaiły i strasznie im teraz ciężko wskoczyć w rutynę. U nas dziennikarze trochę temat covidu odpuścili i jak się specjalnie nie szuka danych to od razu zrobiło się spokojniej. Co innego za to stresuje, bo niestety żyjemy w ciekawych czasach.

    OdpowiedzUsuń