W piątek (28 luty) twardo przysiadłam do haftu i o 1.40 w nocy, czyli już w sobotę 1 marca udało mi się skończyć pierwszą kawę:
Chciało mi się robić dalej, ale niestety musiałam iść spać :D
Niemal całą sobotę byłam z dala od haftów, ale szykowałam się z robótką na wieczorny seans filmowy w TV. I tak podczas filmów "Igrzyska śmierci" i po części "Dzieci kukurydzy" oraz "Życzenie śmierci 5" haftowałam drugą kawusię:
Zdjęcie obrazuje stan na godzinę 1.30, czyli była to już niedziela. Trochę już padałam na nos po takim maratonie i musiałam się niestety oderwać od robótki na rzecz spania.
Na szczęście niedziela była lajtowa i udało mi się postawić trochę krzyżyków. Tak więc o godzinie 22.30 moja kanwa wyglądała tak:
I w takim stanie musi poleżeć do jutrzejszego (czy właściwie dzisiejszego, bo już poniedziałek) wieczora.
Powiem tylko, że bardzo trudno się oderwać od tych kaw, podobnie jak od herbat.
Niestety rano zamiast hafcików czeka mnie praca zawodowa...
Z innych postępów to... udało nam się z mamą wreszcie pozszywać "do kupy" poduszkę do Emilka. Została wyprana, ale niestety nie wyprasowana, bo padło mi żelazko i poleciała do Polski, do osoby zamawiającej.
Podusia wygląda tak:
Aż mi wstyd przez to niewyprasowanie, ale mam nadzieję, że adresatka mi wybaczy...
Druga rzecz - w sobotę rano mąż wreszcie powiesił mi na ścianie mój obrazek "YUMMY":
Fajnie się prezentuje, niestety jest trochę samotny, bo Irysy nie przyleciały jeszcze z PL, a dwa pozostałe RR-owe obrazki też jeszcze nie przyleciały od Tami.
No i jeszcze jedna rzecz.... Zrezygnowałam z udziału w RR Cytrusowym, organizowanym przez Anię z bloga "Robótkowe życie" Od momentu jak w październiku wysłałam swoją kanwę do dnia dzisiejszego nie otrzymałam żadnej kanwy do haftu, a przecież było nas co najmniej kilka i jakaś kanwa powinna przylecieć. Nie mam cierpliwości dłużej czekać i dlatego w połowie lutego ogłosiłam na RR-owym blogu swoją rezygnację. I tu okazało się, że nie tylko ja tak mam.... Teraz czekam na wyjaśnienie co się stało z moją kanwą, bo podobno zaginęła gdzieś na poczcie. Chciałabym żeby się znalazła, bo jednak trochę pracy w nią włożyłam i ja i Ania, która miała ją jako pierwsza (po mnie) i jak się okazuje - ostatnia.
Czekam zatem, ale straciłam już nadzieję...
Wiem jednak, że następnym razem zastanowię się ze cztery razy zanim wezmę udział w tak licznym RR...
Kawki są cudowne, również metryczka robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuń:) REWELACJA, a z zagubioną kanwą, trzymam kciuki by jednak się znalazła
OdpowiedzUsuńJa też czasami mam takie wieczory, że tylko przez zdrowy rozsądek odkładam hafty i idę spać :)
OdpowiedzUsuńPS. Ja już za RR-y podziękuję :/
śliczne kawki. Ja tez jestem "sową" i późne chodzenie spać nie jest mi obce, ale o tej godzinie moje oczy chyba by już ze mną nie współpracowały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Podusia wygląda rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńHafty cudne:) te kawusie i herbatki ślicznie się prezentują:) a poduszka urocza, trzymam kciuki za kanwy bo dużo pracy wdałyście pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKawa dobra jest :) ładnie Ci idzie, powodzenia z nimi :)
OdpowiedzUsuńPodusia jest cudna. Lubisz nocne maratony, ja niestety nie mam jak wyszywać późnym wieczorem, bo mąż wcześnie chodzi spać :/ A w sumie to dobry czas, bo nikt i nic nie "przeszkadza". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTwój obrazek z YUMMY wygląda świetnie:)Ja niestety nadal czekam na mój..ale jak już dotrze..:):):)
OdpowiedzUsuń