wtorek, 2 lutego 2021

Sweter "Makowa Panienka"

Generalnie, to teraz miał się ukazać post o tym, jak się robi remonty w dobie koronawirusa. Ale doszłam do wniosku, że NO WAY - nie będę was zanudzać problemami pod tytułem "zamknęli mi sklepy i wszystko muszę kupować online". Powiem tylko, że remont kosztował mnie sporo nerwów, a jego końca niestety nie widać... 

Ogarnęliśmy wprawdzie pokój córki, w sensie nowe tapety ("mamo, a nie było tapety z różowymi kwiatkami" - ano nie było...), nowe panele na podłodze i nowe (w sensie używane, jak nowe) łóżko piętrowe Ikea Smastad z szafą i biurkiem.

Pokój syna ogarnęliśmy w połowie, bo skończyło się tylko na panelach. Resztę PODOBNO syn zrobi we własnym zakresie - czytaj za własne pieniądze, bo jak zaczął wymyślać tapety i biurka to głowa boli.

Całkiem odłogiem leży nasza sypialnia, bo choć panele sa kupione to mężowi zachciało się burzyć wnękę i kupić nową, większą szafę. Oczywiście nie wspomnę już od nowych tapetach...  I w tym momencie skończyła się kasa, ale nie skończyły się pomysły.

Chwilowo więc remontów koniec.

Ale jak już ogarnęłam chałupę po tych remontach co doszły do skutku czas było skończyć moje drutowe arcydzieło. I tak mój pierwszy w życiu własny zszywany sweter najpierw doczekał się blokowania:

Sweter niby wyprany w specjalnym płynie do prania wełny a tu nagle jakieś palmy wychodzą. Na dodatek wydaje mi się, że jeden bok zrobiony jest z innego odcienia włóczki! A przecież całą włóczkę potrzebną do tego swetra kupowałam w 1 sklepie i w 1 zamówieniu!. Pocieszałam się tym, że sweter mokry i że jakieś plamy tudzież dziwne cienie wyszły z wody, a jak wyschnie to będzie wszystko ok.
Sweterek "wisiał" tak sobie ze 3 czy 4 dni. A potem w końcu doczekał się zszywania, przymiarki i sesji zdjęciowej:
Nie patrzcie proszę na tło zdjęcia. To jest jedyne miejsce w którym zdjęcia w miarę dobrze wychodzą. Nie ma mebli, tylko drzwi i tapeta...
I jeszcze zbliżenie na wzór:
Dumna jestem z siebie, choć muszę przyznać, że zdaję sobie sprawę z niedoskonałości mojego arcydzieła. Niejeden błąd zrobiłam w schemacie, a do tego rękawy wyszły odrobinę za ciasne. Przynajmniej gdy pod spód nałożyłam bluzkę z długim, dość luźnym rękawem...
Ale - sweter wyszedł, dał się zszyć, wszystkie boki idealnie do siebie pasują więc można nosić.
Ktoś kiedyś powiedział, że Arkę Noego zbudowali amatorzy, a Titanica profesjonaliści i chyba coś w tym jest ;)

Dziękuję za Wasze odwiedziny w tym miejscu i za pozostawione komentarze
SylwiaB, Anna Myślak - dziękuję
Karolina - i całe szczęście ;)
elakochan - miałam odrobinę wolnego czasu, dlatego tyle przybyło. Teraz już nie pójdzie tak łatwo
Jasmin - jak dla mnie zakup krosno było strzałem w 10. Do tej pory haftowałam na tamborku i było mi z tym dobrze. jednak przy tak dużych projektach jakim jest HAED krosno jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem. 

Pozdrawiam serdecznie!




3 komentarze:

  1. Bardzo ładny sweterek! Ale myślałam, że będzie czerwony (skoro Makowa Panienka...;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny sweterek :) ale mnie też kolor zaskoczył - chociaż są podobno błękitne maki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Remont zawsze sprawia trochę problemów ale teraz kiedy wszystko pozamykane tym bardziej to trudne, ale w końcu dasz radę😊
    A sweterek jest piękny i ja tam żadnych niedoskonałości nie widzę :)

    OdpowiedzUsuń