Kolejna, czwarta już herbatka z SAL-a u Tami - Blackberry tea:
Herbatkę skończyłam już w poniedziałek, ale jakoś nie po drodze mi było żeby zrobić fotki...
Tak wygląda już moja kanwa:
Muszę przyznać, że coraz bardziej mi się podoba. Tylko pierwsza herbatka jest w odcieniach niemal jednego koloru. Reszta to feeria barw i to jest super ;)
Teraz zabrałam się za kawy. Kolejna, czwarta kawa to Irish Coffe i mam już tyle:
Udało mi się też oprawić "Home, Sweet home" i na dzień dzisiejszy wygląda on tak:
Generalnie ramka mogła być większa, tzn dłuższa, ja jednak nie wzięłam pod uwagę faktu, że w Krainie Sera, Wiatraków i Tulipanów ciężko znaleźć ramkę o wymiarach 18x33. Musiałam zadowolić się ramka o wymiarach 21x30. Mówi się trudno...
Mogę się też pochwalić oprawionymi już Irysami, które niestety z braku transportu leżakują w Polsce u mojej mamy na szafie...
Są nawet owinięte w folię ;)
W takim stanie będą musiały poczekać do sierpnia... A ja oczyma wyobraźni widzę je u siebie na ścianie w salonie, mmmm ;)
Cały czas podziwiam cierpliwość osób krzyżykujących i cudenka , które powstają. U mnie krzyżykowe prace to zwykle te z serii nieskończonych:)
OdpowiedzUsuńCzekam zawsze z niecierpliwością na te Twoje herbatki i kawki są urocze:) te kolory no bajka:) a iryski zawisną na ścianie szybciej niż myślisz czas tak szybko leci:) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPrzepiękne są te iryski, to też jest krzyżyk, jeśli tak to ja wręcz błagam o wzorek. A Sweet home też haftuję teraz! I coś czuję już że będzie problem z ramką ;/ ale co nas nie zabije to nas wzmocni. A herbatki, hmm patrząc na twoje cuda, troszkę żałuję, że nie skusiłam się na ten wspólny sal.
OdpowiedzUsuńPędzisz...
OdpowiedzUsuń