wtorek, 1 grudnia 2015

Listopadowy kwiatek

Dziś powinnam opublikować zdjęcia listopadowego kwiatka z SAL-u Kwiatowy Kalendarz. Powinnam, ale tego nie zrobię, ponieważ kwiatek jeszcze nie powstał, mam tylko wydrukowany schemat...
Priorytetem dla mnie była i jest ciągle pamiątka ślubna, która i owszem "idzie" do przodu, ale do końca wciąż jeszcze daleko... Mam nadzieję, że organizatorka SAL-u mi  to wybaczy...
Na dodatek w ciągu ostatniego tygodnia miałam zdecydowanie mniej czasu na haft, co nie znaczy że wcale nie haftowałam...
Najpierw musiałam zrezygnować z opieki przedszkolnej dla Olivii - powodem jest niestety brak pracy. Po co płacić za przedszkole jak rodzice są w domu... To znaczy, tak całkiem to nie zrezygnowaliśmy, bo mała ma opłacone przez gminę "zajęcia" językowe. To 10h tygodniowo, czyli w każdą środę i w każdy piątek będę ją zaprowadzać (a raczej zawozić) do przedszkola na 5h...
Potem pomagałam najstarszej latorośli (18 lat) w przeprowadzce do czegoś w rodzaju akademika.
Następnie trzeba było pomóc mężowi w odnowieniu pokoju córki, by mógł zamieszkać w nim syn. Przy okazji trzeba było pilnować małej, bo spacerowała po krętych schodach na górę i na dół. Raz do tatusia, raz do mamusi :D
Na dwa dni (czwartek i piątek) poszłam do pracy, która (niestety) okazała się pracą niemal akordową, ponad moje możliwości fizyczne za (niestety) marne pieniądze i z perspektywą pracy zmianowej również w weekendy. Zrezygnowałam. Wolę weekendy spędzić w rodziną, nawet na sprzątaniu mieszkania :)
No i ostatnie - od czwartku Olivia marudzi, gorączkuje, kaszle i znów marudzi i znów gorączkuje....
Dziś byłyśmy u lekarza - zapalenie gardła. Dostała antybiotyk na 7 dni, a to oznacza, że jeszcze trochę pomarudzi...
Ach, zapomniałam jeszcze o jednym... mąż dziś zaczął odnawianie pokoju syna, by przygotować go dla Olivii. To znów wiąże się z koniecznością pilnowania małej bo ona bardzo lubi "pomagać" tatusiowi :D

Dziś więc post nierobótkowy i niezdjęciowy. Postaram się następnym razem to nadrobić ;)

Moje kochane, ja bardzo wam dziękuję że wierzycie w moje możliwości hafciarskie. Powiem tak - faktycznie do 26 grudnia jest jeszcze sporo czasu i są dosyć spore szanse na wyhaftowanie tej pamiątki. No ale samo wyhaftowanie to jeszcze nie wszystko - pranie, prasowanie, oprawienie no i dostarczenie...
To ostatnie jest trochę problematyczne, bo my niestety ale na ślub nie pojedziemy. Dlaczego? Kwestia finansowa, niestety....

Pozdrawiam serdecznie

7 komentarzy:

  1. Jeżeli chodzi o finanse, to przyznam szczerze, że cieszę się, że nie mamy w rodzinie ślubów i tym podobnym uroczystości... droga+prezent+odpowiedni strój to niestety ponad nasze finansowe możliwości :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, nazbierało się! Życzę ci, żebyś szybko wyszła na prostą i powodzenia w wyszywaniu pamiątki.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę Ci znalezienia dobrej pracy i sobie też,podjełam się pracy poniżej kwalifikacji fizycznej i cięzkiej,kręgosłup nie wytrzymuje,no jak zyć ...a pieniążki no potrzebne.w wakacje też mamy ślub mojej siostry gdzie robię za świadka,więc wypada się pokazać,pozostaje na to jeszcze zarobić...dlatego i Tobie i sobie życzę dobrej pracy i ładna pamiątka z poprzedniego posty,pracuj dzielnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra odpowiadająca nam praca, to rzecz nie do przecenienia, niech Ci się poukłada, jeśli nie zdąży w tym roku, to ten nowy niech zacznie się optymistycznie, no i ten piękny hafcik z poprzedniewgo postu nich szybko rośnie , bo pięknie się zapowiada!

    OdpowiedzUsuń
  5. Beatko dużo zdrówka dla małej, a Tobie życzę znalezienia dobrej pracy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki, żeby wszystko się poukładało i zdrówka dla córci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I ja tez trzymam kciuki. Niech Ci sie los odwróci :)

    OdpowiedzUsuń