niedziela, 28 stycznia 2018

Ogarnąć rzeczywistość...

Kiedyś miałam dużo wolnego czasu na hafty i udawało mi się mieć 3-4 a nawet 5 prac w trakcie. Kiedyś... Teraz mam kolka rozgrzebanych i kompletny brak czasu na wszystko. Zaczynam się gubić co i kiedy (lub do kiedy) mam zrobić i nie dotyczy to tylko prac hafciarskich.
Niby nie pracuję na pełnym etacie, niby mogę sobie pozwolić na luz, ale zbyt dużo czasu przepływa mi przez palce, robię milion niepotrzebnych rzeczy zamiast 1-2 konkretne.
Jeszcze w grudniu postanowiłam, że muszę się co nieco zorganizować. Wszystkie spotkania czy obowiązki wpisałam w kalendarz w telefonie, ale stwierdziłam, że to nie do końca jest to, czego mi trzeba.
Jak zawsze szukałam inspiracji w necie i trafiłam na BuJo, czyli bullet journal. Naczytałam się o tym "instrumencie" i bardzo mi się spodobał. Kupiłam sobie nawet ładny zeszyt:
Od razu postanowiłam zaplanować sobie godzinowo każdy dzień:
Oczywiście w moim przypadku godziny są bardzo orientacyjne, bo o ile od końca ferii świątecznych wstaję o 7.00 rano, to wyjazd z dzieckiem do szkoły czy dotarcie do miejsca pracy/do sklepu czy powrót do domu,czy samo ogarnięcie domu to już nie zawsze wpisują się w dokładne ramy czasowe.
Dlatego pomimo iż rozpisałam sobie tak cały tydzień już w drugim dniu wszystko się posypało w momencie gdy córka zaprosiła sobie po szkole koleżankę do domu...
Kartki niestety powędrowały do śmieci, a ja wymyśliłam sobie taki całkiem inny, mój planer:
 Na początek spisałam sobie wszystkie moje plany, jakie mam spróbować zrealizować w 2018 roku.
Jak widać plany są krotko i długo terminowe.
Potem podzieliłam rok na kwartały i w każdym miesiącu wypunktowałam wszystko co jest najważniejsze do wykonania:

 Potem przyszła pora na podzielenie miesiąca na tygodnie:
Jak widać zainwestowałam w kolorowe zakreślacze. Kupiłam też specjalne markery, dzięki którym mogę sobie zrobić kolorowe zakładki i nie gubię się w tym moim planerze:
Teraz już nie wypisuję tygodniami do przodu co mam zrobić. Najpierw sprawdzam co udało mi się zrealizować w mijającym tygodniu. Plusami zaznaczam te wykonane, minusami te, których nie zrobiłam:
Dzięki temu mam podgląd, co jest nadal do zrobienia. Rzeczy nie zrealizowane w ogóle albo te jeszcze w trakcie przepisuję do realizacji w następnym tygodniu.
Wiem, że nie jest to planer idealny, ale jest mój. Taki sobie wymyśliłam i na tę chwilę się sprawdza. Nie lubię nazwy BuJo, więc u mnie będzie po prostu planer.
Dzięki temu planerowi udało mi się znaleźć czas na haft koralikowy. Jest to w tej chwili priorytet, bo do 15 lutego (czyli do urodzin) i do wyjazdu jest coraz bliżej, a ja ciągle byłam w plecy.
Jako priorytet wpisałam też moje Malwy, bo planowałam skończyć je do wyjazdu, żeby dać tam do oprawy. Wtedy w maju moja mama przywiozłaby je już gotowe i mogłyby cieszyć oczy wisząc na ścianie. Niestety malwy ciągle "wiszą" na nie, bo chwilowo zajęta byłam baletnicami i SAL-em Cookie Time. W tym tygodniu się to zmieni...

Dziękuję Wam wszystkim za Wasze komentarze;
Anula - ja też nie lubię prześwitów i dlatego HEAD-y haftuję 2 nitkami, ale to chyba był błąd...
Pasje Magos - ja też dziękuję za fajną zabawę
Agula Aga - siadam do haftu w każdej wolnej chwili, ale też czasem nie ogarniam. Dlatego przesunęłam termin publikacji do końca stycznia.
Anna, Renka - takie delikatne i zwiewne, w sam raz do pokoju prawie 6 latki ;)
Nati - jeszcze się nie oglądałam za ramką. Może je też zabiorę do PL i zostawię do oprawienia.
Promyk - masz zupełną rację. Nie wiem jak ja sobie dawałam radę wcześniej, bez kotka? ;)

Pozdrawiam serdecznie





7 komentarzy:

  1. No i fajnie, że sobie tak ogarniasz czas :) A planer jak się sprawdza taki jaki jest, to jest to najważniejsze :) To Tobie ma pomagać w organizacji czasu i się podobać :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc nie widzę prowadzenia takiego planeru-czemu? ano zazwyczaj wszystko co sobie planuję z czasem się psuje i nic nie wychodzi. Nawet wczoraj wieczorem obiecałam sobie że wstanę wcześniej i jak cały dom śpi to zasiądę do haftu aby nadgonić ciasteczka a tu lipa mała dawała popalić w nocy i nawet wstając prawie o 9 nie mogłam zwlec się z łóżka. Teraz zanim porobię podstawowe zadania w domu będzie południe i ani jednego krzyżyka. Ech doba mogłaby być dłuższa.
    Tak myślę że kiedy pracowałam więcej czasu miałam na swoje hobby niż teraz siedząc w domu z malutka-fakt potrzebuje dużo uwagi i nie za bardzo mam kiedy w dzień wyszywać, ale jakoś wcześniej byłam bardziej zorganizowana-:(
    Pozdrawiam i życzę sukcesów w wypełnianiu zadań

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja takie plany wypisuje sobie na małych karteczkach, ale z ich wykonaniem różnie bywa. Postanowiła sobie dzielić dzień na godziny i np poświęcić godzinę, na haftowanie, godzinę na sprzątanie w domu, godzinę na gotowanie itd. I jak się trzymam tego, żeby tych godzin nie przekraczać to w miarę wszystko udaje mi się osiągnąć z rzeczy które zaplanowałam :) Twój sposób też bardzo fajny, oby przynosił oczekiwany efekt.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też w tym roku stawiam na bujo. I powiem Ci że ta chec postawięnia plusa (u mnie to x 😉) ogromnie mnie mobilizuje do działania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Za to ja też ostatnio planuje..i choć nie wszystko mi wychodzi, to i tak ciut lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
  6. W bujo najważniejsze jest to, że można je sobie dopasować pod siebie i modyfikować na bieżąco. A i tak od planowania ważniejsze jest samo działanie :)

    http://przystanek-klodzko.pl

    OdpowiedzUsuń